A. Małysz. Kamil doskonale wie, że to wypadek przy pracy

Nawet jeśli byłby tam jakiś błąd, Kamil jest teraz w formie i on popełnia błędy, spóźnia skoki. To jednak w życiu nie dawałoby tak krótkiej odległości – mówił Adam Małysz po konkursie Pucharu Świata w Zakopanem. Z czterokrotnym zdobywcą Kryształowej Kuli rozmawiał reporter TV Trwam.


Loteryjne warunki pokrzyżowały plany organizatorów. Zamiast wyrównanej rywalizacji, oglądaliśmy konkurs, w którym karty rozdawał wiatr. Gdyby warunki były równe, Kamil wygrałby albo co najmniej stanąłby na podium – przekonuje Adam Małysz, dyrektor PZN ds. skoków narciarskich.

Te warunki się zmieniały. Wydawało się, że jest cały czas z przodu, ale niektórzy dostawali -18, -20 punktów, a niektórzy – tak jak Stefan w pierwszej serii – tylko -6. To się wydaje, że niby to nie jest dużo, ale to jest bardzo dużo. Przy dzisiejszych zawodach – jak poziom jest tak bardzo wyrównany – to warunki odgrywają ogromną rolę, podobnie jak nowy sprzęt. To wszystko tworzy się w jedną całość i później procentuje – podkreślił czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli.

Po krótkim skoku (108,5 m) Kamil Stoch przekonywał, że brak awansu do drugiej serii to nie tylko efekt warunków, ale też błędu na progu. Loteryjny wiatr uwypuklił spóźnione odbicie zawodnika. To jednak wcale nie oznacza, że dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi jest bez formy.

Kamil jest w wyśmienitej formie i nikt nie przypuszczałby, że zabraknie go w drugiej serii. Byliśmy w szoku. Jak wyszedł z progu, wydawało się, że jest wysoko, że wszystko jest ok, a nagle jakby ktoś go ściągnął w dół i musiał wylądować. […] Nawet jeśli byłby tam jakiś błąd, Kamil jest teraz w formie i on popełnia błędy, spóźnia skoki. To jednak w życiu nie dawałoby tak krótkiej odległości – mówił Adam Małysz.

Analogiczna sytuacja – jak dodał legendarny polski skoczek – miała miejsce w trakcie lotów w Kulm.

Myślę, że w nim nie ma żadnej złości, ale lekkie rozczarowanie tymi skokami. On doskonale wie, że to był wypadek przy pracy. Wszyscy tak samo mówili w Kulm, że co się stało, Kamil jest w drugiej czy trzeciej dziesiątce. Przyjeżdża potem do Oberstdorfu i znów skacze jak nakręcony. On doskonale wie, że jest w formie, jest bardzo doświadczonym zawodnikiem i to, że takie konkursy mają miejsce to wyłącznie przypadek – wskazywał dyrektor PZN ds. skoków narciarskich.

W konkursie Pucharu Świata w Zakopanem najlepiej z Polaków zaprezentował się Stefan Hula. Zawodnik ze Szczyrku – choć prowadził na półmetku – ostatecznie wylądował tuż za podium.

Na pewno jest to wygrana czwarta pozycja, nigdy nie był przecież wyżej w Pucharze Świata, ale z drugiej strony doskonale wiemy, że jest lekki niedosyt. Czwarte miejsce zawsze jest tym najgorszym. Trzymaliśmy za niego kciuki, brzuch mnie tak bolał na dole, że nie mogłem już tego oglądać. Stefan to jest taka perełka w tym zespole. Nie ma osoby, która by go nie lubiła, dlatego każdy mu dobrze życzył. Myślę, że nawet zagraniczni zawodnicy – tłumaczył Adam Małysz.

Tegoroczna forma Stefana Huli to nagroda za ciężką, wieloletnią pracę i cierpliwość.

Stefan już wielokrotnie przez różnych trenerów był skreślany. Wielu mówiło, że nic już z niego nie będzie, a on pokazuje, jak ciężka praca, zaangażowanie i cierpliwość – bo w jego przypadku to przede wszystkim cierpliwość – mogą owocować. On teraz jest na tej krzywej, która się wznosi – podkreślił czterokrotny triumfator Pucharu Świata.

Teraz biało-czerwonych czeka rywalizacja w Willingen. Później wyjazd do Pjongczang. Polacy wciąż są wymieniani wśród głównych kandydatów do olimpijskich medali – nie tylko w drużynie, ale też indywidualnie.

Sport.RIRM

drukuj