Białoruskie śmigłowce nad Polską nie zostały wykryte od razu, gdyż leciały poza zasięgiem radarów. Płk. prof. M. Struś: W czasie pokoju polski system radarowy wykrywa statki powietrzne na wysokości od ok. 100 m wzwyż
Eksperci wskazują, że białoruskie śmigłowce nad Polską nie zostały od razu wykryte, bo leciały bardzo nisko, poza zasięgiem radarów. Do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez dwa białoruskie śmigłowce nad Białowieżą doszło w miniony wtorek, jednak MON początkowo nie potwierdził tej informacji.
Wiceszef MSWiA, Maciej Wąsik, powiedział, że polska Straż Graniczna widziała ten incydent i informowała o nim resort. Wyjaśnił, że radary nie były w stanie wykryć maszyn, bo śmigłowce leciały zbyt nisko.
Ekspert wojskowy, płk. prof. Mieczysław Struś, wskazuje, że w czasie pokoju polski system radarowy wykrywa statki powietrzne na wysokości od około 100 metrów wzwyż.
– Piloci prowadzący statek powietrzny na tak niskiej wysokości ryzykują zderzeniem się z obiektami naziemnym, wysokimi budynkami, drzewami, ale mogą uniknąć namiarów radarem. Ponadto niższa obserwacja radarami powoduje zakłócenia sygnału, które powodują pewne perturbacje w obserwacji. Stąd ta odległość wynosi od stu metrów wzwyż – wyjaśnia płk. prof. Mieczysław Struś.
W reakcji na incydent w siedzibie polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych odbyło się w środę spotkanie z chargé d’affaires ambasady Białorusi.
Z kolei w czwartek premier Mateusz Morawiecki spotkał się na Przesmyku Suwalskim z prezydentem Litwy, Gitanasem Nausedą.
RIRM