fot. PAP/Tomasz Gzell

Prawo i Sprawiedliwość domaga się dodatkowego posiedzenia komisji obrony dot. sprawy zagubionych min

Posłowie PiS wnioskują o dodatkowe posiedzenie komisji obrony narodowej ws. zagubionych min przeciwpancernych. Ich zdaniem „przemieszczanie się po Polsce bez nadzoru ponad 200 min przeciwpancernych” stanowiło zagrożenie dla Polaków i doszło w tej sprawie do poważnych zaniedbań ze strony MON.

W styczniu media informowały, że latem ubiegłego roku w trakcie rozładunku pociągu z wojskowym sprzętem pod Szczecinem żołnierze nie wyładowali całości transportu; w pociągu pozostawiono miny przeciwczołgowe, które ostatecznie miały zostać odnalezione w magazynie firmy IKEA.

„Jako posłowie pracujący w komisji obrony narodowej składamy wniosek w sprawie zwołania dodatkowego posiedzenia komisji w związku z zagrożeniem, jakie stanowiło dla Polski i Polaków przemieszczanie się po Polsce bez nadzoru ponad 200 min przeciwpancernych” – przekazał szef klubu PiS Mariusz Błaszczak we wtorek na konferencji prasowej w Sejmie.

W jego ocenie, „doszło do bardzo poważnych zaniedbań ze strony MON”.

„Oczekujemy, że na tej komisji stawią się osoby za to odpowiedzialne – wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, wiceminister z PO odpowiedzialny za infrastrukturę (Cezary Tomczyk – red.) oraz szef SKW i Komendant Żandarmerii Wojskowej” – powiedział Mariusz Błaszczak.

Poseł PiS skierował kilka pytań do obecnego kierownictwa MON. Pytał m.in. o to, dlaczego opinia publiczna nie została poinformowana o zagrożeniu, jakie stanowiło przemieszczanie się min bez nadzoru odpowiednich służb oraz jak to się stało, że nie zostały podjęte żadne działania, żeby zapewnić bezpieczeństwo, i żeby nie doszło do niekontrolowanego wybuchu tych min.

Poseł PiS, Bartosz Kownacki, zaapelował o to, by dodatkowe posiedzenie komisji zostało niezwłocznie zwołania, „bo sprawa jest niezwykle poważna”.

„Polska armia ma ambicje bycia pierwszą najsilniejszą armią lądową w Europie, a stała się armią-memem. Doszło do gigantycznego rozprężenia w armii” – stwierdził poseł Bartosz Kownacki.

Zdaniem posła Sebastiana Łukaszewicza „w procederze niekontrolowanego przewozu min mogły brać udział obce służby, którym mogło zależeć na przeprowadzeniu ataku hybrydowego”.

„Te miny, po wyładowaniu w miejscu docelowym, leżały przez pięć dni odsłonięte na rampie. Odpowiedzi na nasze pytania będziemy domagać się na posiedzeniu Komisji Obrony Narodowej” – powiedział poseł Sebastian Łukaszewicz.

Według posła PiS, Andrzeja Śliwki, wiceminister Cezary Tomczyk „kłamie raz za razem”. Ale – jak dodał – „niedopuszczalne jest, że pełniąc tak ważną funkcję, schował się, nie odpowiadał na żadne pytania”.

Andrzej Śliwka zapewnił też, że PiS tej sprawy tak nie zastawi.

„Będziemy żądali konkretnych wyjaśnień. Bezpieczeństwo polskich obywateli i żołnierzy jest dla nas bardzo ważne i nie dopuścimy, żeby za niekompetencję rządzących odpowiadali szeregowi żołnierze” – podkreślił.

Po doniesieniach medialnych w sprawie zagubionych min MON poinformowało, że gen. dyw. Artur Kępczyński został odwołany ze stanowiska szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych przez ministra obrony. Nie podano powodów tej decyzji; według doniesień medialnych dymisja miała związek z zaginięciem min przeciwczołgowych.

Według portalu WP gen. Kępczyński miał ukrywać przez pewien czas informacje dot. zaginięcia min przed swoimi przełożonymi. Nowym szefem Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych został gen. bryg. Dariusz Mendrala.

Zastępca prokuratora okręgowego ds. wojskowych Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, płk Bartosz Okoniewski, informował, że ws. zaginięcia min od sierpnia ub.r. prowadzone jest śledztwo. Dodał, że zarzuty w tej sprawie przedstawiono czterem osobom – trzem żołnierzom ze składu materiałowego Mosty (woj. zachodniopomorskie) i jednemu żołnierzowi ze składu materiałowego Hajnówka (woj. podlaskie). Dotyczą one – jak wyjaśniał prokurator – „braku nadzoru nad mieniem wojskowym w postaci min”.

Płk Bartosz Okoniewski wskazał, że dwóch z podejrzanych to oficerowie, a dwaj pozostali to podoficerowie; niektórzy przyznali się do zarzucanego im czynu. Wszyscy są wojskowymi w służbie czynnej. Poinformował, że sprawa dotyczy łącznie 240 min znajdujących się w kilku skrzyniach; wszystkie zostały odzyskane.

Wyjaśnił, że podczas przyjmowania transportu niewłaściwie zliczono „to mienie i część transportu została w wagonie”; „dopiero po pewnym czasie zorientowano się, że nie wszystko zostało przyjęte”. Płk Bartosz Okoniewski wyjaśnił też, że 240 min znajdowało się w jednym wagonie, który trafił na bocznicę kolejową przy magazynie firmy IKEA.

„To było pięć palet ze skrzyniami” – powiedział.

Jak dodał, ładunek z minami odkrył pracownik PKP Cargo.

„Gdy dokonywał kontroli to stwierdził, że coś jeszcze jest w jednym z wagonów. A po prostu IKEA chciała z nich (wagonów – red.) skorzystać i poprosiła o ich opróżnienie, no i pojawił się problem” – wskazał Bartosz Okoniewski.

Zgodnie z Kodeksem karnym, żołnierzowi, który nie dopełniając obowiązku lub przekraczając uprawnienia w zakresie ochrony lub nadzoru nad bronią czy amunicją powoduje choćby nieumyślnie ich utratę grozi kara aresztu wojskowego albo pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.

PAP

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl