Cykl spotkań z historią poświęcony Kresom
Siedmiu XIX i XX-wiecznych fotografów, którzy uwieczniali na swoich zdjęciach wielobarwny świat Kresów II Rzeczpospolitej – Wileńszczyznę, Polesie, Podole – będzie bohaterami nowego cyklu stołecznego Domu Spotkań z Historią, który rozpocznie się w styczniu.
„Z Kresów pochodzi większość mojej rodziny. Mama w latach 70. i 80. prowadziła w Warszawie jeden z <<lwowskich saloników>>, gdzie spotykali się wypędzeni z Kresów, by wspominać tamte ziemie i miejsca. Od dziecka się więc wychowywałem w takim klimacie wyraźnie kresowym. Wiedziałem, że mamę będzie cieszyła każda pamiątka związana z tymi terenami. A potem to już przeszło naturalnie na mnie i tak się narodziła w tej chwili bodaj największa prywatna kolekcja kresowianów w Polsce licząca kilkadziesiąt tysięcy przedmiotów” – opowiadał znawca Kresów Tomasz Kuba Kozłowski.
Największą grupę obiektów w jego kolekcji stanowią ikonografie różnego typu – od małych amatorskich; profesjonalne, wielkie fotografie robione na kartonowych podkładach; zdjęcia z kresowych atelier fotograficznych po karty pocztowe. Do tego mapy, plany, duża biblioteka z książkami, jednodniówkami, drukami rozmaitego typu, czasopismami. Znajdują się w niej także różnego gabarytu przedmioty domowego użytku np. ocynkowana wanna z kresowych Brodów czy nietypowe drobiazgi, jak tekturkowe tłoczone i fryzowane tacki na ciastka z cukierni w Stanisławowie.
„Pomysł był taki, by stworzyć dużą, reprezentatywną kolekcję dotyczącą Kresów jako całości. Znalazły się w niej materiały dotyczące tysiąca kilkuset miejscowości od wybrzeży Bałtyku znajdujących się dziś na Litwie i Łotwie po Karpaty i Bukowinę. Łącznie z ziemiami wschodnimi Rzeczpospolitej, które po traktacie ryskim znalazły się poza naszymi granicami. Ten wielobarwny, wieloreligijny, wielokulturowy świat został w sposób okrutny zniszczony, ale te drobiazgi ściągane z rozmaitych miejsc, nabywane na aukcjach, w antykwariatach, od kolekcjonerów, drogą wymian – przypominają nam o nim” – podkreślił Tomasz Kozłowski.
Jak zaznaczył, przez dziesięciolecia pamięć i wiedza o Kresach była wymazywana.
„Wyrosło już niestety kilka pokoleń Polaków, którzy tego dziedzictwa Kresów prawie w ogóle nie znają i teraz je dopiero poznają. Dla mnie samego była to zresztą fascynująca przygoda odkrywania świata, który już nie istnieje. Podczas przygotowywania spotkań w ramach <<Opowieści z Kresów>> często natykałem się na sylwetki tworzących tam fotografów. Obok tych bardziej znanych, którzy jeździli po całej Rzeczpospolitej byli też fotografowie lokalni, którzy funkcjonowali gdzieś na Wileńszczyźnie, Polesiu czy Podolu. I narodził się pomysł by pokazać sylwetki, dorobek i niesłychanie zróżnicowane podejście do fotografii niektórych z nich – wyjaśnił znawca Kresów.
W ramach cyklu zostaną przedstawione sylwetki siedmiu fotografów.
„Zaczynamy od nestora polskiej fotografii, ucznia jednego z pierwszych polskich fotografów Karola Beyera – Michała Greima. Zaczął pracę w latach 60. XIX w. w Kamieńcu Podolskim od zdjęć portretowych w zakładzie fotograficznym. Później uwieczniał właściwie wszystko. Jako jeden z pierwszych zajął się fotografią, którą dzisiaj nazwalibyśmy reportażową, uwieczniał wspaniałe ruiny zamków podolskich. Fotografował też +typy charakterystyczne+ mieszkańców Podola – chłopów, szlachtę, żebraków, rosyjskich oficerów” – wskazywał Tomasz Kozłowski.
PAP/RIRM