Nawet rok więzienia za Komorowskiego na lawecie
Rzeszowska prokuratura rejonowa zdecyduje dziś o ewentualnym
wszczęciu bądź umorzeniu postępowania przeciwko Jackowi Kotuli. Szefa
Stowarzyszenia Contra in vitro zatrzymała w środę policję, kiedy własnym
samochodem, z billboardem na lawecie, przypominającym o proaborcyjnych
poglądach kandydata na prezydenta Bronisława Komorowskiego, przemierzał
ulice stolicy Podkarpacia.
Jacek Kotula jest wciąż zszokowany
tym, co się wydarzyło, a szczególnie sposobem, w jaki został
potraktowany przez stróżów prawa. Zwłaszcza że nie czuje się winnym, a
tym bardziej przestępcą, a to – jego zdaniem – mogłoby wynikać ze
sposobu potraktowania go i zatrzymania lawety, która jest jego
własnością. Przypomnijmy, że na lawecie znajdowały się zdjęcia marszałka
Sejmu i rozszarpanego w wyniku aborcji ciała dziecka. Pod zdjęciami
widniały napisy: „Marszałek Komorowski popiera kompromis aborcyjny” i
„Kompromis aborcyjny zabija chore dzieci”. Kiedy na polecenie policji w
asyście radiowozów Kotula dotarł swoim samochodem przed komisariat
policji w Rzeszowie, najpierw się dowiedział, że billboard zostanie mu
zabrany, potem, że zwrócony po sporządzeniu dokumentacji zdjęciowej. W
efekcie policjanci zatrzymali i billboard, i lawetę, które wciąż
znajdują się na policyjnym parkingu. Kotula dostał jedynie kopię
protokołu zatrzymania rzeczy. Policja skierowała wniosek do prokuratury,
która dzisiaj ma zdecydować, co dalej. – Prokurator prowadzący sprawę
analizuje materiał dowodowy pod kątem tzw. interesu społecznego. Ocena
ta zdecyduje, czy postępowanie zostanie wszczęte, czy też zostanie
umorzone przed wszczęciem. Jest to dochodzenie w tzw. niezbędnym
zakresie. Na podjęcie decyzji prokurator ma pięć dni, licząc od czwartku
– powiedziała w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Ewa Lotczyk, prokurator
rejonowy dla miasta Rzeszów. Z tego wynika, że dzisiaj zapadnie
decyzja. Jacek Kotula, który czuje się pokrzywdzony z powodu zatrzymania
przez policję i zarekwirowania lawety z billboardem, skierował do
prokuratury pismo z prośbą o wyjaśnienie, czy policja, zatrzymując go,
działała na polecenie prokuratury, a jeżeli tak, to na jakiej podstawie
prawnej. Zażądał też informacji, czy działania policjantów wobec jego
osoby nie były pogwałceniem prawa i zasad konstytucyjnych. – W tej
sprawie prokurator na podjęcie decyzji i udzielenie informacji ma siedem
dni od daty wykonania czynności. W tym czasie musi podjąć decyzję w
zakresie albo zatwierdzenia czynności przeprowadzonej przez policję,
albo też odmowy zatwierdzenia – wyjaśnia szefowa Prokuratury Rejonowej
dla miasta Rzeszów. To oznacza, że zatrzymana przez policję laweta
należąca do Jacka Kotuli i billboard mogą do niego wrócić już jutro.
Natomiast w przypadku wszczęcia śledztwa i udowodnienia winy szefowi
Stowarzyszenia Contra in vitro grozi kara do roku pozbawienia wolności.
Mariusz
Kamieniecki