Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

 

Polityka wyłazi wszystkimi porami

Szanowni Państwo!
Wprawdzie media głównego nurtu, wykonując instrukcje naszych okupantów usiłują przekonać nas, że nie ma ważniejszej sprawy od koko koko euro spoko – ale nawet i one muszą skapitulować w konfrontacji z faktami. Całe to koko koko euro spoko jest bowiem podszyte polityką, która wydobywa się wszystkimi otworami. Oto Rada Ministrów pod przewodnictwem premiera Tuska zagrzewa się do „haratania w gałę”, a w chórze wybija się ponoć „tubalny” głos ministra Sikorskiego. Z takim tubalnym głosem powinien zostać prezydentem i może szkoda, że mu razwiedka nie pozwoliła, stawiając na bardziej zaufanego Bronisława Komorowskiego. Nawiasem mówiąc, ciekawe, czy inne posiedzenia Rady Ministrów nie wygladają podobnie? Stan sektora publicznego naszego nieszczęśliwego kraju każe domyślać się najgorszego – ale bo też Platforma Obywatelska, podobnie jak i premier Tusk, nie zostali przez Siły Wyższe naznaczeni dla sprawnego zarządzania sektorem publicznym, tylko dla zagwarantowania bezpieczniackim watahom zysków z okupacji naszego nieszczęśliwego kraju – a to przecież nie to samo.
Zatem polityka przesącza się wszystkimi porami – o czym świadczą nie tylko zamieszki, jakie wybuchły w Warszawie w związku z przemarszem rosyjskich kibiców z okazji Dnia Rosji, ustanowionego na pamiątkę wyjścia Federacji Rosyjskiej z ZSRR, co przesądziło o rozpadzie Sowieckiego Sojuza. Właściwie to i my powinniśmy ten dzień obdarzyć życzliwą uwagą, bo pomyślmy sobie, jakby to wszystko wyglądało, gdyby Związek Radziecki nadal istniał za naszą wschodnią granicą? Strach pomyśleć – ale mogłoby być jeszcze gorzej! Tymczasem na wieść o rozruchach w Warszawie, z Moskwy przylatuje pan minister Fiedotow. Już tam odpowiednio obsztorcuje premiera Tuska, testując go w ten sposób na „bliską zagranicę”.
Ale nie tylko w ten sposób polityka zaznacza swoją obecność podczas koko koko euro spoko. Kiedy mówię, że wyłazi wszystkimi porami, to znaczy – że wszystkimi, a zatem nie może tu zabraknąć niezawisłych sądów. Właśnie przed niezawisłym sądem rozpoczął się proces dawnego kierownictwa CBA z Mariuszem Kamińskim na czele, oskarżonego o sfabrykowanie dokumentów w aferze gruntowej. Nawiasem mówiąc okazało się, że pan Andrzej Lepper odebrał sobie życie bez udziału osób trzecich – co równie dobrze może być prawdą, jak i oznaczać, że tymi nieistniejącymi „osobami trzecimi” byli pierwszorzędni fachowcy, których niezależnej prokuraturze zabroniono zauważyć. Bo też – powiedzmy sobie szczerze – czy można mieć zaufanie do niezależnej prokuratury po rewelacjach w sprawie zabójstwa generała papały?
Wracajac tedy do procesu dawnego kierownictwa CBA, to oznacza on, iż na obecnym etapie dintojry między politycznymi przeciwnikami, czy konkurentami, będą załatwiane za pośrednictwem niezawisłych sądów, które w związku z tym też muszą być odpowiednio instruowane. Nie moze być przecież tak, że na przykład Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji postanowi jedno – a niezawisły sąd – co innego. Żeby zapobiec takiemu bałaganowi, nad całością „czuwać musi żołnierz” – a jakiż zrobi to lepiej, niż z Wojskowych Służb Informacyjnych, których, jak wiadomo, „nie ma” – podobnie jak „osób trzecich” w sprawie pana Leppera? Nikt lepiej tego nie zrobi, to jasne, ale w takim razie koordynacja musi objąć wszystkie bez wyjątku agendy państwowe z niezawisłymi sądami na czele.
Nie tylko zresztą państwowe. Właśnie Ruch Palikota zapowiedział inicjatywę ustawodawczą, na podstawie której nie tylko Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, ale i wszystkie tajne służby będą mogły kontrolować dokumentację parafialną Kościoła katolickiego. Odkąd Związek Radziecki zmienił położenie i zza wschodnich naszych granic przesunął się za zachodnie, walka z Kościołem katolickim nie ustała, tylko przyjęła bardziej wyrafinowane formy. Oto obrońcą obywateli przed Kościołem katolickim ma zostać bezpieka. Czyż trzeba lepszej poszlaki wskazujacej, iż cała ta zachwalana demokracja, to tylko pozór, kosztowna dekoracja, za którą bezpieczniackie watahy okupują nasz nieszczęśliwy kraj, za pośrednictwem swoich faworytów próbując wedrzeć się na coraz to nowe obszary życia społecznego? No a niezależnie od tego mamy też poszlakę, że biłgorajski filozof uwija się jak w ukropie, by wykazać komu trzeba swoją przydatność na stanowisku przywódcy zjednoczonej lewicy i zasłużyć na nominację.
Mówił Stanisław Michalkiewicz

drukuj