Ks. prof. Cisło: Najbardziej efektywna pomoc dla Syrii jest tam, na miejscu
Pomoc w ogarniętej wojną Syrii jest najbardziej efektywna na miejscu, dlatego tak ważne są środki zbierane na ten cel – powiedział w programie „Polski punkt widzenia” na antenie TV Trwam ks. prof. Waldemar Cisło, dyrektor polskiej sekcji Papieskiego Stowarzyszenia „Pomoc Kościołowi w Potrzebie”. Duchowny wskazał, że Syryjczycy nie chcą emigrować ze swojego kraju, ale potrzebują pokoju.
Od 2010 r. ze zbiórek prywatnych Papieskie Stowarzyszenie „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” przekazało na Syrię i Irak ok. 10 mln zł. Ta pomoc jest niezbędna – wskazał ks. prof. Waldemar Cisło.
– Pamiętajmy, że w kraju wojny, gdzie bogaci ludzie już dawno wyjechali, pozostali najbiedniejsi, czyli kobiety, dzieci i starcy. Tam kościół staje się wszystkim, szpitalem, przychodnią, miejscem, gdzie się szuka paczek żywnościowych, porady. Z dużych projektów, które realizowaliśmy, to m.in. pomoc dla 3 mln uchodźców wewnętrznych. Ci ludzie mieszkali po 2-3 rodziny w wynajmowanym mieszkaniu. Potrzebna była pomoc żywnościowa, więc dostawali oni paczki o wartości ok. 60 dolarów. Nie było prądu, a trwała zima, więc zakupiliśmy butle gazowe, aby ci ludzie mieli, chociaż jeden ciepły posiłek dziennie. Nie było leków, bo zostało nałożone embargo. Według starej zasady, rząd się wyżywi i im leków nie brakowało, ale ludzie umierali. (…) To były te dramaty ludzi, którzy pozostali z ofiarami wojny na miejscu – zaznaczył dyrektor Papieskiego Stowarzyszenia „Pomoc Kościołowi w Potrzebie”.
Ludzie w Syrii nie potrzebują przyjeżdżać do Europy, ale chcą pokoju – dodał.
– Przypomnijmy wypowiedź młodej Syryjki dla jednej z polskich komercyjnych stacji telewizyjnych podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Obaliła ona tezę tej stacji, że wszyscy Syryjczycy chcą przyjechać do Europy, mówiąc; „My potrzebujemy pokoju i modlitwy. To jest najważniejsze. My chcemy w pokoju żyć, pracować i się uczyć. Jeśli będzie pokój, nie będzie potrzeby emigracji” – przypomniał ks. prof. Cisło.
Jak podkreślił duchowny, pieniądze otrzymane od polskiego rządu (1,5 mln zł – przyp. RIRM) będą przeznaczone na procedury medyczne w szpitalach w Aleppo i Damaszku.
– Te szpitale nie funkcjonują całkowicie, dlatego trzeba je wzmocnić zarówno sprzętowo, jak i finansowo. Te pieniądze są po to, żeby konkretne procedury medyczne były tam dokonywane. (…) Jak powiedziała premier Beata Szydło, jest to początek i na pewno ta pomoc dalej będzie rozwijana, bo takie są oczekiwania w stosunku do Polski. Chcemy to pokazać światu, ponieważ emigranci nie chcą do nas przychodzić. Nawet ci, którzy do nas przybyli, szybko uciekli z naszego kraju. Dlatego chcemy pomagać tam, gdzie jest to najbardziej efektywne, czyli na miejscu. Jak podliczył minister Błaszczak, koszt przewiezienia jednego dziecka z Syrii do Polski, włącznie z kosztami pobocznymi, tj. tłumacz, opiekunka itd., to jest to stosunek 1:10. Czyli za jedno dziecko przywiezione do Polski, można dokonać dziesięć zabiegów w Syrii – podkreślił ks. prof. Waldemar Cisło.
Na Dolnym Śląsku powstała inicjatywa, która pokazuje, jak Polacy potrafią jednoczyć się w walce z wojną i cierpieniem w Syrii – dodał.
– Na Dolnym Śląsku z inicjatywy ks. abp. Józefa Kupnego, biskupi metropolii wrocławskiej, biskupi grekokatoliccy i protestanci podpisali wspólną deklarację, odezwę do mieszkańców Dolnego Śląska i zbierają pieniądze na wyremontowanie szpitala w Aleppo. Jest to pomoc regionalna. Można ją potraktować, jako pewnego rodzaju wzór, ponieważ nie ma tam podziałów ani religijnych, ani politycznych. Dolny Śląsk pokazuje, że jeśli chodzi o pomoc dla ludzi cierpiących, to jesteśmy wszyscy zjednoczeni, bo Polacy chętnie pomagają – zaznaczył dyrektor papieskiego stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
Najważniejsze jest, aby tragedii tych ludzi nie upolityczniać, ponieważ ci ludzie za dużo wycierpieli, żeby robić sobie na nich kapitał polityczny – podkreślił ks. prof. Waldemar Cisło.
RIRM