Brytyjski Parlament przyjął ustawę o tzw. małżeństwach homoseksualnych

Brytyjski Parlament przyjął ustawę o dewiacyjnych tzw. małżeństwach homoseksualnych. Ustawa zezwalająca na tzw. małżeństwa homoseksualne w Anglii i Walii przeszła pomyślnie przez ostatni etap procedury parlamentarnej.

Poparli ją konserwatyści, laburzyści i Liberalni Demokraci; nie zakwestionowali zapisu o ochronie par transseksualnych, zezwalającego na pozostanie w tzw. związku osobom, które zmienią płeć.

Jeszcze w tym tygodniu królowa ma zaaprobować ustawę. Przewiduje ona m.in., że dewianci seksualni, którzy chcą usankcjonować prawnie swój związek, będą mieli wybór między partnerstwem cywilnym i małżeństwem, na takich prawach jak małżeństwo mężczyzny i kobiety.

Homoseksualiści, nawet tworząc tzw. małżeństwa nie mogą spełniać funkcji, jakie pełni małżeństwo kobiety i mężczyzny – akcentuje dr hab. Urszula Dudziak z Instytutu Nauk o Rodzinie KUL.

– Podstawą istnienia społeczeństwa są rodziny, które rodzą nowych członków społeczeństwa. Warto podkreślić, że współżycie seksualne ma określone cele; współżycie małżeńskie ma wyrażać miłość małżeńską, ma rodzić nowe życie. Współżycie seksualne nie służy tylko przyjemności, dlatego tym bardziej zdumiewa fakt aprobaty dla tworzenia związków tych ludzi, dla których praktycznie głównym celem współżycia seksualnego, ich wzajemnych relacji jest ich własna, osobista przyjemność – powiedziała dr hab. Urszula Dudziak.

Społeczeństwo, które aprobuje istnienie i zwiększa prawa tzw. małżeństw homoseksualistów, samo zagraża podstawom swojego istnienia i rozwoju – dodaje dr hab. Urszula Dudziak.

– Nie można zrównywać relacji małżeńskich z jakimikolwiek innymi relacjami. Żaden inny związek, poza związkiem mężczyzny i kobiety nie może przerodzić się w rodzinę. Tylko małżeństwo, będące związkiem mężczyzny i kobiety jest w stanie rodzić dzieci, a więc jest w stanie stać się rodziną. Społeczeństwo opiera się na rodzinach; jeżeli społeczeństwo zrównuje inne związki z rzeczywistymi rodzinami to podkopuje ono fundament, na którym stoi, dzięki któremu istnieje – stwierdza dr hab. Urszula Dudziak. 

RIRM