Wokół definicji Gruzji

Ścieżka obok drogi

Rozwój wypadków, zapoczątkowanych niefortunnym – chociaż z drugiej strony to rodzaj felix culpa, czyli szczęśliwej winy – rozkazem gruzińskiego prezydenta Micheila Saakaszwilego „przywrócenia porządku” w Osetii Południowej pozwala na wstępną ocenę gruzińskiego testu. Po początkowym zaskoczeniu prezydent Bush przyjął tak zwaną zdecydowaną postawę. Wyraziła się ona przede wszystkim w retoryce, która – jak wiadomo – ma ograniczoną moc sprawczą, ale również w błyskawicznym sfinalizowaniu porozumienia z Polską w sprawie tak zwanej tarczy antyrakietowej. Pan prezydent Kaczyński w swoim orędziu uznał to za dowód, iż USA twardo bronią swoich sojuszników. Zapewne tak też bywa, ale niekiedy zdarza się odwrotnie – jeśli np. Stanom Zjednoczonym trafi się lepszy sojusznik, to gorszego porzucają. Tak było z Polską w Teheranie i Jałcie, tak było z Wietnamem i Kambodżą, a przecież historia świata jeszcze się nie skończyła. Przeciwnie – kiedy Walczące Cesarstwa przystępują właśnie do podziału stref wpływów m.in. w Azji Środkowej, historia świata nabiera nadzwyczajnej dynamiki i wygląda na to, iż bez konfliktu się nie obejdzie. Dalszy ciąg testu wiarygodności prezydenta Busha będzie polegał na tym, czy na forum – dajmy na to – ONZ lub chociaż OBWE uda mu się przeforsować własną definicję Gruzji, czy też Rosjanie, wykorzystując precedens Kosowa, przeforsują swoją. Chodzi oczywiście o postulat wycofania wojsk rosyjskich „z Gruzji” – czy będzie on obejmował również Osetię Południową, czy też tylko Gruzję, powiedzmy, okrojoną na podobieństwo Serbii.

Porozumienie ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie tarczy dodało niezwykłego wigoru panu prezydentowi Kaczyńskiemu, który już otwarcie nawiązuje do programu prometejskiego, wspominając nie tylko o Ukrainie i Gruzji, ale nawet o Azerbejdżanie. Ten ambitny program ma wszelako swój słaby punkt w postaci prężenia przez Polskę cudzych, to znaczy amerykańskich muskułów. Ta okoliczność obarcza go niezwykłym ryzykiem, którego Polska doświadczyła już w roku 1939, kiedy to Wielka Brytania udzieliła Rzeczypospolitej bardzo mocnych gwarancji. Minister Józef Beck wiązał z nimi wielkie nadzieje, ale jak się to skończyło – przed 1 września nikomu w Polsce nie trzeba przypominać. Dlatego też, o ile na razie, z braku własnych, prężymy muskuły cudze, o tyle chcąc naprawdę prowadzić politykę prometejską, musimy szybko zbudować własną siłę militarną, i to w oparciu o polską gospodarkę, którą w tym celu trzeba jak najszybciej uwolnić spod okupacji razwiedki i żyjącej z nią w symbiozie biurokracji. W przeciwnym razie, kiedy tylko opadnie podniecenie, sojusznicy, zapewne nie bez pewnej melancholii, powrócą jednak do rzeczywistości. Zatem test na prometeizm po stronie intencji wypada znakomicie, natomiast po stronie możliwości – już trochę gorzej. Najgorzej byłoby, gdyby się okazało, że wprawdzie chcieliśmy dobrze, ale wyszło jak zawsze.

A takie ryzyko istnieje, bo wygląda na to, iż strategiczne partnerstwo rosyjsko-niemieckie przetrzymało gruziński test. Kanclerz Merkel oświadczyła w Sofii, iż rosyjska reakcja na operację prezydenta Saakaszwilego była „przesadna”, co z jednej strony można uznać za krytykę, ale z drugiej – za uznanie, że CO DO ZASADY, to Rosjanie mieli rację. Z pozoru sprzeczne z tym stanowiskiem jest oświadczenie kanclerz z Tbilisi, że Gruzja będzie mogła zostać członkiem NATO. Ale tylko z pozoru, bo jest to powtórzenie stanowiska zajętego w Bukareszcie, zaś po suwerennej decyzji prezydenta Saakaszwilego o rozpoczęciu operacji „przywracania porządku” w Osetii Południowej, a zwłaszcza jej militarnych i gospodarczych następstwach, Gruzja jest jeszcze dalsza od spełnienia wymaganych warunków, niż była przedtem. Zatem – w najbliższych tygodniach przekonamy się, czy Niemcy podzielają amerykańską definicję „Gruzji”, czy raczej skłaniają się ku definicji rosyjskiej.


Stanisław Michalkiewicz
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl