Mały krok w polską stronę

W Zossen pod Berlinem przy wielkim zaangażowaniu rodziny polskiego
patrioty Jana Baczewskiego otwarto wystawę dokumentującą jego wyjątkowe
zaangażowanie w sprawy polskiej mniejszości narodowej w Niemczech przed II wojną
światową. To nie jedyny sygnał poprawy sytuacji Polaków w tym kraju. Jak
dowiedział się "Nasz Dziennik", ministerstwa spraw wewnętrznych obu krajów
pracują nad wspólnym projektem naukowym, którego celem jest skatalogowanie
śladów polskiej obecności w Niemczech.

Jan Baczewski to polski działacz walczący w przedwojennych Niemczech o
szanowanie praw mniejszości narodowych. W latach 1919-1920 kierował polską akcją
plebiscytową na Warmii. Zainicjował działalność Związku Polaków w Prusach
Wschodnich i Towarzystwa Szkolnego w Olsztynie (1920). Był współtwórcą Związku
Polaków w Niemczech (1922) oraz założycielem Związku Mniejszości Narodowych w
Niemczech (1924). Utworzył także w 1932 Związek Polskich Towarzystw Szkolnych,
którego był prezesem. W latach 1922 -1928 był posłem do sejmu Prus.
Rodzina Baczewskiego poprzez swój upór doprowadziła do tego, że niemieckie
władze zgodziły się na zorganizowanie wystawy w podberlińskim Zossen (to powiat,
gdzie mieszkał on przed wojną). Na otwarcie ekspozycji przyjechały dwie wnuczki
Jana Baczewskiego. Nie zabrakło przedstawicieli lokalnych władz z burmistrzem
Rangsdorfu Klausem Rocherem i członków organizacji Europa-Union Deutschland.
Przybyli także mieszkańcy miasteczka.
Otwarcie wystawy oceniane jest jako sukces, gdyż po raz kolejny pokazuje, że w
latach 20. i 30. w Niemczech Polacy byli prężną mniejszością narodową. Można
zobaczyć dokumenty, które są dowodem nie tylko na wielkie zaangażowanie Jana
Baczewskiego w politykę i sprawy społeczne, ale także świadczą o licznych
inicjatywach podejmowanych wówczas przez polskie organizacje. Gabriela
Baczewska-Pazda oraz Elżbieta Baczewska, wnuczki polskiego patrioty, nie kryły w
rozmowie z "Naszym Dziennikiem" wzruszenia z powodu faktu, że po tylu latach
udało się pokonać trudności administracyjne oraz dystans niemieckich urzędników
– i otworzyć wystawę o ich dziadku. – Wiemy, że to jest jeszcze skromna wystawa,
ale najważniejsze, że w ogólne powstała i być może zapoczątkuje zmiany w
sposobie myślenia Niemców o polskiej mniejszości narodowej, która stanowiła
integralną część tutejszego społeczeństwa – usłyszeliśmy. Padły też słowa
wdzięczności wobec tych mediów, które przypominały sylwetkę i dorobek Jana
Baczewskiego (na wystawie całą gablotę poświęcono artykułom, które na ten temat
publikował "Nasz Dziennik").

Merkel zaczyna rozmawiać
W tym samym czasie, gdy otwierano wystawę o Baczewskim, w Berlinie odbyło się
kolejne spotkanie urzędników z resortów spraw wewnętrznych Polski i Niemiec z
przedstawicielami niemieckiej mniejszości w Polsce i polskiej mniejszości w
Niemczech. Było to spotkanie tzw. pierwszej grupy – pod roboczą nazwą "pamięć
historyczna" (to pojęcie ma obejmować także kwestie formalnoprawne związane ze
statusem mniejszości narodowej).
W tych rozmowach uczestniczył Marek Wójcicki, prezes Związku Polaków w Niemczech
spod znaku Rodła. Jak powiedział "Naszemu Dziennikowi", po raz pierwszy, odkąd
bierze udział w takich spotkaniach, do protokołu udało się wpisać konkretne
tematy, które wymagają omówienia.
– Teraz już niemieckiej stronie nie uda się pominąć we wspólnej dyskusji kilku
ważnych dla nas kwestii – uważa Wójciki. W jego przekonaniu, to m.in. kwestia
pamięci historycznej, która dla polskiej strony oznacza nie tylko niemieckie
obozy lub miejsca pracy przymusowej. – Dla nas pamięć historyczna to wszystkie
ślady naszej polskiej obecności na tych ziemiach – zaznaczył Wójcicki.
Na spotkaniu podjęto rozmowy o utworzeniu naukowego projektu, który skataloguje
ślady polskiej obecności i działalności w Niemczech.
– Udało nam się zapisać w protokole jeszcze jeden dla nas bardzo ważny temat,
mianowicie kwestię niemieckich odszkodowań dla Związku Polaków w Niemczech –
informuje Wójcicki. Jednak ten temat nie był jeszcze dyskutowany, ponieważ
według uczestnika dyskusji, strona niemiecka zdaje się go unikać. Związek
Polaków w Niemczech dokonał wstępnych obliczeń, z których wynika, że zrabowany
przez Niemców polski majątek w przeliczeniu na obecne pieniądze wynosi około 400
mln euro.
Wójcicki jest zadowolony z faktu, że rząd niemiecki wyraził zgodę, aby osobne
grupy rozmawiały na temat statusu Polaków w Niemczech. – Być może strona
niemiecka zacznie rozumieć, że naszym celem jest po prostu przywrócenie statusu
mniejszości narodowej w Niemczech na taki, jaki był do 1942 roku, a który został
nam odebrany niezgodnie z prawem – mówi.
Zdaniem wielu historyków i prawników, Polacy nadal mają w tym kraju status
mniejszości narodowej. Ekspertyza prawna wykonana na wniosek MSZ, przeprowadzona
przez prof. dr. hab. Jana Sandorskiego (UAM), prof. dr. hab. Andrzeja Saksona
(Instytut Zachodni) i dr. Michała Nowosielskiego (IZ) nie pozostawia
wątpliwości, że rozporządzenie z mocą ustawy Goeringa z 1940 r. od początku było
nieważne, tak więc obecnie obowiązuje stan sprzed wojny. Oznacza to, że polska
mniejszość narodowa istnieje w Niemczech nieprzerwanie od 1922 roku. Do tej pory
rząd niemiecki odmawiał jednak tego statusu mieszkającym na tych ziemiach
Polakom. Obecne rozmowy dają pewną nadzieję, że kwestia ta zaczęła być
traktowana poważnie.

 

Waldemar Maszewski, Zossen/Berlin

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl