Felieton „Z Ojczyzny Jezusa”


Pobierz Pobierz

Pokój i Dobro!

Józef z Arymatei wraz z Nikodemem „zabrali ciało Jezusa i owinęli je w płótna razem z wonnościami… A w miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. Tam to więc, ze względu na żydowski dzień Przygotowania, złożono Jezusa, bo grób znajdował się w pobliżu” (J 19,40-42).

W ostatnich tygodniach na wszystkich portalach internetowych i pierwszych stronach gazet dominuje sensacyjna informacja o odkryciu szczątków Jezusa z Nazaretu i jego najbliżej rodziny. Po raz kolejny przed zbliżającymi się świętami Wielkanocnymi została wykreowana szokująca pogłoska, dotycząca nie kogo innego jak tylko samego Jezusa. W minionym roku sensację wywołał opublikowany tekst gnostyckiej i apokryficznej ewangelii Judasza, rehabilitujący apostoła zdrajcę. W tym roku sensacyjna wiadomość wywodzi się z hollywoodzkiego środowiska i jest reklamowana jako „najważniejsze odkrycie archeologiczne wszechczasów”.

Dziennikarz i scenarzysta Simcha Jacobovici wraz z pseudoarcheologiem Charlesem Pellegrino wydali książkę pod tytułem: „Grób rodzinny Jezusa”, a James Cameron reżyser Titanica, nakręcił jej filmową wersję zatytułowaną: „Zaginiony grób Jezusa”. Autorzy książki i filmu, który prowokacyjnie określany jest jako dokumentalny, twierdzą, iż zidentyfikowali kości nie tylko Jezusa z Nazaretu, ale także jego matki Maryi Dziewicy, Józefa oraz Marii Magdaleny, określanej mianem „żony” Jezusa. Pozostałe urny miałyby przechowywać także kości niektórych spośród ich dzieci, między innymi Mateusza i Judasza. Słuchając tych wszystkich nowinek spontanicznie nasuwa się pytanie. Czy te sensacyjne odkrycia pojawiające się wkrótce po wielkim sukcesie filmu „Kod Leonarda da Vinci”, w którym Maria Magdalena jest pokazywana jako matka potomstwa Jezusowego, nie są niczym innym jak tylko pogonią za sławą i pieniędzmi, z wykorzystaniem do tego celu religijnych motywów? Czy nie jest to czasem dalszy ciąg nowej „mody” zapoczątkowanej książką Browna? W tych pseudonaukowych rewelacjach można łatwo dostrzec swoistego rodzaju strategię, kierującą się chęcią zysku, która w przebiegłym zamyśle stanowi formę ataku na chrześcijaństwo.

Cameron w swoim filmie ze szczególną dociekliwością zajmuje się tylko dwiema urnami: urną Yeshua Bar Yosef (Jezusa, syna Józefa) i „Mariamene”, zidentyfikowanej jako Maria Magdalena. Ossuaria, o których dziś głośno na całym świecie, odnalezione zostały w roku 1980 podczas prac budowlanych w jerozolimskiej dzielnicy Talpiot. W grocie znaleziono wówczas 10 kamiennych urn przeznaczonych do przechowywania kości zmarłych. W Judei, w okresie rzymskim, z którego pochodzą owe urny, była rozpowszechniona praktyka wykorzystywania tego samego grobu wykutego w skale dla innych członków rodziny. Mniej więcej po około roku od pochówku kości zmarłego były wyciągane z pieczary grobu i składane w urnach zwanych ossuariami.

Pierwszy raz informacje o grobie rodziny Jezusa na Talpiocie pojawiły się już dziesięć lat temu, lecz naukowcy jednogłośnie odrzucili tę tezę. Izraelski archeolog Amos Kloner, który 27 lat temu nadzorował prace w grocie, nie wierzy w te sensacyjne odkrycia: „Autorzy tych sensacji chcą jedynie zarobić jak najwięcej pieniędzy. To nie jest grób rodziny Jezusa”. Tak okazały grób nie mógł należeć do pochodzącej z Galilei ubogiej rodziny Nazarejczyka. Prawdopodobnie osoby te przynależały do jednej rodziny, noszącej najbardziej popularne imiona w Palestynie pierwszego wieku chrześcijaństwa. To, że znaleziona urna miała wyryty napis: „Jezus, syn Józefa” o niczym jeszcze nie świadczy. Takie napisy znajdywano już niejednokrotnie.

Prof. Fabrizio Bisconti, sekretarz Papieskiej Komisji Archeologii Sakralnej, nazwał odkrycie „fantasmagorią”. „Uważam, że to zjawisko należy umieścić w kontekście historycznym – powiedział. Żyjemy w okresie wielkich sensacji, rekonstrukcji, pseudohistorycznych odkryć. Wszystko to jednak jest fantastyka archeologiczna! Zjawisko ogłaszania czegoś, co nie ma nic wspólnego z faktem historycznym, zaczęło się wraz z chrześcijaństwem. Musimy się więc przyzwyczaić do tych fałszywych odkryć i fałszywych informacji” – stwierdził włoski archeolog.

Cameron nie podziela jednak zdania archeologów i uważa, że mamy tutaj do czynienia z rodziną Nazarejczyka. Chcąc udowodnić tę hipotezę, powołuje się nawet na modne dziś badania genetyczne DNA. Fakt, iż w grobowcu znaleziono urny między innymi małżonków, nie daje żadnej pewności, że było tam naprawdę ciało Jezusa z Nazaretu. Bo skąd niby miałby pochodzić materiał porównawczy do tego typu badań?

Zastanawiający jest fakt, iż podobne nowinki wychodzą na światło dzienne w perfekcyjnie zaplanowanym terminie. Jakiś czas temu media zalewały nas wiadomościami o odnalezieniu grobu Kajfasza czy też groty Jana Chrzciciela. To ostatnie rzekome sensacyjne odkrycie jest po prostu niczym innym jak czystą mistyfikacją, popiera opinię swoich kolegów o. Michele Piccirillo, archeolog z Franciszkańskiego Studium Biblijnego w Jerozolimie. „W 1954 roku w Rzymie podczas kongresu poświęconemu archeologii chrześcijańskiej – opowiada o. Piccirillo – izraelski profesor Eliezer Sukenik stwierdził, że urna św. Piotra, Księcia apostołów, w rzeczywistości znajduje się w Jerozolimie i należy do zbiorów muzeum franciszkańskiej szkoły biblijnej przy klasztorze Biczowania”. To prawda, że w swoich zbiorach muzeum ma urnę z napisem w języku aramejskim: „Szymon, syn Jony”, ale przypisanie jej świętemu Piotrowi można porównać do przypisania Sienkiewiczowi pierwszej napotkanej urny noszącej napis „Henryk syn Józefa”. Znamy podobne sensacyjne odkrycia ossuariów choćby z głośnego kilka lat temu odkrycia z napisem „Jakub, syn Józefa, brat Jezusa”. Z przekonaniem próbowano wtedy identyfikować odkrytą urnę z Jakubem, pierwszym biskupem Jerozolimy. Ostatecznie, ossuarium to, zakupione przez Muzeum Izraela, okazało się jedynie dobrym falsyfikatem. Nie można wykluczyć, że film dokumentalny Camerona idzie śladem poprzedników.

Nie tak dawno temu oskarżano franciszkanów z Ziemi Świętej o tworzenie nowych sanktuariów czy też o łatwowierność. Dziś natomiast franciszkanie pełnią rolę obrońców nauki przed fałszywymi i bezpodstawnymi odkryciami. W obliczu tego „reklamowego chwytu”, siejącego zamęt w umysłach wielu ludzi, możemy jedynie ponownie przyznać rację Chestertonowi, który stwierdził: „problemem tego świata nie jest brak wiary lecz to, iż wierzy on we wszystko”. Nie ma żadnych podstaw, by przypuszczać, że odnalezione ossuaria są w jakikolwiek sposób powiązane z osobą Jezusa z Nazaretu. Po pierwsze miejsce to znajduje się w sporej odległości od czczonego przez wieki grobu, w którym złożono ciała Jezusa i skąd zmartwychwstał. Po drugie nie można zapominać o świadectwach pochodzących z czasów przed bizantyjskich. Według Euzebiusza z Cezarei oraz świętego Hieronima, cesarz Hadrian chcąc zatrzeć wszelką pamięć o Jezusie wzniósł nad Golgotą i jego grobem świątynię pogańską. Około 335 roku cesarz Konstantyn kazał ją zburzyć a na jej miejscu, nad Kalwarią oraz Bożym Grobem, wybudowano pierwszą bazylikę chrześcijańską. Nie możemy dzisiaj ignorować tych świadectw, które bezsprzecznie identyfikują miejsce śmierci, pochówku i zmartwychwstania Pana Jezusa. To one, a nie hollywoodzkie odkrycia tworzą historię naszej religii.

jk

drukuj