Myśląc Ojczyzna – red. Stanisław Michalkiewicz


Pobierz

Pobierz

O korzyściach z pedofilii

Szanowni Państwo!

Nie cichnie klangor wywołany emisją filmu panów Sekielskich, którzy ukrytą kamerą sfilmowali rozmowy ofiar molestowania, które przypomniały sobie o swoich przeżyciach akurat teraz, kiedy pan Sekielski się z nimi skontaktował i przeżywają traumy, przy okazji sztorcując swoich pedofilów. Tak się składa, że byli oni tajnymi współpracownikami Służby Bezpieczeństwa, co rzuca pewne światło na źródło inspiracji panów Sekielskich, a przy okazji skłania do podejrzeń, że Służba Bezpieczeństwa nadal istnieje jak gdyby nigdy nic i nadal inspiruje, a być może nawet finansuje rozmaite przedsiewzięcia. Chociaż źródeł finansowania może być więcej, na przykład – Fundacja Batorego, która przekazuje pieniądze starego grandziarza dla jego kolaborantów pracujących przy przekształcaniu historycznych narodów europejskich w tak zwany nawóz historii.

Ale mniejsza z tym, bo wydarzenia uruchomione przez panów Sekielskich, nabierają własnej dynamiki. Oto jedno z biur badania opinii publicznej ustaliło, że „Polacy” uważają, iż Episkopat powinien podać się do dymisji. Ciekawe, co to za „Polacy” – bo jeśli są to Polacy wyznania mojżeszowego, to oni zawsze tak uważali, podobnie jak funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa i Informacji Wojskowej. Bez względu na to, jak się te watahy nazywają dzisiaj, po staremu walczą z Kościołem, tak samo, jak za Stalina. Trzeba powiedzieć, że „Polacy” zachowali się powściągliwie, bo jak tak dalej pójdzie, to przez głosowanie udzielą dymisji samemu Panu Bogu, że tę pedofilię tak długo tolerował i wybiorą sobie jakiegoś nowego, który już będzie się słuchał, kogo trzeba, to znaczy – starszych i mądrzejszych.

Niezależnie od tego parlamentarzyści nawołują do utworzenia komisji sejmowej, która będzie te sprawy gruntowanie badać, tak, jak sprawę Amber Gold, czy w sprawie wyłudzeń podatku VAT. Tamte komisje też działają i pewnie ogłoszą rezultaty swoich dochodzeń przed jesiennymi wyborami do Sejmu i Senatu. Cóż w takim razie komu szkodzi, by powołać jeszcze jedną i transmitować jej obrady zarówno przez telewizyjny biuletyn rządowy, jak i telewizyjne biuletyny nierządne? Jestem pewien, że dla mojej faworyty, Wielce Czcigodnej Joanny Scheuring-Wielgus, to byłby prawdziwy dar niebios, bo gdyby się do takiej komisji dostała, to mogłaby w ten sposób przypomnieć opinii publicznej o swoim istnieniu, toteż nic dziwnego, że uwija się wokół pedofilów i ich ofiar z prawdziwą zapamiętałością. Nawiasem mówiąc, dla ofiar też jest to szansa, by spróbowały szansy w polityce, bo kogoż wynagradzać w tych pełnych złości czasach, jak nie ofiary pedofilii, które przeżywają traumy niemal takie same, jak członkowie drugiego pokolenia ocalałych z holokaustu? W tej sytuacji nie można wykluczyć, że jeszcze przed jesiennymi wyborami pojawi się nowa partia, skupiająca ofiary i ich protektorów.

Na ślad takiej możliwości wskazuje oskarżenie, jakie partia „Razem”, kierowana przez pana Zandberga, skierowała przeciwko arcybiskupowi Stanisławowi Gadeckiemu – że „wiedział, a nie powiedział”. Partia „Razem” nie ma dobrych notowań i jest na najlepszej drodze do katastrofy tym bardziej, że „prawdziwych socjalistów” zepchnęły na bok farbowane lisy z Koalicji Europejskiej, skupiającej europejsów patentowanych, co to swoje polityczne debiuty odprawowały jeszcze za komuny. Takie oskarżenie z pewnością odbije się szerokim echem również z tego powodu, że arcybiskup Stanisław Gądecki jest przecież promotorem „Dni Judaizmu” w polskim Kościele tubylczym, więc nie tylko prokuratura i niezawisły sąd mogą mieć potężny dysonans poznawczy, ale i pan Zandberg może tu i ówdzie wzbudzić podejrzenia, czy przypadkiem nie kierowały nim intencje antysemickie.

To mogłoby zachwiać jego karierą i kto wie, czy pomogłoby mu w tych tarapatach jego nazwisko? Być może jednak pan Zandberg wie coś, czego my jeszcze nie wiemy, to znaczy – że skoro padł rozkaz, by mniej wartościowy naród tubylczy odciąć od nawet takiej namiastki przywództwa, to żadne zasługi, nawet dla „judaizmu”, nie będą stawały na przeszkodzie, zgodnie ze spostrzeżeniem Franciszka Marii Aroueta zwanego Wolterem, że „kiedy Padyszachowi wiozą zboże, kapitan nie troszczy się, jakie wygody mają myszy na statku”. Jeśli zatem do pana Zandberga i jego partii dołączą również ofiary pedofilii, to może to być nieomylny znak, że na wypadek, gdyby formacja pana Roberta Biedronia się zaśmierdziała tak, jak wcześniej Nowoczesna, stare kiejkuty przygotowują dla wyborców nową alternatywę.

red. Stanisław Michalkiewicz

drukuj