Protest nauczycieli. Prof. P. Czarnek: Protestujmy, ale opierajmy swoje argumenty na prawdzie, a nie na fałszywych hasłach
W Warszawie protestowali w sobotę m.in. nauczyciele. Główny z wysuwanych przez nich postulatów to wzrost wynagrodzeń.
Mniejsza biurokracja, zwiększenie dostępności nauczyciela dla ucznia w miejscu pracy oraz podwyżki wynagrodzeń dla nauczycieli – tak w dużym skrócie wyglądają propozycje resortu edukacji przedstawione związkowcom. Według nich pensja nauczyciela wchodzącego w zawód wzrośnie o 1,4 tys. złotych. Nauczyciel mianowany będzie mógł liczyć na 1350 zł więcej, a dyplomowany na 1200 zł.
Te propozycje odrzuca jednak Związek Nauczycielstwa Polskiego, który przed siedzibą Ministerstwa Edukacji i Nauki zorganizował w sobotę protest.
Główny postulat to podwyżki dla pracowników oświaty oraz wolność i niezależność szkół.
– Stop degradacji naszej edukacji – skandowali protestujący.
Minister edukacji i nauki prof. Przemysław Czarnek przypomniał, że propozycje zmian dotyczące pracy i wynagrodzenia nauczycieli, przygotowane zostały przez nauczycieli i dyrektorów, którzy widzą potrzebę zmian.
– Mówienie, że nie chcemy podnieść wynagrodzenia nauczycielom, podczas gdy przygotowujemy blisko 8 mld zł zwiększenia subwencji oświatowej przeznaczony na wynagrodzenia nauczycieli – tego rodzaju argumenty związków zawodowych mijają się z prawdą. Protestujmy, ale opierajmy swoje argumenty na prawdzie, a nie na fałszywych hasłach – zaznaczył minister edukacji i nauki.
W stolicy domagając się podwyżek protestowali w sobotę także pracownicy budżetówki – przedstawiciele ZUS-u, KRUS-u, inspekcji transportu drogowego, administracji różnych instytucji wymiaru sprawiedliwości, a także cywilni pracownicy wojska. Z kolei przed resortem zdrowia w geście solidarności z medykami protestowali studenci medycyny.
TV Trwam News PAP/Leszek SzymańskiPAP/Leszek Szymański