Izrael nie wycofuje się z zapowiedzianego wcześniej ataku odwetowego na Iran. Pojawiły się za to medialne doniesienia, że aby ograniczyć jego skalę, Amerykanie mieli zgodzić się na wejście izraelskich wojsk do Rafah, co będzie wiązało się z katastrofą wśród cywilów.
W wybuchu, do którego doszło w piątek w sklepie na obrzeżach Teheranu, zginęła co najmniej jedna osoba, a około 10 zostało rannych. Poważnie uszkodzonych zostało około 30 budynków – poinformowała irańska telewizja państwowa. Przyczyny eksplozji są ustalane.
Ukraina domaga się od Teheranu czarnych skrzynek z zestrzelonego 8 stycznia br. samolotu. W katastrofie zginęło wówczas 176 osób.
W śledztwie ws. katastrofy ukraińskiego samolotu w Teheranie zatrzymano kilka osób. Przyczyny katastrofy badają również zagraniczni eksperci. Pojawiają się głosy, że nie doszłoby do tragedii, gdyby nie wcześniejsza decyzja USA o zabiciu irańskiego generała Sulejmaniego.
Donald Trump oświadczył, że Stany Zjednoczone nie odpowiedzą militarnie na atak Iranu na amerykańskie bazy w Iraku. Prezydent USA zapowiedział nałożenie sankcji gospodarczych na Teheran. Eksperci oceniają, że stanowiska Stanów Zjednoczonych i Iranu wskazują na powolną stabilizację oraz wygaszenie konfliktu na linii Waszyngton-Teheran.
Wśród ofiar katastrofy samolotu ukraińskich linii lotniczych UIA w Iranie nie ma Polaków. Większość ludzi, którzy w niej zginęli, to obywatele Iranu i Kanady – poinformował w środę szef ukraińskiej dyplomacji Wadym Prystajko.
Dziś rano w międzynarodowym porcie lotniczym Teheran-Imam Khomeini rozbił się samolot ukraińskich linii lotnicznych Ukrainian International Arlines ze 170 osobami na pokładzie – podały irańskie media. Łączność z Boeingiem 737-800 została utracona po starcie. Zginęli wszyscy pasażerowie i cała załoga samolotu – potwierdziło Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy.
Centrum Operacyjne Ministerstwa Obrony Narodowej potwierdziło PAP informację o śmierci polskiego attache obrony z Ambasady RP w Teheranie.
Pięć państw chce powołać platformę handlową z Iranem. To sposób na obejście amerykańskich sankcji, które Waszyngton nakłada na Teheran.
Prezydenci Iranu, Rosji i Turcji rozpoczęli w piątek rozmowy w Teheranie w sprawie Idlibu, gdy syryjskie siły rządowe, wspierane przez Rosję i Iran, przygotowują się do ataku na tę kontrolowaną przez rebeliantów prowincję w północno-zachodniej Syrii.
Główny doradca przywódcy Iranu Ali Akbar Welajati powiedział dzisiaj, że w razie „zagranicznej agresji” na Syrię, Teheran stanie u boku Damaszku. Jak komentują irańskie media, jest to reakcja na groźby prezydenta USA Donalda Trumpa ws. retorsji wobec Syrii.
Prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył w środę w Teheranie, że niedopuszczalne jest, by jedna ze stron porozumienia nuklearnego Iranu z sześcioma mocarstwami z 2015 roku nie przestrzegała swych zobowiązań lub by jednostronnie je łamała.