Baranina w sosie WSI

Edward Mazur, omawiając narkobiznesowe transakcje, miał tłumaczyć zlecenie na „Wielkiego Psa” tym, że generał Marek Papała musi zginąć, gdyż stanowi przeszkodę w dalszych interesach. Minister koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann powtarzał wielokrotnie, że za zabójstwem Papały stoi tzw. ośrodek wiedeński, który ma jeszcze większe wpływy i powiązania aniżeli „Pruszków”, bo to tam, w stolicy muzyki i walca, zbiegają się interesy międzynarodowych wywiadów i mafii. „Ośrodek wiedeński” pojawiał się już przy okazji afery FOZZ i zabójstwa byłego prezesa NIK Waleriana Pańki; powiązany jest z zabójstwem Jacka Dębskiego – ministra sportu w rządzie Jerzego Buzka, z zabójstwem Andrzeja Stuglika – byłego funkcjonariusza kontrwywiadu PRL i późniejszego specjalisty w Ministerstwie Finansów; do „ośrodka wiedeńskiego” prowadzą też tropy afery Orlenu.

„Pruszków” w tle

Gdy w 2002 r., po kilku latach śledztwa w sprawie zabójstwa generała Papały, niespodziewanie pojawił się świadek Artur Zirajewski ps. „Iwan”, członek klubu płatnych morderców z Pomorza, który wskazał na udział Edwarda Mazura w zbrodni (przez pierwsze lata śledztwa nazwisko Mazura w ogóle się nie pojawiało), wyszły też na jaw powiązania Mazura z „Pruszkowem”. Mazur zdecydowanie temu zaprzeczał. Zirajewski zeznał jednak, że w kwietniu 1998 r. w hotelu Marina w Gdańsku był świadkiem rozmowy Mazura z Nikodemem Skotarczakiem ps. „Nikoś” (zastrzelony w 1998 r. pomorski mafioso) i Andrzejem Zielińskim ps. „Słowik” (boss „Pruszkowa”), podczas której była mowa o zleceniu zabójstwa gen. Marka Papały. Mazur miał wtedy zaproponować, by „zlecenie na psa” wykonał ktoś z gangu płatnych morderców Zirajewskiego, w skład którego wchodził również Siergiej Sienkiv, ukraiński płatny morderca. Sienkiv miał opowiadać o kontaktach Mazura z bossami „Pruszkowa” – „Słowikiem” i Ryszardem Boguckim; podobnie znajomość Mazura ze „Słowikiem” miał potwierdzić Jarosław Sokołowski ps. „Masa”, świadek koronny w procesie „Pruszkowa”.

Zlecenie esbeckiej mafii?

Amerykańskie dokumenty dotyczące ekstradycji potwierdzają – jak od dawna spekulowano – że Mazur nie jest ostatnim ogniwem w sprawie zabójstwa Papały, ale „za morderstwem stoją wysoko postawione osoby”. Takie zdanie – według dokumentów amerykańskiej prokuratury – padło w trakcie spotkania tych, którzy w 1998 r. zaplanowali zabójstwo generała Papały. „Generał przed śmiercią mówił, że wie o przemycie narkotyków przez Wojskowe Służby Informacyjne. Pieniądze z przemytu miały finansować tajne operacje tych służb” – zeznali świadkowie w śledztwie w sprawie zabójstwa Marka Papały. „Z dyskusji w Marinie Z. dowiedział się, że spiskowcy czekali na sygnał od kogoś w MSW, kto był w jakiś sposób powiązany z policjantem. Skotarczak dodał, że inne wysoko postawione osoby też stoją za planem dokonania zabójstwa. Podczas tej rozmowy cała trójka omawiała szmuglowanie narkotyków” – relacjonuje dokument strony amerykańskiej. „Według naszych informacji wspomnianą osobą z MSW może być R.K., dawny przyjaciel Papały z KGP. R.K. był przez lata prominentnym funkcjonariuszem policji” – napisało „Życie Warszawy”. Z. w dokumencie to nie kto inny jak Zirajewski, natomiast R.K. to zapewne Roman Kurnik, promotor kariery Papały i jego zastępca w policji, a następnie dyrektor gabinetu politycznego Zbigniewa Sobotki, wiceministra spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Millera.

