D. Kubacki: Drugi skok był taki, jaki po sobie oczekiwałem

Nie mogłem odnaleźć czucia na tej skoczni, ale widocznie taka była moja dyspozycja podczas weekendu na to zwalam winę. Nie przejmuję się tym jednak za bardzo, bo wiem, że gdy trochę odpocznę, to za tydzień będę się czuł lepiej i wtedy powinno być dobrze powiedział Dawid Kubacki po niedzielnym konkursie indywidualnym w Zakopanem.


Nowotarżanin ze swojego indywidualnego występu w niedzielę mógł być zadowolony. Choć po pierwszej serii i próbie na odległość 127.5 metra zajmował dopiero czternaste miejsce, w finałowej rundzie popisał się znakomitym skokiem, uzyskując aż 139.5 m. W efekcie Kubacki awansował na wysoką, siódmą pozycję.

Mój drugi skok był taki, jaki po sobie oczekiwałem. Te wcześniejsze były spóźnione i nie mogłem odnaleźć czucia na tej skoczni, ale widocznie taka była dyspozycja podczas weekendu na to zwalam winę. Nie przejmuję się tym jednak jakoś za bardzo, bo wiem, że jak trochę odpocznę, to za tydzień będę się czuł lepiej i wtedy powinno być dobrze – zaznaczył podopieczny Stefana Horngachera.

Z jeszcze lepszej strony zaprezentował się Stefan Hula, który zajął najwyższą w karierze – czwartą lokatę. Aktualny mistrz Polski miał nawet dużą szansę na wygraną, ponieważ na półmetku zmagań przewodził stawce. Do podium ostatecznie zabrakło mu jedynie 0.3 punktu.

Stefan jest już na tyle dojrzałym zawodnikiem, że wiedział, co ma zrobić. Pokazał zresztą, że walczy do końca. Może się nie udało, bo skończył tuż za podium, ale wydaje mi się jest to jego „wygrane” czwarte miejsce, a nie „przegrane” trzecie – zwrócił uwagę triumfator Letniego Grand Prix z 2017 roku.

Tak jak oczekiwania kibiców spełnili Hula i Kubacki, tak olbrzymią niespodziankę in minus sprawił Kamil Stoch. Wicelider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata wylądował zaledwie na 108.5 m, a taka odległość – jak się chwilę później okazało – nie dawała awansu do drugiej serii konkursu. Tak słaba próba wynikała prawdopodobnie z niekorzystnych warunków wietrznych.

Na pewno tego bym się nie spodziewał przed zawodami. Zawsze jednak trzeba mieć to gdzieś wkalkulowane przy takich wiatrach, że może się to zdarzyć. Na to przecież nie mamy wpływu. Co prawda nie widziałem skoku Kamila, ale patrząc na punkty, trafił na niezbyt specjalne warunki – dodał siódmy zawodnik indywidualnych zmagań w Zakopanem.

Teraz skoczków czeka ostatni akcent pucharowej rywalizacji przed igrzyskami olimpijskimi w południowokoreańskim Pjongczangu. W najbliższy weekend – trzeciego i czwartego lutego – odbędą się bowiem dwa konkursy w słynnym Willingen. Do Niemiec biało-czerwoni udadzą się w najsilniejszym składzie.

Sport.RIRM

drukuj