Wiem, że dokonali dobrego wyboru

Z panią Barbarą Ludwig, mamą Anny, Aleksandry i Witolda – studentów
Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, rozmawia Katarzyna
Cegielska

Troje dzieci i wszystkie 300 kilometrów od domu, na studiach w Toruniu w
Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej. Co jest takiego w tej uczelni, że
powierzyli jej Państwo swoje dzieci?

– Powierzyliśmy dzieci tej uczelni głównie dlatego, że jest ona dziełem
powstałym przy Radiu Maryja, a ono jest głosem czasu… Uważaliśmy i
potwierdzamy to dziś, że jest to prawdziwie polska i katolicka uczelnia, bo nie
szuka prawdy przeciwko Bogu, ale prawdy o Bogu. Nie ma więc rozdźwięku między
wiarą i nauką. Było to dla nas bardzo ważne kryterium wyboru. Chcemy, aby nasze
dzieci poznawały prawdę i nie stały po stronie kłamców, oszczerców, którzy
niszczą to, co dobre. Ponadto wiemy, że na uczelni wiedzę przekazują niezwykli
ludzie, których nazwiska i wykłady znamy z anteny Radia Maryja, TV Trwam i ze
stron "Naszego Dziennika".

Jakie cnoty w wychowaniu stawiają Państwo na pierwszym miejscu?
– Przede wszystkim zależy nam, żeby wychować dzieci na ludzi sumienia, by
kierowały się w życiu nauką Bożą, opierały się na trwałym, ewangelicznym
systemie wartości, bez którego – jak bez systemu operacyjnego w komputerze – nie
może być zrealizowane żadne dobro.

Można powiedzieć, że do wychowania dzieci podchodzą Państwo bardzo świadomie,
długo czekali Państwo na potomstwo…

– Czekaliśmy tak długo, jak tego chciał Bóg – 16 lat. Wiedzieliśmy, że liczy się
tylko Jego wola. Staraliśmy się z nią pogodzić. Nie było to łatwe, ale dla nas
możliwe. Bóg odwdzięczył się w sposób, który nas mocno zadziwił i wzruszył.
Postanowiliśmy z mężem tak wychować i wykształcić dzieci, by stanowiły dar dla
Boga i dla ludzi.

Pierwsza na studia do Torunia przyszła Ania. Mieli Państwo wpływ na to, że
wybrała studia dziennikarskie?

– Wybór Ani był samodzielny, choć znała i chętnie przyjmowała nasze argumenty.
Zachęciły ją również audycje w Radiu Maryja na temat uczelni. Nasze dzieci
zawsze też angażowały się w pielgrzymki Rodziny Radia Maryja. Rozdawały ulotki,
plakaty, pomagały Kołu Przyjaciół Radia Maryja w Częstochowie. Na tych
pielgrzymkach dzieci obserwowały studentów uczących się w WSKSiM i rozmawiały z
nimi, chciały też mieć bezpośrednio od nich informacje, jak jest na uczelni.
Ania nie wyobrażała sobie na początku, że opuści dom, zostawi rodziców. Poza tym
śpiewała w chórze jasnogórskim, miała znajomych z liceum katolickiego, więc na
początku trudno było jej się z tym wszystkim rozstać i zacząć nowy etap w życiu.
Ale gdy tylko wyjechała do Torunia i rozpoczęła studia, po kilku dniach już nie
wyobrażała sobie, że mogłaby studiować w innym miejscu.

Co Ania mówiła o studiach w Toruniu, kiedy przyjeżdżała do domu? Musiała
zachęcać, skoro rodzeństwo także wybrało naukę w WSKSiM…

– Córka jeszcze nie przyjechała do domu, a już od pierwszych rozmów
telefonicznych czuło się w jej głosie ogromną radość. Była po prostu zachwycona
Wyższą Szkołą Kultury Społecznej i Medialnej. Wyrażała się w samych
superlatywach o uczelni. Pierwsze wrażenia stopniowo przekształciły się w
pewność, że dokonała naprawdę dobrego wyboru, bo siłą tej uczelni są: wspaniała
kadra profesorska, bardzo dobre warunki akademickie, ciekawe praktyki, wielka
życzliwość z każdej strony. Ania cieszyła się, że może mieć praktyki w Radiu
Maryja, w "Naszym Dzienniku", potem w Sejmie i innych instytucjach, i że dzięki
uczelni tak wiele może się nauczyć, tyle może przeżyć, a przede wszystkim
rozwijać swoje zainteresowania.

Potem na studiach, tym razem kulturoznawczych, w WSKSiM pojawiła się Ola,
choć jej droga do Torunia wiodła przez Kraków.

– Dziś uważamy, że dłuższa droga widocznie była potrzebna Oli, żeby zrozumiała i
przekonała się, że powołanie zawsze należy odczytywać w kontekście
rzeczywistości, w jakiej żyjemy w danym czasie, by potem realizować je z
miłością dla dobra wspólnego. Do zmiany decyzji i rozpoczęcia studiów na
kulturoznawstwie przyczyniły się na pewno zachęcające rozmowy z Anią. Obecnie
kontynuuje naukę na uzupełniających studiach magisterskich. To mówi samo za
siebie. Jest przypieczętowaniem trafnych decyzji.

Dziewczyny przekonały brata i w zeszłym roku Witold rozpoczął studia
dziennikarskie również w Toruniu…

– Syn zrezygnował z historii sztuki na UJ w Krakowie, uznając, że argumentów za
zmianą decyzji jest więcej, i to one przesądziły o wyborze.

Co przeważyło?
– Witek kierował się pragnieniem poznania znanych mu wykładowców i jednocześnie
autorów książek, które były jego ulubioną lekturą już w liceum. Ważniejsza i
decydująca okazała się świadomość, że Polska jest w potrzebie, że potrzebni są
prawdziwi dziennikarze – słudzy prawdy, a nie najemnicy, do których przemawiają
pieniądze, a nie prawda.

Jak znoszą Państwo rozłąkę z dziećmi? W domu robi się pusto, kiedy wszystkie
wyjeżdżają do Torunia…

– Duża odległość nie oddaliła nas od siebie, nie czujemy też pustki. Wręcz
odwrotnie. Dzieci stały się nam jeszcze bliższe, gdyż stale o nich myślimy,
rozmawiamy z nimi, nosimy je w swoich sercach i pamiętamy o nich w modlitwie.
Czasami możemy je zobaczyć w Telewizji Trwam, usłyszeć na antenie Radia Maryja
czy Radia SIM. Są też z nami podczas świąt i ważniejszych uroczystości. Teraz,
na 1 listopada, znowu wszyscy będziemy w domu.

Proszę wybaczyć, ale muszę zapytać o finanse. Troje dzieci na prywatnej
uczelni to na pewno duże obciążenie.

– Kiedy Anka miała iść na studia, zastanawialiśmy się, jak damy radę finansowo.
Wtedy ojciec Zachariasz Jabłoński wprost mi powiedział: "Niech pani zaufa Panu
Bogu". Zaufaliśmy… i już troje dzieci jest w Toruniu na studiach. A co
ciekawe, kiedy policzyliśmy koszta nauki Oli na państwowej uczelni w Krakowie,
okazało się, że były wyższe niż na prywatnej uczelni w Toruniu.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl