Belgia zmaga się z koronawirusem
Mając na uwadze wskaźnik zachorowań na koronawirusa w Belgii, gdzie jest on naprawdę wysoki (ponad 2200 potwierdzonych przypadków zachorowań w tym kraju) belgijskie władze wprowadzają kolejne obostrzenia.
W piątek zdecydowano się zamknąć granice państwa dla tych, których podróże nie są konieczne. Ruch towarowy, transport ciężarówkami, powrót obywateli belgijskich z zagranicy oraz bezwzględne podróże służbowe są nadal dozwolone. Wcześniej podjęto decyzję o zamknięciu belgijskich szkół do trzeciego kwietnia. Restauracje, place zabaw czy kawiarnie również pozamykano.
W supermarketach ograniczono liczbę osób, które mogą wejść na zakupy do 1 osoby na 10m2 powierzchni sklepu. W markecie można przebywać maksimum 30 minut. Priorytetowo traktowane są osoby po 65 roku życia (zagwarantowano np. dla nich czas na zakupy codziennie pomiędzy 8.00 a 9.00 rano).
W związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa w Brukseli pojawiają się głosy krytyki pomysłu, aby umożliwić europosłom wejście do Parlamentu Europejskiego na przyszłotygodniową sesję plenarną. Jeden z belgijskich polityków apeluje o poważne podejście do zasad związanych ze środkami ostrożności. Podobne sygnały wysyłane są przez polskich polityków do Brukseli.
Były wiceprzewodniczący tej instytucji europoseł Ryszard Czarnecki nie popiera osobistego uczestniczenia deputowanych w posiedzeniu plenarnym zaplanowanym na 26 marca w Brukseli. Jego zdaniem europosłowie powinni podejść do sprawy rozsądnie i skorzystać z systemu głosowania na odległość uczestnicząc przy tym zdalnie w sesji plenarnej nie opuszczając swoich krajów.
Chodzi o respektowanie zasad związanych z troską o bezpieczeństwo.
Europoseł Bogdan Rzońca solidaryzuje się z zasadami nakreślonymi przez polski rząd. Przyjazd do Parlamentu Europejskiego akurat teraz określa mianem skrajnej nieodpowiedzialności. Więcej informacji na temat systemu prac w unijnych instytucjach poznamy w przyszłym tygodniu.
Dawid Nahajowski/RIRM