Burak tu dobrze rośnie

Z Janem Bruczką, rolnikiem ze wsi Wojszki, jednym z ponad dwóch tysięcy plantatorów zagrożonej likwidacją Cukrowni Łapy oraz członkiem zarządu Podlaskiego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego, rozmawia Adam Białous


Uprawą buraka zajmuje się Pan od wielu lat. W jakiej sytuacji znajdzie się Pańskie gospodarstwo, kiedy Krajowa Spółka Cukrowa zlikwiduje rejon Cukrowni Łapy?


– Uprawą buraka cukrowego zajmuję się już przeszło dziesięć lat. W roku 2007 obsadziłem 32 hektary, do Cukrowni Łapy dostarczyłem 1650 ton buraków. Ta uprawa jest bardzo poważną podporą mojego gospodarstwa, z którego utrzymuję rodzinę. Jeżeli KSC zlikwiduje rejon, to chyba nic nie będę uprawiał, bo na zbożach raczej się nie zarobi. Ale kiedy cukrownia upadnie, co musi się stać, gdy zabraknie rejonu, nie będzie to tylko moja tragedia. Ucierpi na tym mnóstwo ludzi. Samych plantatorów jest u nas powyżej dwóch tysięcy. A ile rodzin żyje z transportu buraka z pól do cukrowni? Bardzo dużo. Do tego trzeba doliczyć 360 pracowników stałych cukrowni i 300 sezonowych. Stracą dochody również ci, którzy dostarczają nawozy i opryski dla plantatorów. Stracą liczni producenci mleka, którzy wysłodkami z cukrowni karmią krowy.


Czy w województwie podlaskim burak dobrze rośnie?


– Kiedy zaczynałem uprawę buraka, bałem się, że może się to nie udać, bo w naszym rejonie są raczej słabe gleby. Ale okazało się, że burak rośnie na nich wyjątkowo dobrze. Tak dobrze, że trzeba dosłownie hamować wzrost, żeby nie przekroczyć limitu. W ubiegłym roku był tak obfity plon, iż przekroczyłem limit o 300 ton. Chociaż dokonałem zbioru znacznie wcześniej, to w moich burakach było 18 procent cukru, a w kontrakcie miałem przewidziane jedynie 16 procent. Uprawa buraka dobrze więc u nas wychodzi, sam bym chętnie zwiększył jej areał, ale nie można dostać więcej limitów. Dawniej kupowałem je od osób prywatnych. W ubiegłym roku kupiłem od KSC limity za 69 tys. złotych.


To duża inwestycja, ale chyba tylko jedna z wielu, jakie Pan poczynił w związku z uprawą buraka…


– Oczywiście. Wcześniej kupiłem bardzo drogi kombajn do zbierania buraków. Mam specjalnie przystosowany do tego typu uprawy opryskiwacz i agregaty, które przygotowują pole pod zasiew. Dużo kosztowało mnie również nabycie limitów produkcji. Dlaczego więc Krajowa Spółka Cukrowa nie ostrzegła mnie, że chce zlikwidować nasz rejon? Gdyby byli uczciwi, to powinni powiedzieć: nie sprzedamy ci limitów, bo chcemy likwidować. A oni w zeszłym roku sprzedali limity, a w tym chcą zabronić uprawiać buraki. O co tu chodzi? Uważam, że te likwidatorskie działania KSC są prowadzone bez żadnej logiki. Przecież spółka zainwestowała w Cukrownię Łapy w ciągu ostatnich dwóch lat 23 mln złotych, a teraz chce ją doprowadzić do ruiny.


Czy uprawa buraka dobrze służy gospodarstwom podlaskich rolników?


– Buraka cukrowego na jednym polu nie można siać dłużej niż dwa lata pod rząd. Po dwóch latach trzeba odczekać cztery, siejąc zboża. Dlatego też nie ma u nas raczej gospodarstw, które zajmują się jedynie uprawą buraka. W województwie podlaskim, w przeciwieństwie do niektórych innych województw, limity wykorzystane są w 100 procentach. Tak więc rolnicy chcą u nas uprawiać buraki. Burak cukrowy doskonale eliminuje różne chwasty, np. tzw. głuchy owies, który drastycznie obniża plony zbóż. W moim gospodarstwie to była prawdziwa plaga, zanim nie zacząłem uprawiać buraka cukrowego. Teraz wystarczy, że posieję buraki na polu dwa lata pod rząd i ten chwast zupełnie ginie, a nawet najlepsze środki chemiczne nie dają sobie z nim rady, nie mówiąc już o tym, że mogą być szkodliwe dla zdrowia i gleb. Burak powinien być w każdym gospodarstwie, bo poprawia jakość gleby, a to daje w rezultacie dobre plony np. zbóż. Korzystne jest też pozostawianie liści buraczanych na polu, co jest dobrym nawożeniem. Dalej, nasze gleby są raczej skłonne do zakwaszania, więc wapno, które bardzo tanio sprzedaje nam cukrownia (jest wykorzystywane w procesie produkcji cukru, a potem cukrowni zbędne), doskonale poprawia jakość gleb, odkwasza je. Produktem ubocznym cukrowni są również wysłodki – dla podlaskich hodowców krów to prawdziwy rarytas. Cukrownia sprzedaje je bowiem w bardzo atrakcyjnej cenie, a są one doskonałą paszą dla krów. Jeżeli Cukrownia Łapy przerobiła w ostatnim sezonie 400 tysięcy ton buraka, to zostało z tego około 200 tysięcy ton wysłodków. Dlatego niemal wszyscy producenci mleka z rejonu Łap a jest ich tu wielu, bo niedaleko w Wysokiem Mazowieckiem znajduje się największy zakład Mlekovity – jeśli chodzi o pasze, bazują na wysłodkach. Jeżeli więc padnie cukrownia, nie będzie wysłodków i ci rolnicy będą musieli mocno ograniczyć produkcję mleka, bo nie starczy im pasz. A spółdzielnie mleczarskie i tak skarżą się, że mają za mało mleka. Podlaskie żyje z rolnictwa, bo przemysłu jest tu niewiele. Tak więc uderzenie w cukrownię to uderzenie w podlaskie rolnictwo, bo to wszystko jest ze sobą powiązane.


Jak Pan ocenia decyzję KSC o likwidacji rejonu plantacyjnego łapskiej cukrowni?


– Dla mnie jest to decyzja niezrozumiała, niepoparta żadnymi poważnymi argumentami i niesprawiedliwa. Jak można zlikwidować za jednym zamachem jedną piątą areału buraka cukrowego w Polsce? I do tego rejon, który ma jedne z najlepszych wyników w całej spółce? Te argumenty za likwidacją są po prostu naciągane. To wygląda tak, jakby najpierw podjęto złą decyzję (moim zdaniem, kierując się interesami kilku osób, a nie całej spółki), dopiero potem na siłę dobrano do niej jakieś absurdalne argumenty. Bo co to za argument, że u nas rosną słabe buraki? Wiarygodne dane świadczą o czymś zupełnie odwrotnym! Uprawiane w naszym regionie buraki są zdrowe, bez takich chorób jak np. bardzo groźny chwościk. Niektórzy nawet nie muszą stosować środków ochrony roślin, a buraki są zdrowe i dobrej jakości. W obecnej kampanii Cukrownia Łapy osiągnęła drugi wynik w całej spółce, jeśli chodzi o jakość buraka. Dzieje się tak, bo w naszym regionie jest odpowiadające burakowi nasłonecznienie i opady. Również argument, że w naszym rejonie są małe plantacje, jest nieprawdziwy, bo średnia ich wielkość to 3,8 ha (w województwie podlaskim nawet 4,8), kiedy średnia całej spółki to tylko 3,5 hektara. Tak więc Łapy ze średnią 3,8 hektara zajmują trzecie miejsce w spółce.


Spółka zarzuca też Cukrowni Łapy, że ze zbyt dalekich stron dowozi się do niej buraki i za krótko trwa w niej kampania.


– Może w niektórych przypadkach rzeczywiście z daleka dowozi się buraki do cukrowni, ale do tego doprowadziła sama spółka, likwidując cukrownię w Sokołowie Podlaskim. Teraz tamtejsi plantatorzy muszą dostarczać buraki aż do Łap. KSC mogłaby łatwo zmniejszyć promień dowozu, modyfikując nieco rejony, ale nie wiedzieć czemu, nie robi tego. Natomiast zarzut, że kampania jest u nas za krótka, bo trwa około 60 dni, to już zupełny absurd. Jest krótka i to powinno KSC cieszyć, bo w Cukrowni Łapy przerabia się na dobę około 7 tysięcy ton buraka. KSC podaje nam przykład Cukrowni Nakło, gdzie kampania trwa 90 dni. Tylko że tam przerabia się dobowo jedynie 3800 ton buraka. Jak spółce zależy na tym, żeby kampania u nas trwała dłużej, to można ograniczyć w Łapach przerób do 4 tys. ton na dobę i wtedy też będzie trwała 90 dni. Tylko po co?


Czy Cukrownia Łapy to jedyna cukrownia w województwie podlaskim?


– Cukrownia Łapy jest jedyną cukrownią w województwie podlaskim – i właśnie ją chce się doprowadzić do upadku. Dlaczego nie likwiduje się którejś z cukrowni na Kujawach? Przecież tam są aż cztery cukrownie. Jedna oddalona od drugiej o 20 kilometrów. A może Kujawy mają silną reprezentację w zarządzie KSC, w przeciwieństwie do nas, i te osoby nie pozwolą ruszyć żadnego z zakładów, chociaż niektóre wyniki mają o wiele słabsze od naszej?


Krajowa Spółka Cukrowa jako głównego argumentu dotyczącego likwidacji cukrowni czy rejonu używa nakazu Unii Europejskiej ograniczenia produkcji cukru w Polsce. Czy rzeczywiście jest to powód do zamykania cukrowni?


– Unia Europejska nie nakazała spółce zamykać cukrowni, tylko ograniczyć produkcję o 13,5 procent. KSC chce jednak zamknąć jedną cukrownię, bo za to Unia zapłaci jej duże odszkodowanie. Jak już chcą zamykać, to niech zamkną zakład, w którym nie wytwarza się cukru, przecież jest ich w spółce bardzo dużo. Nie, oni uczepili się najlepszych cukrowni prowadzących produkcję – w Lublinie i w Łapach. Proszę zauważyć, że one obsługują rolników z całej wschodniej części Polski. Jest to więc, moim zdaniem, jawna dyskryminacja żyjących tu Polaków.


Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl