Platforma czyści przedpole

Z Jackiem Kotulą, szefem Stowarzyszenia Contra in vitro, rozmawia
Mariusz Kamieniecki

Policja zatrzymała Pana jak
przestępcę, grozi Panu rok więzienia.

– Nie zrobiłem nic złego.
Dlatego w policyjno-prokuratorskich działaniach widzę pewne
niebezpieczeństwo na przyszłość. Mój przypadek otwiera drogę do
kolejnych takich działań wobec innych. Obawiam się, że milczenie w tej
sprawie i czekanie jedynie na stanowisko prokuratury może być
wykorzystane w przyszłości, może się stać regułą. Wystarczy, że słuszna,
lecz niewygodna inicjatywa zostanie przez kogoś zgłoszona jako
przestępstwo, a zostanie zahamowana, zanim prokuratura czy sąd wydadzą
swoją opinię. Możemy mieć zatem do czynienia z czyszczeniem przedpola i
zabieraniem ludziom różnych rzeczy, które źle się kojarzą z danym
politykiem czy przedstawicielem życia publicznego, tak jak to miało
miejsce w przeddzień wizyty w Rzeszowie kandydata na prezydenta
Bronisława Komorowskiego. To wszystko nie ma nic wspólnego z demokracją i
do złudzenia przypomina minioną epokę. Ludziom źle się to kojarzy i
chyba nie taka powinna być rola policji.

Oprócz billboardu z
wizerunkiem marszałka Komorowskiego zatrzymano też Pana lawetę…


Laweta jest moją własnością. Jest zarejestrowana, ubezpieczona. To
draństwo w biały dzień na oczach mieszkańców Rzeszowa. Przecież jeżdżą
także inni, nie tylko w Rzeszowie, ale i w Warszawie i nikt nie robi z
tego takiej sensacji.

Czy Stowarzyszenie Contra in vitro
spotkało się wcześniej z podobnymi incydentami?

– Prowadziliśmy
sporo akcji przeciwko aborcji, nasze wystawy były prezentowane w wielu
miastach, ale policja nam w niczym nie przeszkadzała. Owszem, mieliśmy
problem z zarejestrowaniem naszego komitetu inicjatywy ustawodawczej
przeciwko in vitro. To właśnie marszałek Sejmu Bronisław Komorowski i
jego kancelaria przez 5 miesięcy wstrzymywali naszą inicjatywę, nie
chcąc zarejestrować komitetu. Procedurę rozpoczęliśmy w listopadzie 2008
r., a rejestracja nastąpiła dopiero 21 marca 2009 roku. W końcu jednak
dopięliśmy swego.

Policja skierowała sprawę do prokuratury,
która bada, czy zestawiając wizerunek marszałka Komorowskiego z zabitym
dzieckiem, nie popełnił Pan przestępstwa.

– Nigdy nie czułem i
nie czuję się przestępcą, ale osobą poszkodowaną. Walczę, na ile
potrafię, w słusznej sprawie – w obronie życia ludzkiego, które stanowi
wartość najwyższą. Konstytucja RP określa wyraźnie, że mogę swobodnie
wyrażać swoje poglądy; ponadto UE gwarantuje mi także prawo wolności i
manifestowania swoich racji, a tutaj, w kraju członkowskim, aresztuje
się moją własność. W Polsce od lat mamy do czynienia z aferami i
aferzystami, gdzie w grę wchodzą miliardowe sprawy, i jakoś nikomu włos z
głowy nie spada, a mnie – ojca czworga dzieci, traktuje się jak
przestępcę. Zwracam też uwagę, że żadna krzywda nie dzieje się
homoseksualistom czy innym grupom, które tolerowane przez władze
organizują szeroko nagłaśniane i promowane przez liberalne media parady
potępiane przez zdecydowaną większość społeczeństwa. Natomiast ja jako
obywatel nie mam możliwości skorzystania z uprawnień, jakie daje mi
Konstytucja, pokazując prawdę o poglądach marszałka Sejmu. Czy to jest
normalne?

W piśmie do prokuratury podał Pan w wątpliwość
działania policji.

– Oczekuję od prokuratury informacji, czy
działania policji w tej sprawie były prawidłowe. Czy policja faktycznie
podjęła działania na polecenie prokuratury, a jeżeli tak, to chcę
zobaczyć podstawę prawną wraz z uzasadnieniem na piśmie. Chcę także
usłyszeć, kto tak naprawdę stoi za całą tą sprawą. Czekam również na
zwrot mojej prywatnej własności. Ten występek policji zrodził kolejne
zło. Poseł Tomasz Kulesza (PO) na łamach jednej z lokalnych gazet nazwał
nas praktykującymi niewierzącymi. To niesłychane, że za cytowanie
marszałka Komorowskiego – osoby, która popiera tzw. kompromis aborcyjny,
odsądza się mnie, uczciwego człowieka, od czci i wiary. W imię czego,
pytam…

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl