fot. PAP/Andrzej Grygiel

Liga Narodów siatkarzy. Miłe złego początki, Polacy nie dali rady Brazylijczykom

Choć zaczęli od wygranej w pierwszym secie, ostatecznie musieli uznać wyższość rywala. Polscy siatkarze ulegli przed własną publicznością Brazylii 1:3 i tym samym ponieśli pierwszą porażkę w tegorocznej edycji Ligi Narodów.  


Konfrontacja mistrzów z wicemistrzami świata była bez wątpienia największym wydarzeniem pierwszego weekendu tegorocznej Ligi Narodów. W katowickim Spodku biało-czerwoni zmierzyli się z Brazylią, która we wcześniejszych dwóch meczach zaliczyła – podobnie jak drużyna Vitala Heynena – komplet zwycięstw. Z przyczyn rodzinnych w starciu z Canarinhos nie mógł wystąpić Damian Wojtaszek.

Pierwsze akcje spotkania przyniosły grę punkt za punkt. Żaden z zespołów nie potrafił odskoczyć na większy dystans. Dopiero przy stanie 8:8 Brazylijczycy – przy zagrywce Wallace’a De Souzy – uzyskali cztery oczka przewagi. Polacy błyskawicznie jednak odrobili straty i po asie serwisowym Artura Szalpuka doprowadzili do remisu (13:13). Nasi siatkarze poszli za ciosem. Znakomicie spisywał się zwłaszcza Bartosz Kwolek, który robił, co chciał na lewym skrzydle (19:15). Biało-czerwoni utrzymali nerwy na wodzy. Dobrze rozegrali końcówkę i pewnie wygrali, 25:22.

Drugą partię od mocnego uderzenia rozpoczęli zawodnicy z Ameryki Południowej. Po bloku na Bartłomieju Bołądziu i skutecznym ataku na kontrze Joandry’ego Leala zrobiło się 2:9. Mistrzowie świata nie potrafili zbliżyć się do rywali. Udane zagrania przeplatali prostymi błędami. Canarinhos grali swoje. Na drugiej przerwie technicznej ich przewaga wzrosła już do ośmiu punktów (8:16), a w dalszej fazie seta spokojnie kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. Kropkę nad „i” postawił Ricardo Lucarelli (15:25).

Kolejna odsłona meczu przyniosła już nieco bardziej wyrównaną rywalizację. Jako pierwsi sytuację opanowali Polacy, którzy po udanym zbiciu Aleksandra Śliwki prowadzili 4:3. Brazylijczycy nie pozostawali dłużni. Za sprawą Lucasa Saatkampa odskoczyli na dwa oczka (12:14). Po chwili, kiedy na prawym skrzydle przestrzelił Michał Kubiak, było już 16:20 i o czas poprosił Vital Heynen. Krótka przerwa nie podziałała mobilizująco na jego podopiecznych. W efekcie trzecią partią zapisali na swoje konto gracze Marcelo Fronckowiaka (21:25).

Będący na fali Canarinhos od początku czwartego seta postawili na twardą i co ważne – skuteczną siatkówkę. Gdy zza linii dziewiątego metra huknął nie do obrony Isac Santos, biało-czerwoni tracili do przeciwników trzy punkty (6:9). Wicemistrzowie świata znakomicie spisywali się w bloku i na zagrywce. W tym drugim elemencie brylował Joandry Leal, który zaliczył dwa asy serwisowe z rzędu (9:15). A co działo się po drugiej stronie siatki? Polacy zaczęli popełniać coraz więcej prostych, niewymuszonych błędów. Na nic zdały się zmiany, jakich dokonywał Vital Heynen (13:19). Pojedyncze udane akcje w wykonaniu Bartosza Kwolka nie mogły odmienić losów rywalizacji. Ostatecznie Brazylijczycy zwyciężyli w bardzo przekonującym stylu, 25:17, a w całym spotkaniu 3:1.

Biało-czerwoni po trzech kolejkach Ligi Narodów mają w swoim dorobku dwie wygrane i jedną porażkę. Teraz udadzą się do Chin, gdzie w dniach 7-9 czerwca zmierzą się kolejno z Francją, Bułgarią oraz gospodarzami turnieju.

***

Polska Brazylia 1:3
(25:22, 15:25, 21:25, 17:25)

Polska: Piotr Nowakowski (1), Bartosz Kwolek (13), Grzegorz Łomacz, Bartłomiej Bołądź (3), Jakub Kochanowski (6), Artur Szalpuk (15), Paweł Zatorski (libero) oraz Aleksander Śliwka (6), Mateusz Bieniek (3), Tomasz Fornal, Fabian Drzyzga i Michał Kubiak (2)

Brazylia: Isac Santos (9), Wallace De Souza (14), Fernando Kreling (1), Joandry Leal (15), Lucas Saatkamp (12), Ricardo Lucarelli (17), Thales Hoss (libero) oraz Flavio Gualberto, Thiago Veloso, Alan Souza (1) i Maique Reis (libero)

Sport.RIRM

drukuj