Koronka koniakowska – żywa nić tradycji

Już od ponad 200 lat spod rąk koronczarek wychodzą dzieła sztuki.  Koronka koniakowska jest znana na całym świecie. Jej urokowi uległa  nawet królowa angielska czy sławni projektanci mody. Jednak tym, co zadziwia i niezmiennie zaskakuje, jest jej wciąż nieskończona historia, ponieważ – jak podkreśla Małgorzata Kiereś, etnograf – koronka koniakowska to wciąż żywa nić tradycji.

Koronka koniakowska to tradycja ręcznego szydełkowania serwet z nici tzw. kordonka. Zajmują się nią kobiety mieszkające w Koniakowie, który leży w Beskidzie Śląskim.

Koniakowska koronka jest tak nazywana przez obcych, jednak u nas nazywana jest „różyczka”, „rózia”, a to, że jest z Koniakowa oznacza, że żaden człowiek na świecie takiej „różyczki” nie poradzi zrobić jako baby –  koronczarki i koronkarki (jak mówi się najczęściej), ale w rzeczywistości  powiadomy, że „różyczkę” w Koniakowie hekluje się heknadlą i hekluje ją baba, kiero się tam urodziła  – podkreśliła Maria Kiereś, etnograf.

Kobiety w Koniakowie zaczynają swoją przygodę z koronką już od wczesnych lat dzieciństwa. Choć jest to bardzo mozolna i wymagająca ogromnych pokładów cierpliwości praca, to jednak już sześcioletnie dziewczynki są zapoznawane z tą sztuką.

Beata Legierska, wyjątkowa twórczyni ludowa z Koniakowa, nienajlepiej wspomina  swoje początki.

Miałam 6 lat, kiedy moja mama uznała, że najwyższy czas na naukę heklowania. Przyznam szczerze, że nie bardzo mi się to podobało. Codziennie, kiedy wracałam z zerówki musiałam wykonać jedną maleńką koronkę. Nie podobało mi się dlatego, że moje koleżanki czekały na mnie na dworze, a ja dopóki nie wykonałam takiej koronki, nie mogłam dołączyć do nich, więc powiedziałam sobie: „Jak dorosnę nigdy nie będę heklowała!” – wspominała Beata Legierska.

Na szczęście tak się nie stało. Twórczyni ludowa opanowała niełatwą technikę w krótkim czasie.

Jak żyła jeszcze babcia, to mówiła, że dopóki nie wykonam łańcuszka 6 metrów, to nie przejdę do następnego splotu, którym jest słupek. Bardzo szybko opanowałam technikę, ale tylko z tego względu, żeby wykonać jedną małą koronkę i mieć wolne – zaznaczyła koronczarka.

Żeby heklować należy zaopatrzyć się w szydełko i nić – niby bardzo proste, a jednak tego kunsztu można uczyć się latami. Precyzja, wytrwałość, cierpliwość to nieodłączne elementy każdej koronczarki. Beata Legierska potrzebowała czasu, aby dostrzec te cechy u siebie. Wszystko jednak się zmieniło, jak poznała przyszłego męża. To on przyniósł jej bardzo stary koronkowy kołnierzyk, który był pamiątką po babci. Należało uzupełnić w nim dziurki. Zadanie nie należało do najłatwiejszych nie tylko ze względów estetycznych, ale przede wszystkim technicznych.

Kołnierzyk był wykonany z bardzo cienkich nici, co nie ułatwiało zadania. Naprawy pamiątki po babci nie podjęły się inne bardziej doświadczone i utytułowane twórczynie ludowe z Koniakowa.

Zależało mi na przyszłym mężu, chciałam się pokazać z jak najlepszej strony, więc dwa tygodnie siedziałam nad kołnierzykiem i z satysfakcją udało mi się go naprawić i to była taka mała motywacja, że wszystkie inne starsze twórczynie nie potrafiły, a ja jedna nie wiadomo skąd nagle umiałam – wyjaśniła Beata Legierska.

Koronczarka nie tylko zdobyła serce ukochanego mężczyzny, ale również poświęciła się rozwijaniu swojego talentu.

