Dane są nawet w aktach sprawy. Są ukryte na jednej tylko dyskietce, bo na niej są zgromadzone dane osobowe kredytobiorców SKOK Wołomin, nie najważniejszych osób, bo te najważniejsze tak naprawdę nie brały tych kredytów na siebie. (…) Został tylko nieznaczący „drugi garnitur” beneficjentów tej afery, ale nawet tymi osobami (w liczbie ok. 400) nie interesuje się prokuratura. Nie interesuje się tym, że to są bogaci ludzie, że oni nie spłacają kredytów na hasło od połowy 2013 roku, że są tam często ludzie z setki najbogatszych Polaków – mówił w „Polskim punkcie widzenia” na antenie TV Trwam prezes Stowarzyszenia Spółdzielczości Finansowej im. św. Michała, Marcin Karliński.