Primera Division. Barca walczy do końca

Barcelona podejmowała na wyjeździe Villarreal i już przed spotkaniem było wiadomo, że nie zależnie od wyniku tego meczu po zwycięstwach Realu i Atletico Madryt szansę na obronę tytułu „Duma Katalonii ma tylko iluzoryczne.

Przed spotkaniem minutą ciszy uczczono pamięć Tito Vilanovy, który niestety przegrał w miniony piątek długą walkę z rakiem, a jeszcze w ubiegłym sezonie prowadził Barcę do mistrzostwa.

Goście od początku w swoim stylu przejęli panowanie na murawie. Co rusz na bramkę „Żółtej łodzi podwodnej” sunął atak za atakiem. Swoje sytuacje mieli Messi, Sanches, czy Xavi po uderzeniu z rzutu wolnego. Ponownie jednak odezwał się największy grzech Barcelony z tego sezonu – brak skuteczności. Gospodarze zresztą nie pozostawiali dłużni. W stylu Realu Madryt przeprowadzali groźne kontry. Najlepszą okazję po takiej akcji w 29 minucie miał Giovani dos Santos ale po podaniu Caniego minimalnie minął się z futbolówką. W 43 minucie piłkę z linii bramkowej (znowu po akcji dos Santosa) wybił w ostatniej chwili Marc Bartra. W przypadku gospodarzy sprawdziła się zasada do trzech razy sztuka. W ostatniej minucie pierwszej połowy Jonathan Pereira świetnie zagrał miedzy dwóch obrońców do Caniego, który nie miał problemów z pokonaniem Pinto.

Druga odsłona zaczęła się identycznie jak pierwsza: goście przeważali ale wyglądali jakby zapomnieli jak po składnej akcji trafić do bramki przeciwnika. Tymczasem gospodarze z zimną krwią postanowili wykorzystać słabość faworytów. Już w 55 min. podwyższyli prowadzenie. Świetnie w pole karne z prawej strony zacentrował Aquino, a piłkę głową do siatki skierował Trigueros.

Sytuacja Barcelony zrobiła się wówczas tak nie ciekawa, że „Tata” Martino zdecydował się dokonać podwójnej zmiany. Plac gry opuścili Xavi i Sanchez, zastąpili ich Tello z Fabregasem. Wciąż aktualni mistrzowie Hiszpanii praktycznie nie opuszczali połowy swoich rywali ale bramki strzelić nie potrafili. Na całe szczęście dla nich wyręczyli ich w tym gracze Villarrealu i to dwukrotnie!

W 65 i 78 minucie po zagraniach Alvesa z prawej strony piłkę do własnej bramki wpakowali Gabriel i Mateo Musacchio. Trzy minuty po wyrównaniu bliski szczęści po strzale z wolnego był Messi ale świetnie jego uderzenie obronił Sergio Asenjo. Zanim gospodarze otrząsnęli się po tych ciosach zostali ugodzeni po raz trzeci. W 83 minucie Sergio Busquets świetną podcinką minął linię obrony, podając do Fabregasa, który głową odegrał do jeszcze lepiej ustawionego Messiego. Argentyńczyk w takich sytuacjach nie myli się nawet w tym sezonie.

Nie minęła minuta, po wyjściu Barcelony na prowadzenie, a w polu karnym Katalończyków wybuchło ogromne zamieszanie. Miejscowi domagali się karnego. Arbiter ukarał żółtą kartką Busquets’a i podyktował rzut wolny na linii pola karnego. Na tym emocje w tym niezwykłym spotkaniu się skończyły.

Coraz bliżej pierwszego mistrzostwa Hiszpanii od 1996 roku są piłkarze Atletico Madryt. Stołeczny klub pokonał na wyjeździe Valencię 1:0 i na trzy kolejki przed końcem sezonu ma sześciopunktową przewagę nad Realem. „Królewscy” mają na koncie jednak jeden mecz mniej.

Zwycięską bramkę w niedzielę w Walencji strzelił w 43. minucie Raul Garcia. Resztę zrobiła defensywa Atletico, która nie popełniła żadnego błędu i nie pozwoliła napastnikom rywali zagrozić ani razu bramce. Na parę sekund przed końcowym gwizdkiem jeszcze czerwoną kartką ukarany został Juanfran Torres z ekipy gości.

Wyniki dzisiejszych spotkań:

Valencia – Atletico Madryt 0:1
Raul Garcia 43

Espanyol – Almeria 1:2
Cristian Stuani 42 – Fran Velez 69, Suso 72

Villarreal – Barcelona 2:3
Cani 45+1, Manu Trigueros 55 – Gabriel Paulista 65-samob., Mateo Musacchio 78-samob., Lionel Messi 83

Sport/RIRM/PAP