Pierwszy kadrowy SB

Kurnik wypatrzył Marka Papałę jeszcze w szkole policyjnej w Szczytnie, gdzie Papała zajmował się drogówką. Ściągnął go do Warszawy i pomagał mu w karierze aż do awansu na szefa policji. Roman Kurnik był w latach 80. szefem kadr Służby Bezpieczeństwa; było to w czasie, gdy MSW kierował generał Kiszczak. Po 1989 r. trafił do Komendy Głównej Policji, w której przez wiele lat, podobnie jak w peerelowskiej bezpiece, był dyrektorem departamentu kadr. Dzięki staraniom Kurnika komendantem głównym policji został w 1997 r. Marek Papała, a Kurnik jego zastępcą – prawdopodobnie z obawy, że gdyby został szefem, wyciągano by mu jego esbecką przeszłość. W rzeczywistości jednak to Kurnik miał rządzić, a nie Papała, to on decydował o awansach, budował wpływy i wspólnie m.in. z gen. Józefem Sasinem, dawnym szefem pionu gospodarczego SB, który znalazł się ostatnio na celowniku śledczych badających sprawę zabójstwa Papały, miał prowadzić „interesy” za plecami szefa figuranta.

Raport Papały

Jednak wbrew oczekiwaniom protektora Marek Papała szybko „zerwał się z łańcucha”. Zorganizował Biuro do spraw Narkotyków, Biuro ds. Przestępczości Zorganizowanej kierowane przez Adama Rapackiego, które wykryło wiele spraw niewygodnych dla ówczesnej władzy, zdecydował o powołaniu wydziału policji, którego funkcjonariusze mieli przenikać w struktury gangów. Komendant główny policji szybko się zorientował, „z kim tańczy”; w czerwcu 2002 r. pojawiły się w prasie informacje na temat tajemniczego raportu gen. Papały zawierającego informacje o powiązaniach i interesach byłych esbeków. Chodziło m.in. o agencje ochrony założone przez byłych funkcjonariuszy SB, w których gangsterzy mieli swoje udziały, o pranie brudnych pieniędzy, obrót nieruchomościami itp. Papała miał się zorientować, że „jego znajomi, byli funkcjonariusze MSW z okresu PRL, a także ci, którzy pozostali w resorcie, są powiązani z gangsterami z >>Pruszkowa<<".

Kurnik nie wystawił?

Według „Życia Warszawy”, to właśnie ci wysocy oficerowie służb specjalnych PRL wraz ze swoimi agentami zajmującymi czołowe pozycje w mafii i biznesie zawiązali spisek przeciwko Papale, który zdobył wiedzę o ich wspólnych interesach i dlatego musiał zginąć. Roman Kurnik zaprzecza, jakoby to on – jak wynika z dokumentów strony amerykańskiej dotyczących ekstradycji Mazura – wystawił zabójcom Papałę. To jednak Kurnik wprowadzał na salony Edwarda Mazura, podejrzewanego o podżeganie do zabójstwa Papały. To on również miał poznać Mazura z Papałą. Mazur został zatrzymany w Polsce w lutym 2002 r., a następnie, po przesłuchaniu, wypuszczony. Trzy godziny po wyjściu z prokuratury pojawił się na przyjęciu w restauracji Belvedere, po czym bez przeszkód wyjechał do USA. Imprezę miał zorganizować właśnie Kurnik z okazji swoich imienin. Wśród gości byli m.in. były szef MSWiA Krzysztof Janik, wysocy rangą urzędnicy policji i Ministerstwa Sprawiedliwości, a także zastępca prokuratora generalnego w PRL i pułkownik SB Hipolit Starszak, który pomagał Mazurowi w znalezieniu adwokata.

Hamulcowy Rychlik

Były materiały przemawiające za tym, by w 2002 roku zatrzymać Edwarda Mazura – uważa katowicka prokuratura, która bada, czy zwolnienie polonijnego biznesmena przed czterema laty było błędem, czy też celowym działaniem. W mediach pojawiały się wówczas informacje, że Mazur został zwolniony na polecenie ówczesnego prokuratora krajowego Karola Napierskiego (ministrem sprawiedliwości była wtedy Barbara Piwnik) i że uniknął zarzutu oraz aresztu, gdyż Urząd Ochrony Państwa zaświadczył, że jest „czysty”. Sam Napierski wielokrotnie twierdził, że była to decyzja nie jego, lecz kolegialna.
Jedną z ostatnich decyzji minister Barbary Piwnik było przywrócenie na stanowisko szefa Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Ryszarda Rychlika, któremu policjanci z Centralnego Biura Śledczego zarzucali, że w sprawach dotyczących najgroźniejszych gangów jego decyzje hamowały śledztwa i niweczyły ich wysiłki. Gdy po aresztowaniu Jarosław Sokołowski ps. „Masa”, jeden z bossów „Pruszkowa”, zdecydował się mówić, w procesie miał występować w roli świadka koronnego. Ryszard Rychlik nie chciał się na to zgodzić, twierdząc, że „Masa” się do tego nie nadaje. Dopiero po interwencji policji u Lecha Kaczyńskiego – następcy Barbary Piwnik na stanowisku ministra sprawiedliwości – „Masa” mógł zostać świadkiem koronnym.
Gdy Lech Kaczyński był ministrem sprawiedliwości, Rychlik nadzorował wszystkie poważne śledztwa toczące się w Polsce, m.in. dotyczące mafii paliwowej, zabójstwa Jacka Dębskiego czy śmierci gen. Marka Papały. Prokuratura sprawdzi wątek nacisków na L. Kaczyńskiego; prezydent ujawnił, że gdy pełnił funkcję ministra sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka, „mocno naciskano” na niego, by umorzyć śledztwo w sprawie zabójstwa gen. Papały. Jak podało radio RMF FM, na Lecha Kaczyńskiego naciskało dwóch prokuratorów, w tym Ryszard Rychlik, były szef Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej w Prokuraturze Krajowej. Informacje RMF częściowo potwierdza ówczesny prokurator krajowy Zbigniew Wassermann, który uważa, że warto sprawdzić, jak realizowany był ów nadzór nad śledztwem. Zdaniem ministra Wassermanna, „bardzo prawdopodobna” jest teza, że śledztwo nie czyniło postępów, ponieważ ludzie środowisk zorganizowanej przestępczości, służb specjalnych, biznesu i polityki nie chcieli, by wyszło na jaw, kto zabił Papałę i kto to zlecił. Według informacji „Życia Warszawy”, „przez cały czas trwania śledztwa w sprawie śmierci generała w Ministerstwie Sprawiedliwości działała grupa osób torpedujących pracę prokuratorów i policjantów. Przez podstawionych świadków próbowano kierować śledztwo na boczne tory. Wskazywano na absurdalne wątki, których weryfikowanie zajmowało czas specgrupy. >>Opiekunowie<< Mazura próbowali również rozpętać wielką kampanię medialną, mającą na celu obronę poszukiwanego listem gończym biznesmena".

Bezpieka kuta na cztery nogi

Byli funkcjonariusze SB, milicji i Wojskowej Służby Wewnętrznej, wykorzystując kontakty zdobyte w czasie służby w PRL, widząc, że PRL się wali, potrafili się ustawić w nowych warunkach – w mafii, biznesie, branży finansowej. Cinkciarze i złodzieje mieli w PRL swoich „opiekunów” z SB, którzy w zamian za informacje ze świata przestępczego i opłaty umożliwiali im bezkarne uprawianie procederu. Dobrze zapowiadające się postaci z półświatka SB wysyłała za granicę i tam wykorzystywała do budowania siatek agenturalnych. Takim „hitem eksportowym” był m.in. „Baranina”, którego pozyskano w typowy sposób – oficerowie bezpieki znaleźli dowody jego przestępczej działalności i zaszantażowali go. Większość przywódców przestępczego podziemia była więc informatorami lub tajnymi współpracownikami SB, peerelowskich służb wojskowych i milicji, część z nich pracowała potem dla UOP i WSI. Towarzystwo to ma się dobrze i nie przebiera w środkach, gdy ktoś ośmieli się zepsuć jego „interesy”, czego dowodzi śmiertelność wśród tych, którzy „za dużo” wiedzieli (Michał Falzmann, Walerian Pańko, Marek Papała). Z informacji „Życia Warszawy” wynika, że za zabójstwem gen. Papały stoją wysocy rangą oficerowie SB oraz ich byli tajni współpracownicy, tacy jak Edward Mazur, Kazimierz Hedberg i Jeremiasz Barański ps. „Baranina”. „Baraninę” również łączono ze sprawą śmierci prezesa Najwyższej Izby Kontroli Waleriana Pańki oraz morderstwem Jacka Dębskiego, ministra sportu w rządzie Jerzego Buzka.
Długie ręce mafii
„Jacek Dębski miał przed śmiercią spotkać się z funkcjonariuszami Urzędu Ochrony Państwa. Informacje o interesach Jeremiasza B. miał przekazać na następnym spotkaniu, do którego już nie doszło” – pisał „Głos” w lipcu 2002 roku. W celi aresztu na Rakowieckiej w Warszawie w niewyjaśnionych okolicznościach odebrał sobie życie domniemany zabójca Dębskiego Tadeusz M. ps. „Sasza”. Do zagadkowego samobójstwa doszło bezpośrednio po tym, jak „Sasza” otrzymał od prokuratorów propozycję współpracy. Później sprawa zabójstwa Jacka Dębskiego stała się przyczyną aresztowania Barańskiego w Wiedniu. „Baranina” został oskarżony o zlecenie zabójstwa byłego ministra sportu, przywłaszczenie 400 tysięcy dolarów oraz kierowanie grupą przestępczą. Zdaje się jednak, że po aresztowaniu i „Baranina” – któremu udało się nawet wyprowadzić w pole FBI, gdy zaoferował rozpracowywanie grup przestępczych z Rosji i Ukrainy, i który był agentem służb brytyjskich i austriackich – z byłymi esbekami przeszarżował. „W maju 2003 roku szantażował swoich opiekunów z SB. Nie zdołał jednak podzielić się z prokuratorem swoimi rewelacjami. 7 maja 2003 Barańskiego znaleziono powieszonego na własnym pasku od spodni w celi austriackiego więzienia. Z wiedeńskiej willi mafiozo zniknęła część notatek, które >>Baranina<< skrupulatnie uzupełniał przez lata" – pisał wydawany w Austrii miesięcznik "Polonika". Czy "Baraninie" też ktoś pomógł się powiesić, bo za dużo wiedział?

Nad pięknym modrym Dunajem

Jakie interesy mogły łączyć „Baraninę” z Edwardem Mazurem, dlaczego obaj zaangażowali się w „uciszenie” Marka Papały? Mazur miał podżegać do zabójstwa, „Baranina” miał wysłać swojego „cyngla”. Odpowiedź być może znajduje się w teczce Mazura. „Nieoficjalnie wiemy, że były tam dane o współpracy Mazura z wywiadem PRL – m.in. w sprawie FOZZ i o jego związkach z tzw. >>ośrodkiem wiedeńskim<>Baraniny<<" – informowała ostatnio "Gazeta Wyborcza".
„Baranina” poznaje Edwarda Mazura na początku lat 90. przez Andrzeja Kunę; Kuna prowadzi wówczas z Mazurem spółkę powiązaną z FOZZ. Nazwisko Kuny występuje jednak najczęściej w duecie z Aleksandrem Żaglem. Obaj pojawili się przy okazji afery „Olina”, a następnie przy okazji afery Orlenu. Kuna i Żagiel wynajęli salę w wiedeńskiej restauracji Nikys na słynne spotkanie Kulczyka z Ałganowem w lipcu 2003 roku. Żagiel później powie, że „matka wszystkich afer” to dla „ośrodka wiedeńskiego” i dla rezydującego w Wiedniu rosyjskiego szpiega Władimira Ałganowa drobiazg: „Sprawa Orlenu jest dla Ałganowa naprawdę jedną z bardzo drobnych spraw, przysłowiowym >>pikusiem<<, bo zajmuje się on sprawami o wiele bardziej poważnymi – przepływem energii atomowej, eksportem energii na całą Europę".

Mekka aferzystów i agentów

Stolica Austrii jak magnes przyciągała mafiosów i agentów, tu podczas zimnej wojny działały najpotężniejsze wywiady świata; Wiedeń był wtedy pierwszym wielkim ośrodkiem zachodniej Europy położonym za żelazną kurtyną. W Wiedniu robili interesy m.in. Andrzej Kuna, Aleksander Żagiel, zarządzający agencją Royal Wilanów byłej prezydentowej Marek Zabrzeski, syn ideologa PZPR Sławomir Wiatr. Podobnie, tylko na inną skalę, „Baranina”, o którym mówiono, że był wiedeńskim rezydentem mafii pruszkowskiej. W rzeczywistości jednak było tak, że to on z Wiednia pociągał za sznurki „Pruszkowa”. Nim z kolei sterowały wojskowe służby specjalne, a od połowy lat 90. najważniejszy mafioso prawdopodobnie wykonywał polecenia WSI. Za to WSI umożliwiły mu przemyt narkotyków i broni. Z pomocą wojskowych służb został konsulem honorowym Liberii w Bratysławie i jako dyplomaty nie wolno go już było przeszukiwać.

Wiedeński ślad

Wniosek ekstradycyjny amerykańskiego prokuratora potwierdza udział „ośrodka wiedeńskiego” w zabójstwie Marka Papały. Rafał Kanigowski – prawa ręka „Baraniny” w Warszawie – miał śledzić Papałę w ostatnich miesiącach jego życia, z czego najprawdopodobniej Papała zdawał sobie sprawę, bo czegoś się obawiał, nosił przy sobie broń etc. Według „Wyborczej”, „amerykańska prokuratura ma wiedzę nie tylko o okolicznościach zabójstwa Papały, lecz także na temat związków Mazura ze służbami i jego powiązań poprzez ośrodek wiedeński ze zorganizowaną przestępczością na międzynarodową skalę. Pośrednio potwierdził to minister Ziobro, dziękując za pomoc amerykańskiej agencji narkotykowej DEA”. Tropy zaś miałyby prowadzić do Ryszarda Koziny (vel Ricardo Fanchini), działającego od lat na Zachodzie gangstera z Katowic, który miał m.in. kontrolować przemyt amfetaminy z Polski do Szwecji i do Holandii. Znajomymi Fanchiniego mieliby być „Słowik” i „Baranina”. To, że chodziło o taki biznes, a nie inny, potwierdza jeszcze inna rozmowa Mazura z szefem mafii z Wybrzeża. Spotkali się oni ponownie przed czerwcem 1998 r. w Warszawie w hotelu Marriott. Świadkiem tej rozmowy był Artur Zirajewski. Usłyszał on, że Mazur ze Skotarczakiem ps. „Nikoś” rozmawiają o „przemycie narkotyków przez granicę wschodnią”.
Cyngiel „Baraniny”
Rafał Kanigowski ps. „Gruby” miał być też prawdopodobnie mordercą generała Papały. To on poznał „Baraninę” z Haliną G. ps. „Inka”, która trzy lata później „wystawiła” Jacka Dębskiego. Kanigowski przed wykonaniem „zlecenia” spotkał się z „Baraniną” w Wiedniu, po czym z Kanigowskim w warszawskim hotelu spotkał się jeszcze Mazur. Z odtajnionych dokumentów ekstradycyjnych Edwarda Mazura wynika wyraźnie, że – wbrew dotychczasowym hipotezom – ani Ryszard Niemczyk, ani Ryszard Bogucki, świeżo przyjęty wtedy w struktury „Pruszkowa”, nie byli wykonawcami wyroku na byłego komendanta policji. Boguckiemu prokuratura postawiła jednak zarzut współudziału w zbrodni, ponieważ w dniu mordu jeden ze świadków widział go pod domem generała z dziewczyną, do generała jednak miał strzelić inny młody mężczyzna, który uciekł.

Tropy prowadzą do WSI?

Jeśli „Baranina” rzeczywiście maczał palce w zabójstwie Papały, a sam wykonywał polecenia WSI, to wszystko układa się w całość, zwłaszcza że generał Papała przed śmiercią mówił, iż wie o przemycie narkotyków przez Wojskowe Służby Informacyjne oraz że z pieniędzy z przemytu miały być finansowane tajne operacje tych służb. „Osoby ze służb specjalnych PRL mogły odgrywać ważną rolę w zabójstwie gen. Marka Papały. Kulisy śledztwa, których ujawnić nie mogę, dowodzą, jak łatwo przenikały się osoby ze sfery polityki, biznesu, służb i mafii” – ocenił prokurator krajowy Janusz Kaczmarek. „W swoim czasie wystąpiłem do ministra obrony z prośbą o informacje o powiązaniach ludzi zamieszanych w zabójstwo Papały z WSI. Ale odzew był znikomy. (…) Gdy Antoni Macierewicz zajął się likwidacją WSI, zapytałem znów o to samo. Jaką odpowiedź dostaliśmy, z oczywistych powodów nie mogę powiedzieć” – powiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Mazur – „szara eminencja FOZZ”

Chociaż Mazur zdecydowanie zaprzeczał, by kiedykolwiek był związany ze specsłużbami PRL, które mogły go wręcz wrobić w zabójstwo Marka Papały, to nieoficjalne informacje potwierdzają, że w śledztwie prowadzonym przez warszawską prokuraturę apelacyjną są materiały wskazujące na współpracę Edwarda Mazura z peerelowskim wywiadem wojskowym. Czy później mógł mieć też związki z WSI? Jerzy Klemba, były oficer WSI zaangażowany m.in. w aferę FOZZ, mówił w 2003 r. dziennikarzom „Super Expressu”, że poznał Mazura przez Zenona Klameckiego, zastępcę szefa kontrwywiadu Wojskowych Służb Informacyjnych. Według Klemby, Mazur był też „szarą eminencją FOZZ”.
Edward Mazur obracał pieniędzmi z FOZZ – sędzia Andrzej Kryże, obecny wiceminister sprawiedliwości, w uzasadnieniu wyroku w sprawie FOZZ wymienia jego nazwisko kilkanaście razy. Tropy afery wiodą do „ośrodka wiedeńskiego”, do Andrzeja Kuny i Aleksandra Żagla: „Mazur był przedstawicielem największej firmy zbożowej na świecie, która nazywa się Cargill. (…) Pewnego dnia przyszedł do mnie Mazur i poprosił o przysługę. Poprosił mnie, żeby BICARCO [spółka Kuny i Żagla, handlowała częściami samochodowymi – dop. red.] zawarło umowę z FOZZ na pożyczkę 20 milionów dolarów. To znaczy BICARCO miało pożyczyć FOZZ 20 milionów dolarów na zakup jakiejś firmy w Belgii, ale Mazur nie powiedział jakiej. Nie chodziło o to, żeby faktycznie pożyczyć pieniądze, tylko zawrzeć umowę takiej pożyczki, którą można nazwać >>pozorowaniem<< tej pożyczki. (…) Spełniłem prośbę. (…) Chciałem podkreślić, że umowę o fikcyjną pożyczkę zawarłem na prośbę Edwarda Mazura dla polskiej agencji rządowej, jaką był FOZZ, bo miałem w Polsce interesy i nie chciałem, żeby mi w tych interesach przeszkadzano" – tak w procesie FOZZ Kuna przedstawił kulisy zaciągnięcia "pożyczki" przez Edwarda Mazura.
Wiadomo, m.in. z akt procesu Grzegorza Żemka, byłego agenta wojskowych służb specjalnych i głównego oskarżonego w aferze FOZZ, że za wyprowadzeniem pieniędzy z FOZZ stali oficerowie WSI. Generał Marek Papała zginął, dlatego że przeszkodził w „interesach” WSI?

Julia M. Jaskólska

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl