Polityczni celebryci i wirtualizacja polskiej polityki

Społeczeństwo nasze coraz częściej reaguje na świat polityczny jak na zachowania celebrytów. Potrafi się emocjonować rzeczami drugorzędnymi, nie rozróżniając za bardzo, co stanowi tylko grę pozorów, a co naprawdę jest ważne dla Polski. Główną winą za ten chaos należy obarczyć świat mediów. Obserwując współczesną scenę polityczną, można skonstatować, że wyborcy w równej mierze przeżywają upadek polskich stoczni, podpisanie traktatu lizbońskiego, jak i wypowiedzi Janusza Palikota. Wolno zatem przypuszczać, że ludzie nie rozróżniają już świata realnego od politycznej fikcji. Coraz większą rolę w naszym życiu politycznym odgrywają nie tyle osobistości o silnych charakterach, stawiające sobie dalekosiężne cele, co polityczni celebryci.

Celebryci funkcjonują przede wszystkim w świecie tzw. rozrywki. Są to najczęściej aktorzy, piosenkarze, ludzie mody. Przy czym publiczność nie tylko interesuje się ich rolami na niwie artystycznej, lecz z równą pasją śledzi życie prywatne „gwiazd”. Dochodzi powoli do sytuacji, że ludzie świata rozrywki grają nie tylko na scenie, ale i w życiu. Aby dobrze wypaść, zatrudniają całe zastępy ludzi: masażystów, wizażystów, dietetyków, no i przede wszystkim sztab pijarowców. Ci ostatni piszą scenariusz do ich prywatnego życia, który realizowany jest w codzienności, a tabloidy śledzą każdy ruch celebrytów z zainteresowaniem godnym lepszej sprawy. Aktorzy grają więc swoje życie, a czytelnicy i widzowie obserwują to, uczestnicząc w czymś w rodzaju uwspółcześnionego „Big Brothera”. Wirtualne życie celebrytów pośrednio kreuje wirtualne zachowania odbiorców tego medialnego świata. Wiele osób dużo więcej wie np. o życiu Dody niż o tym, co dzieje się u najbliższych nawet sąsiadów.
Wydaje się, że w podobny sposób zaczął u nas funkcjonować świat polityki. Jeden z dziennikarzy w rozmowie ze mną pokazywał z podziwem, że poseł Janusz Palikot miał w ubiegłym roku ponad tysiąc „wejść” medialnych. Nie zadał sobie tylko pytania, co to były za wejścia, czy wnosiły coś ważnego w życie kraju. Społeczeństwo nasze coraz częściej reaguje na świat polityczny jak na zachowania celebrytów. Potrafi się emocjonować nieraz rzeczami drugorzędnymi, nie rozróżniając za bardzo, co stanowi tylko grę pozorów, a co jest naprawdę ważne dla Polski. Główną winą należy za to obarczyć świat mediów. To bowiem dziennikarze są w stanie uświadomić publiczności, jakie są realia. Tymczasem najczęściej publicyści bawią się polityką, oczekując pustych sensacji, fascynując się wirtualnymi pomysłami celebrytów, nie zwracając przy tym większej uwagi na polityków realnych.
Wydaje się, że w ostatnich dniach mamy do czynienia z nasileniem kreowania polityki wirtualnej. Powodem tego jest chociażby rozpoczęcie pracy hazardowej komisji śledczej. Platforma Obywatelska czuje się zaniepokojona możliwymi wynikami prac komisji, z tego przede wszystkim powodu stara się rzucać opinii publicznej pomysły, które niczym „medialna pasza” mają nasycić żądną sensacji publiczność. Wydaje się, że taki charakter miały m.in. wizje zmiany Konstytucji mające wzmocnić pozycję premiera w państwie kosztem uprawnień prezydenckich. Projekt ów nie był wstępnie przedyskutowany nawet z koalicyjnym PSL, a już ogłaszano, że na wiosnę odbędzie się referendum w sprawie zmian konstytucyjnych. Niektórzy liderzy PO obwieścili już, że są gotowi poprzeć Lecha Kaczyńskiego, jeśli prezydent straci swe dotychczasowe uprawnienia. Tego typu deklaracje w sposób oczywisty wzbudziły zainteresowanie świata dziennikarskiego i przez kilka dni nie schodziły z pierwszych stron gazet. A że dyskusja była pusta, że nie dotyczyła żadnej realnej rzeczywistości, żadnego realnego projektu, to tym lepiej. Chodziło tylko o zmianę zainteresowania mediów węszących wcześniej wokół afery hazardowej.
Niedługo potem rezygnacja Jana Krzysztofa Bieleckiego z szefowania Bankowi Pekao SA wywołała spekulacje dotyczące ewentualnego przejęcia przez niego teki premiera po przyszłorocznej elekcji Donalda Tuska na fotel prezydenta. Tego typu ruch mógł być związany z realizacją kilku celów. Po pierwsze, ugruntowuje się domniemanie, że Donald Tusk z pewnością wybory prezydenckie wygra. Po drugie, wszyscy realni i potencjalni oponenci wewnątrzpartyjni premiera oczekujący na schedę po nim dostali mocną reprymendę i sygnał, że w przypadku buntu mogą stracić wszelkie szanse na przywództwo w partii i w rządzie. Donald Tusk może śmiało skorzystać z zewnętrznych źródeł kadrowych i całkowicie zmarginalizować obecną elitę Platformy. Po trzecie wreszcie, koalicja rządowa zyskała kolejne kilka dni na odwrócenie uwagi mediów od komisji hazardowej.
Wydaje się, że w niedalekiej przyszłości możemy się spodziewać kolejnych ruchów w polityce wirtualnej, kolejnych nowych kreacji politycznych celebrytów, których „pokazy” będą miały na celu odwrócenie uwagi publiczności od spraw ważnych. Pamiętajmy, że w pojęciu wielu ludzi świat wirtualny, świat tabloidów jest równie lub bardziej nawet „prawdziwy” od konkretnej rzeczywistości. Wiedzą o tym polityczni pijarowcy, dlatego różnorakich prób manipulacji jest co niemiara.
Oceniam, że niedawny projekt zmiany ustawy o IPN ma również podobny cel. Można tylko bardzo ubolewać nad tym, że dla bieżącej gry medialnej politycy mogą poprzez nowe pomysły ustawowe zniszczyć niezależność jednej z kluczowych instytucji porządkujących nasze życie publiczne. Poświęcić sprawy ważne, w tym nawet najsprawniejsze instytucje, aby odwrócić uwagę wyborców od błędów polityków – oto wielkie zagrożenie dla naszego życia państwowego.
Artykuł niniejszy prezentuje tylko najnowsze przykłady wirtualizacji życia publicznego przez politycznych celebrytów, jest skierowany przede wszystkim do świata dziennikarskiego. Proces odrealnienia polskiej polityki nie zostanie zatrzymany przez aktorów naszej sceny rządowo-parlamentarnej. Zbyt wielkie „sukcesy” na niwie pijarowskiej odnoszą współcześni polityczni aktorzy. Świat mediów może ludziom uświadomić, czym realnie jest polska polityka, jakie są istotne problemy, którymi żyją nasz Naród i nasze państwo. Bez takiego nastawienia mediów ani się obejrzymy, a obudzimy się w quasi-orwellowskim świecie i w quasi-demokratycznym państwie.


Prof. Mieczysław Ryba
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl