Spotkanie wartości, cywilizacji i społeczności

Pokojowe współżycie i rozwój wzajemnie przenikających
się społeczności i cywilizacji wymaga wolności, wzajemnego poszanowania oraz
poznania w prawdzie istotnych
wartości każdej z nich. Tak było w dawnej Rzeczypospolitej
i tego potrzebuje współczesna Europa, ażeby przetrwać w okresie nasilających
się ruchów ludnościowych.

Wartości i cywilizacje
Chcemy mówić o potrzebie życzliwego spotkania chrześcijan, muzułmanów i wyznawców
innych religii świata oraz związanych z nimi cywilizacji, a także spotkania
ze współczesnymi agnostykami i ateistami, kreującymi nową globalną cywilizację,
areligijną i hedonistyczną. Unikamy przy tym terminu "dialog",
który w ostatnich latach został zbyt rozmyty i stał się przedmiotem manipulacji
ideologiczno-politycznych. Od tego trzeba się dystansować.
Istnieje nagląca potrzeba takich spotkań w związku z ogólnymi procesami przenikania
się, mieszania i zaostrzających się konfliktów różnych cywilizacji, związanych
z odmiennymi tradycjami religijnymi i filozoficznymi. Procesy te są bardzo
groźne dla wszystkich uczestniczących w nich nurtów, na co już dawno zwracał
uwagę Feliks Koneczny, wielki badacz cywilizacji i największy autorytet w tej
dziedzinie. Pisał on:
"
Ani państwo ani społeczeństwo nie może być cywilizowane na dwa sposoby. Nie
może więc żadna sprawa publiczna być dobrze załatwiona ku zadowoleniu kilku
cywilizacji".
"
Pomiędzy cywilizacjami nie ma syntez i być nie może; mogą być tylko trujące
mieszanki. (…) Rozmaite mieszanki europejskie w tym były zgodne, że wykluczają
etykę z życia publicznego".
"
Zalewa nas etatystyczny ustrój bizantyjski, a olbrzymie są wpływy cywilizacji
żydowskiej, w której prawo jest wszystkim. Formułki prawnicze zamiast sumienia,
formułki zdane na samowolę każdorazowej władzy…".
(Feliks Koneczny, O ład w historii; wyd. II, Michalineum 1992)
Zdaniem Konecznego, "cywilizacja jest to metoda ustroju życia zbiorowego".
Moglibyśmy też powiedzieć, że cywilizacja jest to spójny zbiór (system) podstawowych
zasad życia zbiorowego. W swych pracach Koneczny uzasadnia, że cywilizację
charakteryzuje jej stosunek do tego, co najbardziej podstawowe w człowieku,
i wymienia pięć takich charakterystycznych relacji. Sfery wewnętrznej, duchowej
człowieka dotyczy stosunek danej cywilizacji do dobra (etyki, moralności) oraz
stosunek do prawdy (przyrodzonej i nadprzyrodzonej). Sfery cielesnej dotyczy
stosunek do ciała i zdrowia człowieka oraz stosunek do dobrobytu. Obydwie sfery
łączy stosunek danej cywilizacji do pojęcia piękna. Na tym budują się też wartości
społeczne (solidarność, sprawiedliwość) oraz stosunki między społeczeństwem
a państwem. Jest więc oczywisty najściślejszy związek cywilizacji z wartościami,
zamazywany dziś skutecznie przez zafałszowane, popularne media.

Polskie doświadczenia historyczne
Zderzenie i mieszanie cywilizacji powoduje zwykle zamęt i destrukcję dominujących
wartości oraz upowszechnianie się postaw i wzorów łatwiejszych i bardziej
prymitywnych, co prowadzi do ogólnego upadku cywilizacji. Wyjątkowym doświadczeniem
historycznym, według Konecznego, był okres renesansu w Polsce – XVI i XVII
wiek. Piękną jego ilustracją może być rozkwit kultury w Wilnie, w którym
muzułmanie świętowali w piątki, żydzi – w soboty, a chrześcijanie – w niedziele;
w którym bez konfliktów i zawiści spotykały się pisma kilku wyznań, języków
i alfabetów. W tamtych czasach pokojowe współistnienie na ziemiach Rzeczypospolitej
cywilizacji łacińskiej, bizantyńskiej, turańskiej i żydowskiej, w ramach
istniejących samorządów i autonomii, doprowadziło nie do upadku, ale do rozwoju
każdej z nich oraz do upowszechnienia wyższych wartości cywilizacji łacińskiej.
Zachodził bowiem powolny, samoistny proces asymilacji kulturowej.
Powtórzenie tego doświadczenia jest naglącym wyzwaniem naszych czasów, nie
tylko w Polsce, ale w całej Europie, która zmierza do barbarzyństwa i wielkich
konfliktów społecznych. W okresie komunizmu cywilizacja chrześcijańska w Polsce
obroniła się stosunkowo skutecznie przed wrogim marksizmem, ale po jego upadku
znalazła się pod jeszcze większym i znacznie groźniejszym naporem agnostycyzmu,
nihilizmu i ateizacji. Z miesiąca na miesiąc rosną agresja i inne zagrożenia.
Trzeba temu przeciwdziałać i wychodzić naprzeciw, ale też potrzeba bliżej przypomnieć
nasze dawniejsze, dobre i złe doświadczenia (patrz m.in.: Bojarski W., Ku pojednaniu
wyznaniowemu i narodowościowemu w Polsce, Żyć w prawdzie, nr 1, Duszpasterstwo
Ludzi Pracy, Warszawa 1987).
Niewątpliwie mamy najlepsze, już 600 lat trwające doświadczenie współżycia
ludności muzułmańskiej pochodzenia tatarskiego z ludnością polską. Pułki tatarskie
lub zachowujące taką tradycję broniły Polski wielokrotnie, również w 1939 roku.
Także w pełni poprawnie kształtowały się w ciągu stuleci relacje z ludnością
ormiańską na wschodnich terenach Rzeczypospolitej.
Stosunkowo dobrze układały się też nasze stosunki ze wspólnotami protestanckimi
od czasu Ugody Sandomierskiej z 1570 roku i Konfederacji Warszawskiej z 1573
roku. Zazgrzytało trochę, gdy polscy luteranie sprzyjali protestanckim szwedzkim
najeźdźcom, ale w późniejszych czasach nie było chyba takich incydentów. W
czasie ostatniej wojny i okupacji, pomimo bliższego związku Kościoła ewangelicko-augsburskiego
(luterańskiego) z ludnością pochodzenia niemieckiego, Kościół ten nie poszedł
na żadną współpracę z Niemcami. Duchowni byli prześladowani, a biskup Juliusz
Bursche, głowa tego Kościoła, zginął w obozie.
Trudniejsze stosunki mieliśmy z prawosławiem. Unia w Brześciu w 1596 roku przywróciła
na ziemiach Rzeczypospolitej jedność Cerkwi prawosławnej ze Stolicą Apostolską,
ale był to akt bardziej polityczny niż religijny. Zaostrzył tylko stosunki
z Cerkwią rosyjską, która wkrótce odzyskała swoje wpływy na naszych ziemiach
oraz z wrogością odnosi się do powstałego po Unii Kościoła greckokatolickiego.
W czasach zaborów Kościół prawosławny został całkowicie podporządkowany Cerkwi
moskiewskiej, zaangażowanej przez carat do wielkiej akcji rusyfikacyjnej. Zwalczano
i likwidowano Kościół greckokatolicki, zamykano katolickie klasztory, wszędzie
budowano cerkwie i sobory (kilkanaście w samej Warszawie, w tym cerkiew w Pałacu
Staszica i wielki sobór na dzisiejszym placu Józefa Piłsudskiego). Po odzyskaniu
niepodległości ujawniła się silna reakcja przeciw prawosławiu: rozbierano cerkwie
i sobory. Rosyjska Cerkiew prawosławna nie zrezygnowała jednak z inspirowania
zadrażnień i dalszych napięć.
Najtrudniej kształtowało się współistnienie z ludnością żydowską, napływającą
do nas od wieków z różnych krajów europejskich, skąd była ona rugowana, gdy
w gościnnej Polsce korzystała z szerokiej wolności i autonomii. Trudności w
kontaktach z tą ludnością w Polsce, podobnie jak w innych krajach, wynikają
z zakorzenionego od stuleci złego nastawienia i ustosunkowania się wielu Żydów
do innych ludzi i narodowości. Trzeba tu wymienić:
– wyraźną i szczególną niechęć (może wrogość) do chrześcijaństwa ("My
głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów" – 1
Kor 1, 23);
– podwójną moralność, bardziej uczciwą w stosunku do Żydów oraz mało uczciwą
i nierzetelną w stosunku do innych – gojów;
– płytkość własnej wiary religijnej, częstą praktyczną niewiarę oraz popularyzowanie
ateizmu i kosmopolityzmu;
– wielkie zmaterializowanie wszelkich stosunków z gojami, częste krętactwa
w handlu, lichwa w bankowości, wyzysk biednych i ciemiężenie zatrudnianych
pracowników;
– skłonność do porzucenia swego wyznania dla interesu, niekiedy tylko pozorowana
i przejściowa, do przyjmowania wiary środowiska władzy, a także ukrywania swego
pochodzenia (postrzegaliśmy to wyraźnie w ostatnich dekadach XX wieku: w zaborze
pruskim Żydzi deklarowali się jako Niemcy, w okresie międzywojennym – jako
żydowska mniejszość narodowa w Polsce, gdyż było to dla nich korzystne, obecnie
podają się za Polaków i ukrywają związki z Izraelem, ale uciekają tam, gdy
ściga ich sprawiedliwość);
– gotowość do współpracy z naszymi wrogami, najeźdźcami i okupantami, od czasu
najazdu szwedzkiego do naszych dni (m. in. wykupywanie i przejmowanie polskiej
własności konfiskowanej przez zaborców);
– nieuznawanie niekorzystnych dla siebie faktów historycznych oraz brak wdzięczności
za niezwykle ofiarne ratowanie Żydów w Polsce w czasie ostatniej wojny;
– zacieśnienie we własnym środowisku oraz brak asymilacji i zakorzenienia w
szerszym społeczeństwie.
Oczywiście nie dotyczy to wszystkich Żydów; niektórzy z nich stali się prawdziwymi
Polakami i patriotami, zarówno w okresie powstań, jak i pokoju, żeby tylko
wspomnieć poetę Mariana Hemara (wł. Hescheles). Jest bogata literatura na ten
temat, m. in. publikacje prof. Jerzego Roberta Nowaka, H. A. Gwynne, ks. dr.
Denisa Faheya, ks. prof. Waldemara Chrostowskiego i innych, a także Papieża
Benedykta XIV "A quo primum" – encyklika do prymasa, arcybiskupów
i biskupów polskich, omawiająca, co jest zakazane dla Żydów mieszkających wspólnie
z chrześcijanami w miastach i osiedlach (Castel Gandolfo, 1751).

Neopogaństwo w Europie i świecie
Chociaż przy tworzeniu Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (EWG) po ostatniej
wojnie światowej obok masonów czynni byli również znani chrześcijańscy demokraci,
nazywani dzisiaj "ojcami" Unii, to bynajmniej nie miała ona na
celu umacniania wartości chrześcijańskich i rozwoju kultury katolickiej,
a tylko interesy gospodarcze i polityczne państw założycieli. Dopiero jednak
po 35 latach powołanie Unii Europejskiej w 1992 r. ujawniło w pełni ateistyczno-kosmopolityczny
charakter tej struktury. Podczas zjazdu prezydentów w Gnieźnie w 2000 r.
prezydent Niemiec Johannes Rau stwierdził wyraźnie: "W Europie już prawie
żaden kraj nie jest zwolennikiem chrześcijańskiego modelu człowieka. Dlatego
potrzebujemy własnej, nowej Europy, nad którą nie ma już żadnego kościelnego
parasola". Stwierdził też, że trzeba wytworzyć "nowe wartości europejskie".
Mówi się też o "nowych prawach człowieka".
Działalność Unii Europejskiej bardzo trafnie scharakteryzował ks. abp Celestino
Migliore, podsekretarz stanu Stolicy Apostolskiej: "Aktualna tendencja
działań polityczno-instytucjonalnych (…) ukierunkowana jest na pewną laicyzację
całego porządku społecznego lub na tzw. dereligionizację, czyli odsuwanie od
religii. Chodzi w niej o wzbudzenie i kontynuację procesu rozkładu religii,
posługując się instytucjami społecznymi i politycznymi, poprzez pozbawianie
odniesień duchowych faz życia społecznego, rodzinnego, indywidualnego (…).
W drugiej i trzeciej fazie procesu laicyzacji współgrają czynniki rządowe i
polityczne, zwłaszcza całe społeczeństwo obywatelskie ze swoją obojętnością
i synkretycznym pluralizmem" (w zbiorze: Rola Kościoła katolickiego w
procesie integracji europejskiej, wyd. Wokół Nas, listopad 2001). Niestety,
ta prawda o Unii Europejskiej była i nadal jest w Polsce przemilczana, nie
tylko przez wrogą propagandę, lecz także w niektórych środowiskach katolickich.
Jak można było oczekiwać, wskazane mechanizmy ateizacji zostały uruchomione
ze zwiększoną siłą w Polsce i w innych krajach przyłączanych do Unii po 1 maja
2004 roku.
Od wielu lat najbogatsze ośrodki światowe pod egidą Stanów Zjednoczonych tworzą
koalicję finansowo-polityczną w celu utrzymania swojej dominacji i bogactwa
w stosunku do świata ubóstwa oraz w konfrontacji z rosnącą konkurencją gospodarczą
szybko rozwijających się krajów azjatyckich. Ośrodki globalistyczne przyjęły
ateistyczno-masoński program walki z wielkimi religiami, moralnością i patriotyzmem.
Dążą do stworzenia totalitarnego rządu światowego i starają się podporządkować
sobie rządy mniejszych państw, narzucają im neokolonializm, ateizację i politykę
antyludnościową. Do realizacji tej polityki wciągana jest też Organizacja Narodów
Zjednoczonych. Unia Europejska stara się zdystansować od dominacji amerykańskiej,
ale dąży do tych samych celów i tworzy razem wspólny, światowy front walki
z religiami i poczuciem narodowym.
Destrukcji fundamentalnych pojęć oraz wartości intelektualnych i moralnych
cywilizacji zachodnioeuropejskiej towarzyszy niszczenie wszystkich instytucji
europejskich: systemów stanowienia i egzekwowania prawa, struktur demokratycznych
i parlamentarnych oraz wielu instytucji publicznych. Postępuje zafałszowywanie
i wypaczanie systemów finansowych i gospodarczych, systemów wychowawczych,
edukacyjnych i środków społecznego przekazu oraz sztuki i kultury. Szerzą się
korupcja, deprawacja i przestępczość elit. Destrukcji tej ulegają również struktury
Unii Europejskiej.
Do walki z Kościołem i wartościami chrześcijańskimi wykorzystuje się nowoczesne
techniki manipulacji. Z pomocą urzędów publicznych, instytucji, fundacji, uczelni
i innych realizuje się wielkie programy laicyzacji, a w tym dobrze zaplanowane
i kierowane akcje ogólnokrajowe i ponadnarodowe. Do ataku wybiera się ośrodki
o szczególnym znaczeniu, ustala się efektywną kolejność wrogich działań, a
w razie potrzeby koncentruje specjalistów, agitatorów i prowokatorów z kilku
krajów.
Efektywność form walki z wiarą religijną i moralnością w ostatnich latach jest
parokrotnie większa aniżeli dawniej, jest też znacznie większa niż w okresie
PRL. Laicyzacja i bezbożnictwo wydaje się już wyraźnie dominować w silnych
jeszcze niedawno ośrodkach katolickich Belgii i Holandii, załamał się też katolicyzm
w Austrii, Bawarii, a w końcu i w Irlandii. Liczba księży diecezjalnych we
Francji spadła od 1970 roku o połowę, a w Hiszpanii o 23 procent. Tylko w 2004
roku liczba kapłanów w całej Europie zmalała o 1876 osób. W okresie posoborowym
od 1970 roku liczba braci zakonnych spadła w Hiszpanii o 43 procent, we Włoszech
o 39 procent, a w Niemczech o 56 procent. Kościół katolicki w Czechach od dawna
nie należy do silnych; wystawiono już tam na sprzedaż kilkaset budynków plebanii
i myśli się o sprzedaży niektórych kościołów, ze względu na brak księży i wiernych.
Taki spadek liczby katolików grozi zapewne i w Polsce, zaczynając od większych
miast. W całej Europie, również w łonie Kościoła katolickiego, szerzy się neopogaństwo.
Mnożą się też przypadki apostazji, to jest jawnego odstąpienia od wiary katolickiej
i przejścia na inne wyznanie (we Francji około 200 tys. osób rocznie przechodzi
na islam).
Ksiądz kardynał Joseph Ratzinger, obecny Ojciec Święty Benedykt XVI, w swych
wcześniejszych studiach dużo uwagi poświęcił zagadnieniom duchowym i prawnym
współczesnej Europy, prezentowanym m.in. w książce "Europa. Jej podwaliny
dzisiaj i jutro" (wyd. Jedność, Kielce 2005). Stwierdza tam (s. 21): "Europa
i to właśnie teraz, w tym momencie jej największych sukcesów, wydaje się wewnętrznie
pusta, w pewnym sensie sparaliżowana zanikiem systemu krążenia; jest to kryzys
wystawiający na ryzyko jej życie".
W tej sytuacji stawia też dramatyczne pytanie: "Czy w ogóle da się wprowadzić
na nowo element religijny, aby połączyć schyłkowe chrześcijaństwo z religijną
tradycją ludzkości?" (tamże, s. 23).
Faktycznie, sytuacja chrześcijaństwa w świecie bardzo się pogorszyła w ciągu
ostatniego półwiecza i dziś, jak się wydaje, w znacznej większości krajów jest
ono prześladowane, zakazane lub ograniczane na różne sposoby. Zlaicyzowane
rządy europejskie uczestniczą w eliminacji chrześcijaństwa we własnych krajach
i nie bronią już jego praw ani w Europie, ani w dawnych krajach kolonialnych,
ani na forum ONZ. Dotkliwie też zmalała działalność misyjna Kościołów zachodnich.
Natomiast kraje muzułmańskie ożywiają wrogość do chrześcijaństwa; w Arabii
Saudyjskiej, Indonezji i innych trwa prześladowanie chrześcijan, a w takich
jak Turcja, Tunezja i inne chrześcijaństwo jest tolerowane tylko u cudzoziemców,
natomiast nauczanie religii wśród ludności miejscowej jest zakazane i surowo
karane. Podobna sytuacja panuje w wielu krajach niemuzułmańskich, w tym w Chinach,
Indiach, Izraelu i innych. Do dawnej niechęci czy wrogości dochodzi często
podjudzanie z zewnątrz i prowokowanie prześladowań.
W "Raporcie o stanie wiary" (Michalineum 2005, s. 27) ks. kard. J.
Ratzinger już dwadzieścia lat temu stwierdził: "Bezsprzecznie ostatnie
dwudziestolecie było dla Kościoła katolickiego niefortunne. Skutki tego, co
nastąpiło po Soborze, są przeciwne oczekiwaniom wszystkich, także oczekiwaniom
papieży Jana XXIII i Pawła VI. Chrześcijanie na nowo są w mniejszości i to
bardziej jeszcze, niż byli u schyłku starożytności".
Po upadku systemu komunistycznego stary kapitalizm i globalny system finansowy
pokazują znowu swoje nieludzkie i imperialne oblicze, wobec którego ONZ traci
znaczenie. Napięcie między bogatą a ubogą częścią świata oraz między społecznościami
sytych i głodnych rośnie do granic wytrzymałości. Bogaci tworzą światową koalicję
wyzysku, biedni są rozbici, ale będą się organizować i bronić, choćby z pomocą
terroryzmu. W Rosji i w krajach postkomunistycznych z trudem odżywa Cerkiew
prawosławna. Zabiega ona o poparcie i protekcję rządową w stosunku do nieżyczliwego
jej, zateizowanego społeczeństwa. Odżywa więc tam dawny sojusz "tronu
i ołtarza".
Amerykańska misja wolności i pokoju odeszła w przeszłość i dziś USA zagrażają
kolejnym krajom. Ich przejściowa przewaga będzie jednak słabła w wyniku niezwykle
dynamicznego rozwoju wielkich państw azjatyckich: Chin, Indii, Japonii, Korei,
Indonezji i szeregu mniejszych. To rozwój tych krajów zagrozi także Europie
– pod każdym względem – już w pierwszym ćwierćwieczu naszego stulecia. W samej
Francji za 35-40 lat więcej będzie muzułmanów niż Europejczyków. Z wolna nasilają
się fale imigracji z Azji do Europy ludności obcej etnicznie, kulturowo i religijnie.
Wydaje się, że i w skali globalnej rozpoczęła się nowa epoka wędrówki ludów
i mieszania cywilizacji. Niesie to wiele nowych, trudnych problemów.
Również Polska znalazła się pod rosnącą presją imigracji ludności żydowskiej,
a także azjatyckiej, niezależnie od napływu najbliższych nam okresowych pracowników
słowiańskich – zza wschodniej granicy. Jednocześnie w ostatnich latach wyjechało
z Polski do pracy za granicą ponad milion młodych ludzi. Stanowi to wszystko
pewne zagrożenie dla spójności polskiej wspólnoty etnicznej, szczególnie przy
jej osłabieniu demograficznym i moralnym.
Papież Jan Paweł II w spotkaniach z młodzieżą świata dostrzegał jednak "nową
wiosnę Kościoła". Duch Boży wlewa w serce młodego człowieka jakąś tęsknotę
do prawdy i dobra, która, jeśli nie zostanie zatruta moralnie i intelektualnie,
nie podda się nihilizmowi, będzie się rozwijała i owocowała. W historii Kościoła
były już okresy wielkiego upadku, gdy błędne teorie i herezje opanowywały większość
chrześcijańskiego świata i wiara upadała, ale Duch Boży inspirował i ożywiał
odrodzenie.
Podobnie było, gdy najazdy barbarzyńców zalały Północną Afrykę i całą Europę,
a wiara Kościoła i cała cywilizacja europejska znalazły się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Jeśli przetrwała, odrodziła się i rozkwitła, to nie dzięki bitnym wojskom cesarskim,
polityce królów i książąt, a dzięki świętym Papieżom i opatom, dzięki kilku
klasztorom w Irlandii, na dalekich peryferiach starożytnego świata, które przechowały
depozyt wiary i cywilizacji i przygotowały nowe zastępy misjonarzy dla Europy.
Dziś, podobnie jak dawniej, wszystkie ośrodki wiary i myśli Kościoła wezwane
są do ożywienia, odrodzenia i nowej ewangelizacji. Wydaje się, że szczególna
rola przypada tu Polsce i Kościołowi polskiemu; liczne oczekiwania i wyzwania
kierowane są do nas. Napisałem o tym szerzej w wydanej niedawno książce pt. "O
przyszłość Polski. Problemy i wyzwania XXI wieku" (wyd. Ad Astra, Warszawa
2006).

Potrzebne spotkania i konfrontacja wartości
W okresie PRL-u, w drugiej połowie XX w., władze komunistyczne kładły nacisk
na powszechne szkolenie ideologiczne, obejmujące m. in. zagadnienie tzw.
światopoglądu naukowego. Był to powierzchowny światopogląd materialistyczno-scjentystyczny,
prezentowany w prostackiej opozycji do tzw. światopoglądu idealistycznego,
za który uważano światopogląd katolicki. Celem była laicyzacja, ale szkolenie
powodowało też ożywienie myśli światopoglądowej, którego efektem ubocznym
u wielu było pogłębienie wiary katolickiej.
Dlatego na obecnym postkomunistycznym etapie agresji światowego ateizmu na
chrześcijaństwo unika się starannie dyskusji światopoglądowych i problemów
egzystencjalnych. W tej dziedzinie ateizm nie ma bowiem nic do zaoferowania
człowiekowi i przeciwstawienia chrześcijaństwu. Pomija się więc starannie tę
problematykę i zatruwa medialnie zdolność samodzielnego myślenia, natomiast
reklamuje i podsuwa sztucznie wypreparowane, hedonistyczne modele życia, rozrywki
i seksu. Przy tak ograniczonej i sugestywnej konfrontacji to, co zmysłowe i
łatwiejsze, wypiera to, co bardziej wymagające, a powszechne chrześcijaństwo
przegrywa i się cofa. Dlatego my, katolicy, musimy wyrwać się z ciasnego zaułka,
do którego daliśmy się wpędzić przez propagandę fałszywej tolerancji, w którym
reklamowym modelom użycia i seksu przeciwstawia się "nieżyciowe ograniczenia
moralne".
W podobny sposób atakowane są i podkopywane inne wielkie religie świata i związane
z nimi cywilizacje. Walcząc z tymi religiami, wykorzystuje się ich wzajemną
nieznajomość i uprzedzenia, inicjując i prowokując wojny między nimi. Incydent
prasowy z karykaturami Mahometa pokazał ten prostacki, diabelski mechanizm.
Jak wykazał już Feliks Koneczny, w procesie zbliżania społeczności związanych
z różnymi cywilizacjami konflikty będą się mnożyć i zaostrzać. Dlatego, pomimo
trudności, trzeba się spotykać oraz możliwie spokojnie rozmawiać i porównywać
odniesienia poszczególnych cywilizacji do podstawowych wartości dotyczących
człowieka, społeczeństwa i państwa, wskazanych na wstępie.
