Witaj szkoło, witajcie problemy

Rok temu jesienią, słuchając exposé premiera i zapoznając się z osobą nowego ministra edukacji, formułowaliśmy obawy i nadzieje względem polskiej oświaty. Na progu nowego roku szkolnego 2008/2009 spełniają się niestety żywione wówczas obawy, a bilans otwarcia polskiej szkoły przedstawia się wyjątkowo niekorzystnie. Wystarczy wspomnieć, że obecny minister edukacji narodowej Katarzyna Hall otwiera listę osób wymienianych w kontekście rekonstrukcji rządu. Połączyła ona szereg niedobrych i nieakceptowanych pomysłów zarówno przez rodziców (sześciolatki do szkół), jak i przez nauczycieli (reforma programowa, kanon lektur) z brakiem możliwości zrealizowania żywotnych interesów nauczycielstwa.



Nic zatem dziwnego, że nowy rok szkolny rozpocznie się podwójnym protestem nauczycieli: 29 sierpnia oświatowa „Solidarność” będzie protestowała wraz z innymi branżami, a na 1 września swoją manifestację zapowiada ZNP. Nauczyciele są świadomi, że wiele grup zawodowych, również tych lepiej od nich sytuowanych (np. lekarze), wywalczyło znaczące podwyżki. Tymczasem Platforma proponuje w przyszłym roku przeprowadzenie dwa razy pięcioprocentowej regulacji płac. Celowo nie używam słowa podwyżka, bo przecież inflacja wyniosła ostatnio niemal 5 proc. w skali roku. W połączeniu z pomysłem powiększania przez samorządy liczby godzin lekcyjnych do przepracowania (pensum) nawet ta regulacja ma pozorny charakter. Nadgodziny, które bywały dla części nauczycieli źródłem dodatkowego dochodu, przepracują oni teraz w ramach nowego pensum. W exposé premier obiecał zwiększenie nakładów na oświatę. Motywował to wówczas w ramach „retoryki miłości” nie tylko i nie tyle uzasadnionym interesem nauczycieli, ile przede wszystkim słuszną dumą nowoczesnego społeczeństwa i nadzieją na przyszłość. Dziś niedoszłą dumę zastępuje słuszny gniew, a nadzieja musi wybiegać poza finał (oby rychły) obecnych rządów.


Prezydenckie wsparcie


Całe szczęście zagniewanym nauczycielom wychodzi naprzeciw prezydent. Choć niewielu to zauważa, trzeźwe sądy na temat oświaty i wychowania to jedna z mocnych stron obecnej prezydentury. Za rządów koalicji PiS – Samoobrona – LPR, wbrew bieżącym kalkulacjom politycznym, Pałac Prezydencki było stać na słowa obrony polityki edukacyjnej prowadzonej przez kontrowersyjnego lidera partii koalicyjnej. Tego rodzaju zmiany jak przywrócenie szacunku dla starszych, dyscypliny w życiu szkoły mogły wówczas liczyć na poparcie Lecha Kaczyńskiego. Dziś w ramach okrągłego stołu na temat zmian w edukacji prezydent ma zamiar udzielić wsparcia grupie zawodowej, która – zgodnie z wypowiadanymi rok temu obawami – niewiele skorzystała w ramach kończącego się właśnie festiwalu podwyżek. Pozostaje mieć nadzieję, że przy tym stole stosowne miejsce i głos uzyska oświatowa „Solidarność”, celowo wyciszana w medialnych relacjach na korzyść postkomunistycznego ZNP. Obecnie w środowisku oświatowym tylko ona mogłaby i powinna upomnieć się o chrześcijańskie wychowanie i polską kulturę w szkole.


Decentralizacja czy unikanie problemów


Niektóre najnowsze propozycje ministerstwa wydają się próbą redukcji zadań kuratorium i zwiększenia uprawnień samorządów i szkół. Jeśli tak się stanie, należy się tylko cieszyć. Ten szumnie zapowiadany rok temu decentralizm nadchodzi jednak w momencie, gdy w kluczowych sprawach niekorzystne decyzje już podjęto (obowiązek szkolny, reforma programowa). Wydaje się, że podobnie jak w służbie zdrowia pod hasłem powiększania autonomii Platforma odsuwa po prostu od siebie odpowiedzialność za trudne problemy (np. likwidację małych szkół). Na razie deregulacja nastąpiła tylko w jednej sferze i krok ten dowodzi libertyńskiego wręcz traktowania kwestii wychowawczych. Niewiele jest bowiem rzeczy, które bez dyskusji można poddać kontroli państwa. Z całą pewnością nie wolno jednak rezygnować z troski o to, aby nie gorszyć dzieci w publicznej szkole. Ministerstwo edukacji nie wydało stosownego rozporządzenia i tym samym zlikwidowało obowiązek blokowania demoralizujących stron internetowych w szkolnych komputerach. Zgodna krytyka takiego postępowania zgłoszona zarówno przez pedagogów, jak i informatyków jest tak oczywista, że nie wymaga referowania.


Skok na stanowiska i szkodliwa ustawa


W lipcu br. doprowadzono do odejścia ze stanowiska dyrektora Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli pani Teresy Łęckiej. Dzięki temu skromnemu, a zarazem kompetentnemu pedagogowi CODN choć przez moment w pełni służył zadaniu, do którego został stworzony: inspirował polską szkołę w zgodzie z najlepszymi tradycjami kultury polskiej. Polityczny skok Platformy na to stanowisko przeszedł bez echa. Stary bowiem obyczaj Polski pookrągłostołowej mówi, że gdy stołki ludziom po swojej myśli rozdają liberałowie, nazywa się to powierzaniem stanowisk fachowcom.

Nie bez znaczenia dla dzieła wychowania polskiej młodzieży jest fakt, że szkodliwa instytucja rzecznika praw dziecka (bo ze swej definicji podważająca naturalne autorytety) będzie wkrótce bardziej szkodliwa. Po wakacjach Sejm sfinalizuje prace nad nowelizacją ustawy o rzeczniku, dając mu prawo do egzekwowania różnych działań od instytucji, występowania w procesach sądowych, do uczestniczenia w postępowaniu przed Trybunałem Konstytucyjnym. Nowy rzecznik Marek Michalak, mimo niewątpliwie dobrych intencji i rekomendacji, jest niestety wyznawcą katastrofalnych stereotypów antypedagogiki, co każe mu w jednym zdaniu wyrzucać z siebie, że klaps jest naszym wielkim problemem, największą rodzicielską porażką, bo „przemoc rodzi przemoc”. Przypomnijmy więc panu rzecznikowi i sobie tradycyjne, katolickie nauczanie w tym względzie zawarte w słowach Sługi Bożego o. Jacka Woronieckiego: „W chrześcijańskiej tradycji wychowawczej kary cielesne miały zawsze swe miejsce i opierały się na wyraźnych wskazaniach ksiąg dydaktycznych Starego Testamentu (Ekk 30, l; Przyp 13, 24; 23, 13), za którymi później poszła praktyka wieków. Nie ma zatem podstaw, aby dziś pedagogika chrześcijańska miała się ich wyrzekać dla bezpodstawnych uprzedzeń, jakie sieją fałszywe kierunki filozoficzne. W granicach wychowania rodzinnego winny być one stanowczo utrzymane. (…) Bezkarność, jako następstwo lekkomyślnej pobłażliwości, jest wielkim przewinieniem przeciw sprawiedliwości rozdzielczej i wszyscy, których obowiązuje ona ściśle, odpowiedzą ciężko przed Bogiem za zaniedbanie karności w walce ze złem”.

Wracając do polityki edukacyjnej Platformy, bilans jest następujący: mamy rodziców zakładających protestacyjne strony internetowe, nauczycieli szykujących się na manifestację i… Platformę niezadowoloną z własnego ministra.


Radosław Brzózka
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl