Międzynarodowy traktat antypandemiczny WHO: potrzebny dokument czy narzędzie do ograniczania suwerenności państw?

Światowa Organizacja Zdrowia pracuje nad międzynarodowym traktatem antypandemicznym, który w założeniach ma poprawić globalne bezpieczeństwo zdrowotne. WHO stwierdziło, że powstanie takiego dokumentu „pozwoliłby państwom na całym świecie wzmocnić zdolności krajowe, regionalne i globalne oraz zwiększyć odporność na przyszłe pandemie”. Traktat ten budzi jednak wiele obaw związanych z kwestią możliwego ograniczenia suwerenności państw na rzecz organizacji międzynarodowej.  

Analizy międzynarodowego traktatu antypandemicznego podjął się m.in. Instytut Ordo Iuris.

W analizie wykazano, że ewentualne rozszerzenie kompetencji WHO mogłoby dotyczyć nie tylko walki z chorobami zakaźnymi, ale również zmian klimatycznych czy tzw. aborcji. Ordo Iuris wskazało, że wynika to m.in. z oświadczenia wydanego przez liderów państw grupy G7 w lutym 2021 roku, po spotkaniu dot. walki z pandemią COVID-19. W dokumencie znalazły się bowiem postulaty związane ze zmianami klimatycznymi czy realizacją tzw. Celów Zrównoważonego Rozwoju.

https://twitter.com/OrdoIuris/status/1509442039678705664

W ocenie Łukasza Bernacińskiego, członka zarządu Ordo Iuris, próba ujednolicania przez WHO polityki dot. ochrony zdrowia może być nietrafionym pomysłem.

– Na różnych szerokościach geograficznych, przy różnym rozwoju służby zdrowia wydaje się, że skuteczniejszą metodą byłoby jednak różnicowanie narzędzi bądź sposobów ochrony zdrowia, także w czasie pandemii. Natomiast jeśli już taka koncepcja powstała, trzeba zauważyć, że prawdopodobnie nie będzie tam jakiś twardych rozwiązań, w których państwa zobowiążą się do tego, żeby rekomendacje WHO w czasie trwania pandemii były ważniejsze, istotniejsze od prawa wewnętrznego, od konstytucji państw narodowych – zaznacza Łukasz Bernaciński.

Na wątpliwość celowości stosowania ujednoliconych rozwiązań dla wszystkich państw w zakresie walki z pandemią wskazuje również poseł Maria Kurowska z Solidarnej Polski.

– Metody zastosowane np. w jednym państwie wcale nie muszą być dobre dla drugiego państwa. Widzimy na przykładzie tej pandemii, że poszczególne państwa, gdy wzięły się za to od początku, poradziły sobie o wiele lepiej niż te, które czekały na rozwiązania unijne. A przecież UE to jest tylko część świata. Nawet zarządzanie tylko tymi państwami w ramach Unii w przypadku tej pandemii okazało się niemożliwe, Unia sobie z tym nie poradziła. Czy zatem organizacja światowa poradzi sobie z całym światem? Będzie jeszcze większy nieład – tłumaczy Maria Kurowska.  

Łukasz Bernaciński dodaje, że zagrożeniem dla poszczególnych państw może być ewentualne stosowanie przez Światową Organizację Zdrowia tzw. rozwiązań miękkich na zasadzie rekomendacji.

– Być może powstanie jakaś komisja, która będzie mogła badać, w jakim zakresie państwa wdrażają te rekomendacje. Być może nie będzie nawet żadnych sankcji za niewdrażanie tych rekomendacji, ale już samo wydawanie krytycznych raportów w stosunku do państw, które tych rekomendacji nie wdrażają, będzie powodowało presję międzynarodową – zwraca uwagę członek zarządu Ordo Iuris.    

Na przykładzie Unii Europejskiej widać wyraźnie, że organizacje międzynarodowe wykazują tendencję do narzucania innym swojego zdania w wielu dziedzinach, choć często nie mają ku temu odpowiednich kompetencji – zauważa Maria Kurowska.

– Możemy nawet nie robić nic złego jako Polska, zupełnie nie łamać praworządności, a tymczasem stawia się nam jakieś wyimaginowane zarzuty i próbuje nas się za to karać. Boję się, czy tak samo nie byłoby w przypadku pandemii. Osoba, która obecnie stoi na czele WHO [Tedros Adhanom Ghebreyesus – red.], nie jest autorytetem [to pierwszy w historii szef WHO niebędący z wykształcenia lekarzem medycyny – red.]. Jest osobą, co do której istnieją duże wątpliwości, a tymczasem może nam narzucać jakieś wymagania czy restrykcje, żądać wręcz jakiś zachowań przy wprowadzaniu jakichś obostrzeń, szczepień, ponieważ ktoś z zewnątrz uzna np., że w naszym kraju jest mocno postępujący proces pandemiczny, a wcale tak nie będzie – akcentuje poseł Solidarnej Polski.

Poseł Anna Maria Siarkowska ocenia, że przeniesienie kompetencji w kwestii zarządzania pandemią na poziom międzynarodowy to zagrożenie dla suwerenności Polski i innych państw.   

– Jak widzieliśmy w ciągu ostatnich dwóch lat, kwestie związane z wdrażaniem restrykcji sanitarnych i reżimu sanitarnego rezonują na wszystkie dziedziny życia. Wobec tego, jeśli prawdą jest to, o czym słyszymy, że rozważane jest przeniesienie kompetencji w zakresie zarządzania pandemią i rekomendowania do wdrażania danych restrykcji sanitarnych na poziom międzynarodowy, byłoby to zagrożeniem dla naszej suwerenności. Nie wyobrażam sobie tego, żebyśmy mogli pozwolić na to, aby jakieś ciało międzynarodowe, organ międzynarodowy, decydował o tym, jakie ograniczenia praw i wolności obywatelskich w Polsce miałyby być wprowadzane i na jaki czas – wskazuje Anna Maria Siarkowska.

Nasi rozmówcy zwracają jednak uwagę, że przekazanie przez Polskę kompetencji władz państwowych możliwe jest jedynie na mocy ogólnokrajowego referendum lub w ustawie uchwalonej pod określonymi warunkami. Wynika to wprost z zapisów Konstytucji RP.

– Jeżeli byłaby to umowa międzynarodowa, w której przekazywalibyśmy organizacji międzynarodowej kompetencje władz publicznych, wówczas wymagana jest ratyfikacja za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie. Wtedy Sejm i Senat – większością 2/3 głosów – musiałby wyrazić zgodę na przystąpienie do takiego traktatu. Ewentualnie mogłoby zostać rozpisane referendum w sprawie przystąpienia do takiego traktatu. Jeżeli byłaby to umowa ratyfikowana, ale nie przekazywalibyśmy kompetencji władz publicznych, wówczas ustawa wyrażająca zgodę na ratyfikację podlega normalnej procedurze legislacyjnej, w której wystarczy zwykła większość. Niezależnie od treści traktat nie może stać wyżej od polskiej konstytucji, ewentualnie może stać wyżej od polskich ustaw w hierarchii źródeł prawa, o ile wcześniej parlament lub naród w referendum wyrazi zgodę na przystąpienie do takiego traktatu – tłumaczy Łukasz Bernaciński.

radiomaryja.pl

 

drukuj