Historię koronki koniakowskiej musimy przede wszystkim umieścić w niepowtarzalnej wyobraźni i talencie góralskich kobiet. Góralka poznała heknadla i heklowanie, czyli technikę i narzędzie. Pierwsze prace to były przede wszystkim prace, które wpisują się w piękno kobiety, która jest w pewnym okresie swojego życia zamężna, a jeśli jestem zamężną, to muszę to podkreślić, a w dawnej kulturze takim symbolem było nałożenie czepca na głowę. Chcąc nałożyć czepiec na głowę, trzeba było stworzyć piękny naczółek. Baby zaczęły między sobą rywalizować: „Kiero baba do ślubu będzie mieć piękniejszy naczółek?” i z tego prostokątnego fragmentu czepca zaczęło się niepowtarzalne misterium – zaznaczyła Maria Kiereś.

Z podstawowych splotów: łańcuszka, półsłupków i słupków tworzone są elementy – motywy. To świat przyrody i życia codziennego koniakowskich koronkarek jest inspiracją do wykonywania poszczególnych elementów.

Koronczarka tworzy w oparciu o przyrodę, o to, co widzi, co ją otacza. Idąc na łąkę ogląda kwiaty, zrywa je, przynosi do domu i hekluje. Nigdy nie kończy się źródło inspiracji (…)Misterium piękna, które powstawało z rąk, ale było też odbiciem tego, co nas otacza, mojej przyrody: mój księżyc, mój gąsiorek, słoneczko, listek dębowy – wskazała etnograf.

Można powiedzieć, że koronka koniakowska to mały cud, ponieważ nie ma żadnego gotowego szablonu, ani gotowego schematu, według którego można wykonać np. serwetę. Jednak – jak podkreśliła Małgorzata Kiereś – koronka to czysta matematyka.

– Koronka koniakowska to równa się matematyka. 7, 9, 11, 13, dwa razy zagiąć i jest jabłko. Spróbujcie ! – zachęcała etnograf.

Na jeden element, czyli „kwiotek” wykonany tradycyjną nicią, wprawna twórczyni musi przeznaczyć minimum 45 minut. Tymczasem ten sam wzór z cienkiej nitki wymaga nawet 2-3 godzin. Prekursorką właśnie w tej sztuce jest Beata Legierska. Nie tylko potrafi odwzorować archaiczne wzory, ale sama tworzy nowe, współczesne kształty, oraz łączy je w całość.

– Koronka historii jako takiej nie ma, jakby była i jest skończona, bo koronka koniakowska to jest żywa nić tradycji. Na przestrzeni lat, szczególnie powojennych, koronka zaczyna się rozwijać, a Cepelia dyktuje poniekąd swoje warunki, swoje wzory, ale też bardzo motywuje heklowaczki  – mówiła Małgorzata Kiereś.

Dzięki temu cały czas powstają różnego rodzaju i kształtu serwety, obrusy, ale kreatywność kobiet nie zatrzymała się tylko na rzeczach użytku dekoracyjnego domu. Pozwoliła pójść o krok dalej i zaczęły powstawać elementy bądź całe stroje.

Koronczarki z Koniakowa „heklowały” dla wielkich osobistości, m.in. dla królowej belgijskiej, dla papieża Jana XXIII, dla papieża Pawła VI, dla papieża Jana Pawła II, dla królowej angielskiej Elżbiety II, dla prezydentów Polski, licznych gwiazd czy dla wielu projektantów mody.

Jedną z takich fajnych przygód, jeśli chodzi o koronkę koniakowską, było spotkanie z projektantką mody, która pracuje w Paryżu dla Diora. Przyjechała do mnie, zrobiła zdjęcia wzornika i tak wspólnie stworzyłyśmy bluzkę, która wzięła udział w pokazie mody. Wykonana była z jedwabnych nici, bardzo cienkich, a wykonanie jej zajęło mi rok  – powiedziała Beata Legierska.

Koronkę koniakowską niełatwo opisać słowami. Ją po prostu trzeba zobaczyć, dotknąć, a okazji do tego nie brakuje. W Koniakowie w okresie letnim organizowane są „Dni Koronki Koniakowskiej”. W tych dniach jest okazja nie tylko podziwiać wystawy poszczególnych twórców ludowych, ale też idealna możliwość spróbowania swoich sił w hekowaniu.

Anita Suraj-Bagińska/radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl