Akcja ratunkowa w kopalni „Pniówek”. Wybudowano ponad 200 m rurociągu doprowadzającego czyste powietrze; brakuje jeszcze 500
Zastępy ratownicze, które od ponad 30 godzin starają się dotrzeć do siedmiu górników i ratowników górniczych zaginionych po wybuchach metanu w kopalni „Pniówek” wybudowały dotychczas ponad 200 m tzw. lutniociągu, czyli rurociągu doprowadzającego czyste powietrze. Przedstawiciele kopalni podali, że muszą wybudować jeszcze 500 metrów.
Budowa lutniociągu jest konieczna, aby poprawić stan atmosfery, a w konsekwencji umożliwić ratownikom penetrację rejonu, gdzie znajdują się poszkodowani.
Dotąd stwierdzono śmierć pięciu poszkodowanych: czterech zginęło pod ziemią, a piąty zmarł po przewiezieniu do szpitala. Obecne poszukiwania dotyczą siedmiu osób: pięciu kopalnianych ratowników i dwóch górników.
Tragedia w Kopalni Węgla Kamiennego „Pniówek”. Pięć osób nie żyje, a siedem jest uwięzionych https://t.co/Uv8IJRieZr
— Radio Maryja (@RadioMaryja) April 20, 2022
Sławomir Starzyński, rzecznik Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia „Pniówek”, podkreślił w czwartek rano na spotkaniu z dziennikarzami, że akcja ratownicza trwa, nie została ani na chwilę przerwana, natomiast prowadzona jest w bardzo trudnych warunkach – w rejonie prowadzonych działań dalszym ciągu przekroczone są dopuszczalne stężenia gazów.
„Przez całą noc 13 zastępów ratowników, wyposażonych w aparaty tlenowe, prowadziło intensywne prace mające na celu przywrócenie składu atmosfery do takiego stanu, który umożliwiałby bezpieczną pracę zastępom ratowniczym. Ratownicy zabudowali wentylator i ponad 200 metrów lutniociągu” – powiedział.
Lutniociąg to instalacja, umożliwiająca wtłaczanie czystego powietrza i tym samym zmniejszenie stężeń szkodliwych gazów.
„Chodzi o to, aby sukcesywnie i skutecznie przewietrzyć odcinkami wyrobisko przyścianowe ściany N-6 i bezpiecznie kontynuować poszukiwanie pracowników. Ratownicy muszą zabudować odcinkami jeszcze około 500 metrów lutniociągu” – poinformował rzecznik.
Nie wiadomo, kiedy zakończy się budowa lutniociągu, będzie to zależało od warunków panujących pod ziemią. Jeden zastęp może teoretycznie pracować do dwóch godzin – na tyle wystarcza zapas tlenu w butlach aparatów.
„Bardzo jednak możliwe, że panują takie warunki, że jest to 40 minut-pół godziny. Wszystko zależy od temperatury i od wilgotności” – zaznaczył Sławomir Starzyński.
W środę kwadrans po północy w kopalni „Pniówek” w Pawłowicach (Śląskie) doszło do wybuchu i zapalenia metanu. Zgodnie z informacjami Jastrzębskiej Spółki Węglowej, w rejonie prowadzącej wydobycie ściany N-6 na poziomie 1000 metrów było 42 pracowników. W czasie, gdy w rejonie akcji przebywały dwa zastępy ratowników, poszukujące trzech pracowników, doszło do kolejnego, wtórnego wybuchu. Według JSW obie eksplozje dzieliły niespełna trzy godziny.
W środę prowadzący akcję ratownicy koncentrowali się na odtworzeniu bezpiecznych warunków w rejonie zagrożenia; chodziło głównie o budowę zapory przeciwwybuchowej. Następnie, po pomiarach atmosfery, wznowili poszukiwania, podejmując jednego ratownika – dotychczas piątą śmiertelną ofiarę katastrofy.
Przy próbach dalszego penetrowania rejonu poszukiwań okazało się, że atmosfera stała się tam na tyle niesprzyjająca, że ratownicy – posługujący się ręcznym sprzętem pomiarowym – musieli zostać wycofani. W takiej sytuacji zaczęto rozkładanie linii chromatograficznej, umożliwiającą stały, zdalny pomiar stanu atmosfery. Z odczytów wynika, że w wyrobiskach, gdzie znajdują się poszkodowani stężenia niebezpiecznych gazów nadal przekraczają dopuszczalne normy. Kiedy parametry staną się sprzyjające, ratownicy powrócą do poszukiwań.
Dotąd potwierdzono zgon pięciu pracowników: czterech zmarło na miejscu, jeden w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie obecnie leży 10 rannych w wypadku. Według JSW, ogółem w szpitalach jest 25 poszkodowanych w tym wypadku.
PAP