Gastronomia, hotelarstwo, fitness, turystyka to sektory, które najbardziej ucierpiały w czasie rocznego lockdownu
Płytka recesja, niskie bezrobocie i wzrost eksportu – to bilans rocznego lockdownu. Dzięki rządowemu wsparciu polskiej gospodarce udało się przejść przez kryzys obronną ręką. Z kolei właściciele hoteli, restauracji i siłowni bankrutują.
Miały być 2 tygodnie, a jest 12 miesięcy. Mija rok od wprowadzenia lockdownu w Polsce. To czas, by podsumować zamknięcie gospodarki.
– Z punktu widzenia makroekonomicznego Polska gospodarka bardzo dobrze poradziła sobie z lockdownem – mówił dr Bartosz Michalski, ekonomista.
PKB wprawdzie spadło o 2,8 procent, ale europejska średnia to 7,4 procent – podkreśliła Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej.
– Kiedy przeliczymy spadek PKB na mieszkańca, to w Polsce spadek jest o 2 proc. W innych krajach, takich jak: Francja, Belgia, Austria, Niemcy spadek wynosi między 2 a 13 proc. – stwierdziła Marlena Maląg.
Dobre wskaźniki gospodarcze to zasługa m.in. produkcji przemysłowej. Eksport wzrósł o 3 procent. Dziś do Niemiec wysyłamy więcej niż Francja. To szansa, by gospodarczo dogonić Europę Zachodnią.
– Jest to pewna szansa, że nadrobimy dystans, ale to jest bardziej zasługa spadków niż jakichkolwiek wzrostów – oznajmił dr Bartosz Michalski.
Dobre wyniki gospodarcze to także zasługa rządowego wsparcia. Do przedsiębiorców trafiło prawie 200 miliardów złotych. W ten sposób zostało uratowanych 6,5 mln miejsc pracy. W styczniu stopa bezrobocia w Polsce była najniższa w całej Unii. Niskie bezrobocie wymusiły tarcze antykryzysowe. Przedsiębiorca, który otrzymał pomoc, nie mógł zredukować zatrudnienia.
– To ma pewne konsekwencje. Kiedy skończą się tarcze i różnego rodzaju obostrzenia, możemy mieć drastyczny i dramatyczny przyrost osób, które niestety znajdą się bezrobociu – powiedział dr Bartłomiej Gabryś, ekonomista.
Przez ostatni rok pracodawcy mogli liczyć na dwie tarcze finansowe oraz na tarczę branżową. Gastronomia, hotelarstwo, fitness, turystyka i branża ślubna są sektorami, które najbardziej ucierpiały w czasie lockdownu – mówił Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców, Adam Abramowicz.
– Te branże częściowo otrzymały wsparcie od rządu, ale duża ich część niestety jest poza systemem rekompensat. W podobnej sytuacji są firmy, które z nimi współpracują. W tej chwili jest dosyć dramatyczna sytuacja u setek, a może nawet tysięcy przedsiębiorców – podkreślił Adam Abramowicz.
Należy szybko otworzyć takie branże jak gastronomia – przekonywał prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, Cezary Kaźmierczak.
Szacuje się, że w skali kraju co trzeci właściciel lokalu gastronomicznego może zbankrutować.
– Rząd to sobie trochę lekceważy, bo w PKB to nie jest znacząca część gospodarki – mówił Cezary Kaźmierczak.
Dla właścicieli to całe życie. Przychody spadły w wielu przypadkach o 90 procent.
– Rok lockdownu odbieramy jako rok straconych kolejnych pięciu lat – powiedział Janusz Hirsch, przedsiębiorca.
Tyle czasu będzie potrzeba, by nadrobić straty – wskazał przedsiębiorca, właściciel hotelu i restauracji, Janusz Hirsch.
Rządowe wsparcie jest niewystarczające.
– Tarcza wspierała generalnie, dofinansowała utrzymanie pracownika, natomiast to nie jest jedyny koszt, jaki ponosimy w związku z prowadzeniem działalności hotelarskiej. Dochodzą do tego podatki od nieruchomości, rachunki i wiele, wiele innych – podsumowała Barbara Wróblewska.
Rząd zapowiada, że tarcza branżowa będzie wydłużana adekwatnie do wprowadzanego lockdownu.
TV Trwam News