Nie wolno zapomnieć o Czeczenii!


Po tragicznej śmierci w Bieszczadach trzech czeczeńskich dziewczynek Polska, a częściowo także opinia publiczna w innych krajach, znowu sobie przypomniała o tragedii kaukaskiej republiki, okupowanej i wyniszczanej przez rosyjskiego najeźdźcę. Wbrew propagandzie Moskwy, przyjętej przez Zachód w zamian za poparcie Rosji dla tzw. walki z terroryzmem, w Czeczenii wcale nie zapanował pokój, a dramatyczna ucieczka, która wstrząsnęła Polską, była tego bolesnym przykładem.

Dlatego też należy przypominać o tragedii tego narodu, któremu Rosja wciąż odmawia prawa do własnego państwa, podobnie jak robiła to przez wiele lat wobec Polski.


Przynajmniej pamiętajmy


Obchodzony wczoraj Międzynarodowy Dzień Zawieszenia Broni mieszkający w Polsce Czeczeni i próbująca pomagać im grupa Polaków wykorzystała do zamanifestowania pamięci o tragedii tego kraju i jego mieszkańców, zmuszonych przez okupanta do szukania pomocy nie tylko w krajach ościennych, a nawet w samej Rosji, ale także w dalekiej Polsce i Europie Zachodniej. Według nieoficjalnych informacji, w Polsce przebywa 10-20 tys. Czeczenów. W tym roku do władz polskich wpłynęło ok. 4-5 tys. wniosków o nadanie statusu uchodźcy. Według Jonasza Żaka z Komitetu Wolny Kaukaz, 90 proc. uchodźców przybywających do naszego kraju stanowią Czeczeńcy. Tylko 5-10 proc. z nich otrzymuje status uchodźcy uprawniający do zasiłku i bezpłatnej nauki języka polskiego. Żak uważa, że to stały limit, którym – nieformalnie – kierują się nasze władze.

Jednak przedstawiciele Urzędu ds. Cudzoziemców zaprzeczają temu. Tłumacząc, dlaczego tak mało imigrantów otrzymuje status uchodźcy, mówią, że emigranci z rejonu Kaukazu często nie potrafią wykazać, iż byli indywidualnie prześladowani.

Przedstawiciele Urzędu przyznają, że imigranci, jeśli nie uzyskają statusu uchodźcy, nie otrzymują przez pierwszy rok zasiłku integracyjnego w wysokości ok. 1000 zł na osobę ani paszportu międzynarodowego, co według władz stanowi główny problem. Przyznawany jest im tzw. pobyt tolerowany, co – jak zaznacza Urząd ds. Cudzoziemców – pozwala im na podjęcie pracy, korzystania z zasiłków socjalnych, analogicznych jak w przypadku Polaków. Według Urzędu, w tym roku Polska przeznaczyła na opiekę nad uchodźcami 45 mln złotych. Na opiekę nad jednym uchodźcą przypada około tysiąca złotych, na co składają się koszty zakwaterowania, wyżywienia, opieki medycznej, nauki języka polskiego, drobne kieszonkowe.

Zdaniem przedstawicieli władz, przystąpienie Polski do strefy Schengen ułatwi imigrantom podróżowanie na Zachód, a same procedury się nie zmienią. W tej sytuacji nawet osoby mające tylko pobyt tolerowany będą mogły wyjeżdżać do Europy Zachodniej. Tam jednak będą mogły przebywać tylko przez 3 miesiące. Jeśli nie zalegalizują pobytu, będą musiały wrócić do Polski. Przepisy te dotyczą także tych, którzy uzyskali status uchodźcy. Według naszych władz, tylko jedna czwarta imigrantów traktuje nasz kraj jako docelowe miejsce pobytu, reszta chce wyjechać na Zachód.


Stabilizacja, czyli pacyfikacja


Dlaczego ci ludzie wciąż uciekają na Zachód, mimo że – jak utrzymuje Rosja – sytuacja w Czeczenii się stabilizuje? Obserwatorzy sytuacji są zgodni: szukają pomocy na Zachodzie z powodu prześladowań i pacyfikacji, jakich Rosjanie dokonują w Czeczenii.

W wyniku trwającej od 10 lat agresji i okupacji zginęło ok. 200 tys. Czeczenów (z czego ok. 40 tys. dzieci), a setki tysięcy znalazły się na wygnaniu. Obozy uchodźców w krajach ościennych, będące najbliższym schronieniem dla uciekinierów, zostały przymusowo zlikwidowane pod naciskiem władz rosyjskich jako dowód na rzekome „stabilizowanie się sytuacji” w regionie. Niestety, jeżeli widać tam jakąś stabilizację, to raczej ugruntowywanie rosyjskiego panowania kosztem Czeczenów.

Mimo iż w tej kaukaskiej republice przebywa ok. 100 tys. żołnierzy rosyjskich oraz prorosyjskie siły Ramzana Kadyrowa, wciąż dochodzi tam do ataków i zamachów. Ponadto walka przeniosła się na teren sąsiednich republik – Dagestanu, Inguszetii, a nawet Kabardyno-Bałkarii.

Jak informuje na swej stronie internetowej Komitet Wolny Kaukaz, rosyjskie wojska dokonują w Czeczenii tzw. zaczystek, czyli pacyfikują wioski, a nawet miasta, w trakcie których „z domów porywani są ludzie”. KWK informuje też, że w rzekomo ustabilizowanej republice działają tzw. obozy filtracyjne, „w których masowo przetrzymywani, torturowani i zabijani są obywatele Czeczenii”. Komitet wymienia szokujące praktyki, takie jak gwałty, „bicie ze skutkiem śmiertelnym, głodzenie, przetrzymywanie w wodzie, piłowanie zębów, rażenie prądem, zrywanie paznokci, wreszcie rozrywanie ludzi materiałami wybuchowymi”.

Według niektórych doniesień, dochodzi też do handlu narządami oraz sprzedawania rodzinom ciał bliskich, którzy nie przeżyli pobytu w aresztach i obozach.


Blokada informacyjna i polityczna


Dlaczego w takim razie tak mało słyszymy w ostatnich latach o tragedii Czeczenów? – Rosjanie nałożyli totalną blokadę informacyjną na Czeczenię. Zablokowali napływ niezależnych dziennikarzy do tej republiki – tłumaczy Jonasz Żak z Komitetu Wolny Kaukaz. Dodaje, że akredytacje dostają właściwie jedynie rosyjscy dziennikarze, którzy mogą przedstawiać sytuację tylko w taki sposób, w jaki postrzega ją władza.

Mało tego. Zachód w praktyce zaakceptował rosyjską propagandę, że w Czeczenii „wprowadzana jest stabilizacja”, a czeczeńscy partyzanci, którzy się temu sprzeciwiają, to po prostu terroryści, z którymi Rosja walczy, podobnie jak kraje zachodnie. Dlaczego tak się stało? Jonasz Żak podkreśla, że USA przymknęły oko na pacyfikację Czeczenii w zamian za pomoc Moskwy w walce z tzw. międzynarodowym terroryzmem, rozpętaną po zamachach z 11 września 2001 roku. Z kolei Unia Europejska, tak często mówiąca o prawach człowieka, poświęciła je dla rosyjskich surowców energetycznych i strategicznego sojuszu politycznego z Kremlem, mimo iż ma on czeczeńską krew na rękach.

– Taka właśnie polityka rzeczywiście popycha zdesperowanych partyzantów czeczeńskich do szukania pomocy wśród ekstremistycznych grup muzułmańskich – uważa Jonasz Żak. W ten sposób tłumaczy fakt zwiększającego się wsparcia przez najemników z innych krajów islamskich dla Czeczenów, którzy również wyznają islam. Żak podkreśla, że poprzez religię chcą oni odróżniać się od Rosjan.

– Po 13 latach walki Zachód odwrócił się od Czeczenii. Nie uznał nawet demokratycznie wybranego prezydenta Czeczenii Asłana Maschadowa. Tymczasem Rosja powinna być wykluczona z Rady Europy – podkreśla Żak. Jedyny przejaw zgodności Europy z głoszonymi zasadami widzi w skazujących Rosję wyrokach za łamanie praw człowieka w Czeczenii, wydawanych przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.


Co można zrobić?


Żak podkreśla, że zarówno USA, jak i Unia Europejska powinny wreszcie przestać przymykać oczy na łamanie przez Rosję praw człowieka w Czeczenii i naciskać na rzeczywiste wstrzymanie działań wojennych oraz rozpoczęcie rozmów pokojowych. Opinia publiczna wszystkich cywilizowanych państw musi na to naciskać.

Jednak Rosja wciąż nie chce o tym słyszeć. Nie chce też słyszeć ostrzeżeń, że depcząc prawa narodów, może stracić panowanie na całym Kaukazie. Postępując w ten sposób, może stracić nawet więcej, o czym wspomina wielu ekspertów, mianowicie kontrolę nad większością swego ogromnego terytorium, stanowiącego w praktyce kolonie zasobne w surowce. Jeśli włodarze z Moskwy nie opamiętają się, prędzej czy później eksploatowane republiki zrzucą rosyjskie zwierzchnictwo, odcinając ją od możliwości zarabiania na surowcach stanowiących podstawę jej potęgi.


Mariusz Bober
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl