KE narzuci przedsiębiorcom lewacką dyrektywę antydyskryminacyjną?
Komisja Europejska chce narzucić przedsiębiorcom lewacką dyrektywę antydyskryminacyjną. Gabinet Ewy Kopacz popiera na forum Unii Europejskiej projekt dyrektywy godzącej w swobodę zawierania umów przez firmy świadczące usługi. O sprawie napisał „Nasz Dziennik”.
Już wkrótce firmy mogą być narażone na wysokie kary w przypadku, gdy kontrahent poskarży się, że był dyskryminowany ze względu na religię, światopogląd czy orientację seksualną.
Poseł Adam Abramowicz z sejmowej Komisji Gospodarki podkreśla, że Polski rząd i inne kraje postkomunistyczne powinny powiedzieć stanowcze „nie”.
– To się staje bardzo niebezpieczną sprawą. To, do czego prowadzi ideologiczne podejście do gospodarki, Polacy już przerabiali. Może inne narody z tzw. Europy Zachodniej nie wiedzą, czym był socjalizm i komunizm, ale my doskonale wiemy. To może wywołać fale protestów, a poza tym przedsiębiorcy mają zajmować się dobrą pracą, a nie zastanawianiem się nad jakimiś trudnościami, które coś takiego przyniesie. Jestem całkowicie zdumiony, że w dzisiejszych czasach taki pomysł mógł przyjść do głowy – ocenia polityk.
Prawnicy obawiają się, że dyrektywa może być wykorzystywana przez środowiska LGBT, wobec pracodawców, którzy opowiadają się przeciwko legalizacji tzw. związków homoseksualnych czy ideologii gender.
Ponad 100 organizacji obywatelskich z UE zwróciło się w ubiegłym roku z apelem do Komisji o odrzucenie prac nad dyrektywą.
RIRM