M. Woś: Obecnie rządzący nie uznają Trybunału Konstytucyjnego, nie uznają Krajowej Rady Sądownictwa, nie uznają prawa. Za to karnie odpowiedzą, kiedy wrócimy do władzy
Oni w ten sposób niszczą państwo. Już zaczęli krzyczeć, że nie uznają autorytetu, że nie podoba im się TK, więc nie publikują orzeczeń Trybunału. Na jakiej podstawie? Na żadnej. Dlatego za to karnie odpowiedzą, kiedy my wrócimy do władzy (…) Nie uznają TK, nie uznają KRS, nie uznają prawa, ustaw. Przecież dla nich ustawy nie są ważne, tylko uchwały sejmowe lub jakieś komunikaty medialne Ministerstwa Sprawiedliwości. To są dla nich źródła prawa i na tej podstawie działają – mówił w czwartkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja Michał Woś, poseł Suwerennej Polski, były wiceminister sprawiedliwości.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego uznała, iż orzeczenie Izby Pracy SN w sprawie mandatu Mariusza Kamińskiego jest rażącym naruszeniem prawa.
Michał Woś wyraził przekonanie, że za bezprawne działania wobec posłów Mariusza Kamińskiego, a także Macieja Wąsika, marszałek Sejmu, Szymon Hołownia, poniesie odpowiedzialność karną.
– Za ten skandal m.in. pan marszałek Hołownia odpowie karnie, zwłaszcza że (…) na ostatnim posiedzeniu Sejmu nagle stwierdził wygaśnięcie mandatu posła Wąsika, kiedy został wybrany do Europarlamentu. To oznacza, że przez pół roku marszałek Hołownia łamał prawo, nie dopuszczał posła do jego czynności poselskich, nie dopuszczał do głosowania ustaw. Trybunał Konstytucyjny orzekł zresztą, że było to skrajnie niekonstytucyjne. (…) Pod tym względem w Sądzie Najwyższym doszło do naruszenia prawa, do skandalu. Ci sędziowie, którzy naruszyli prawo, powinni za to odpowiedzieć. Przecież pamiętamy ten cały cyrk, tę całą kombinatorykę, którą stosowali wtedy ludzie Tuska, ludzie Hołowni z orzeczeniem w sprawie ministrów Kamińskiego i Wąsika, gdzie to marszałek Hołownia celowo kierował sprawy do niewłaściwej izby, do Izby Pracy. Doskonale wiedział, że jest to niewłaściwa izba, bo właściwą w tych sprawach powinna być Izba Kontroli Nadzwyczajnej – zwrócił uwagę poseł Suwerennej Polski.
Można spodziewać się, że obecnie rządzący kwestionować będą orzeczenie Izby Kontroli Nadzwyczajnej, ponieważ ekipa Donalda Tuska neguje wszelkie instytucje państwa prawa – podkreślił gość „Aktualności dnia”.
– Druga strona będzie krzyczeć, że nie uznaje autorytetu. Oni w ten sposób niszczą państwo. Już zaczęli krzyczeć, że nie uznają autorytetu, że nie podoba im się TK, więc nie publikują orzeczeń Trybunału. Na jakiej podstawie? Na żadnej. Dlatego za to karnie odpowiedzą, kiedy my wrócimy do władzy. Podobny zamach miał miejsce w przypadku KRS. Wczoraj wysłali policję, wysłali prokuraturę do Rady, a jednocześnie na prawo i lewo mówią, że oni tego organu nie uznają, że to jest organ nieistniejący. Dlaczego? Bo takie jest ich widzimisię. Nie uznają TK, nie uznają KRS, nie uznają prawa, ustaw. Przecież dla nich ustawy nie są ważne, tylko uchwały sejmowe lub jakieś komunikaty medialne Ministerstwa Sprawiedliwości. To są dla nich źródła prawa i na tej podstawie działają – zaznaczył były wiceminister sprawiedliwości.
Działania ekipy Donalda Tuska względem opozycji wynikają ze świadomości, że w przypadku powrotu do władzy Zjednoczonej Prawicy wszystkie bezprawne działania obecnej koalicji rządzącej zostaną rozliczone, a winni trafią do więzienia – wskazał polityk.
– Tusk już powiedział, że (…) oni nas wszystkich muszą pozamykać, oni nas wszystkich muszą wykończyć, bo jeśli kiedyś byłoby tak, że Zjednoczona Prawica w jakieś konfiguracji – w koalicji lub sama – wróciłaby do władzy, to oznacza wieloletnie wyroki więzienia dla Tuska i dla wszystkich ludzi Tuska. To jest oczywiste, tu nie ma interpretacji prawa. To oczywiste dla każdego prawnika, że za to, co oni wyrabiają, jak oni łamią prawo, jak oni nie przestrzegają prawa, jakie zamachy na fundamentalne zasady konstytucyjne i prawne przeprowadzają, muszą odpowiedzieć. Tusk zdaje sobie z tego sprawę, więc on musi zaostrzać kurs po to, żeby próbować wykończyć ZP i wszystkich polityków, cały obóz patriotyczny, propolski po to, żeby chronić samego siebie, ale też, żeby zrealizować to, co mu kazali jego niemieccy mocodawcy – wyjaśnił.
Sejmowa większość podjęła decyzję o pozbawieniu immunitetu Michała Wosia. Ma odpowiadać za zakup systemu Pegasus, czyli narzędzia do walki z przestępczością.
– Zawsze działałem zgodnie z prawem. Jestem przekonany, jestem pewny co do racji mojego działania. W moim przypadku chodzi o dofinansowanie, które udzieliło Ministerstwo Sprawiedliwości dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego na zakup tzw. Pegasusa. Dlaczego Tusk i całe środowisko Platformy nienawidzą Pegasusa? Bo takim Pegasusem został złapany np. Sławomir Nowak, minister od Tuska, jego bardzo bliski przyjaciel, szef gabinetu. Narzędziem, które dofinansowałem, państwo polskie przestało być głuche i ślepe na kryminalistów. Tym narzędziem łapano łapówkarzy z PO i teraz ci łapówkarze z Platformy się mszczą na tych, którzy zwalczali przestępczość – ocenił poseł Suwerennej Polski.
Były wiceminister sprawiedliwości zwrócił uwagę na postawę prokuratorów, stawiających mu zarzuty podczas posiedzenia sejmowej komisji.
– Mój przypadek jest trochę inny niż przypadek Marcina Romanowskiego. W moim przypadku już nawet ci prokuratorzy tak dukali i tak się bali, że tak idą po bandzie, stawiając zarzuty karne za stosowanie prawa, bo zgodnie z prawem udzieliłem tego dofinansowania na podstawie ustawy, a oni zrobili sobie jakieś widzimisię przy interpretacji. Prokuratorzy wprost na tej komisji mówili, że są wątpliwości co do interpretacji i oni to rozumieją. To już nawet Rzymianie pamiętali: „In dubio pro reo” (w razie wątpliwości na korzyść). U Marcina Romanowskiego odważyli się już iść nawet o areszt – u mnie się nie odważyli – mówił gość Radia Maryja.
Całą rozmowę z Michałem Wosiem w „Aktualnościach dnia” można odsłuchać [tutaj].
radiomaryja.pl