Potrzebna jest więc konfrontacja wartości chrześcijaństwa ze światem współczesnym,
podjęta w kategoriach zrozumiałych przez ludzi różnych światopoglądów, dokonywana
w zakresie wszystkich zagadnień dotyczących człowieka i świata. Wydaje się,
że w pierwszym rzędzie dotyczyć ona powinna rzeczywistości ziemskich, a więc
prezentacji i porównywania tego, co chrześcijaństwo oraz inne religie, ruchy
i światopoglądy przyniosły ludzkości, co wniosły do kultury, jak przekładają
się na stosunki społeczne, gospodarcze i polityczne, ile dają jednostkom i
społeczeństwom wolności, sprawiedliwości i pokoju oraz jak widzą dziś postęp
i ulepszenie świata. Powinna to być konfrontacja zobiektywizowanych naukowo
prezentacji, dokonywana w atmosferze spokojnego dialogu i wzajemnego poszanowania
oraz popularyzowana szeroko w społeczeństwach. Powinniśmy wykazywać, że chrześcijaństwo
inicjuje i buduje najbardziej uniwersalną i racjonalną kulturę, najbliższą
człowiekowi i jego oczekiwaniom.
Jest też potrzeba w naszym kraju szerokiej, publicznej prezentacji zagadnień
światopoglądu katolickiego oraz najistotniejszych dla człowieka zagadnień egzystencjalnych,
w konfrontacji z innymi światopoglądami i postawami popularyzowanymi przez
zlaicyzowane media i kulturę laicką. Z tą problematyką powinniśmy śmiało występować
w środowiskach akademickich i intelektualnych, na różnych konferencjach i kongresach
oraz docierać z nią szeroko do wszystkich ruchów i organizacji katolickich
oraz do młodzieży. Zdumiewające jest, jak mało dotychczas robiło się w Polsce
w tej sprawie; może ledwie w kilku ośrodkach i to niekiedy z wrogich nam pozycji.
Ostatnio jednak coraz częściej odbywają się różne konferencje dialogu międzykulturowego
i międzyreligijnego czy też dialogu cywilizacyjnego i uniwersalizmu, mające
służyć wzajemnemu zbliżeniu i pokojowi. W Polsce taki charakter mają m. in.
głośne Zjazdy Gnieźnieńskie. Na konferencjach tych przemawia jednak częstokroć
poprawność polityczna, a nie prawda; z wartościami religijnymi i cywilizacyjnymi
mieszają się interesy polityczne i gospodarcze. W złym dialogu płytką jedność "moralno-polityczną" uzyskuje
się niekiedy kosztem przemilczeń oraz uszczuplania i zacierania depozytu wiary.
Takie konferencje nie spełniają roli, o jakiej pisał Ojciec Święty, a niekiedy
sprzyjają ideom New Age.
Ksiądz kardynał Joseph Ratzinger przypomina, że katolik, pozostając w mniejszości
w zlaicyzowanym świecie, wobec agnostycznych mediów i subkultury, musi być
czytelnym świadkiem wiary i "powinien być w opozycji do tego, co 'duchowi
świata’ – jak go nazywa Nowy Testament – wydaje się oczywiste, dobre, logiczne.
Jednym z najpilniejszych zadań chrześcijanina jest odzyskanie zdolności do
stawiania oporu temu, co niesie obiegowa kultura".
Można mieć nadzieję, że uczciwy dialog przyczyni się do zmniejszenia wzajemnych
uprzedzeń oraz do autentycznego świadectwa wiary i ułatwi działalność misyjną
Kościoła. Może uda się też wykreować szersze formy współpracy wielokulturowej
i wielonarodowej, np. w sprawie pokojowego statusu Palestyny, w zakresie walki
z epidemiami i głodem – może np. powstaną chrześcijańsko-muzułmańskie instytucje
bankowe i finansowe, pracujące bez lichwy.
Idąc za wskazaniami ks. kard. J. Ratzingera, trzeba z wzajemnym szacunkiem
i uwagą wsłuchać się i trwać w łączności z innymi cywilizacjami, "aby
w ten sposób dokonywał się proces wzajemnego oczyszczenia, w wyniku którego
wartości i normy w pewnej mierze uznawane lub wyczuwane przez wszystkich ludzi
mogły zajaśnieć nowym blaskiem i stać się dla nich skuteczną siłą podtrzymującą
świat" (Europa. Jej podwaliny, s. 74).

prof. dr hab. Włodzimierz Bojarski

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl