Życie jak Różaniec

Oddana Bogu, skromna, mądra. Zawsze w chustce na głowie. Wiele przeszła. Serce matki musiało pożegnać dwoje z pięciorga swoich dzieci, i to w dramatycznych okolicznościach. Mimo to zawsze z pokorą zgadza się z Bożą wolą, wiedząc, że On wie, co jest dla człowieka najlepsze.

Pani Marianna Popiełuszko siłę czerpie od Boga, z modlitwy. Nigdy nie rozstaje się ze swoim różańcem. Na każde cierpienie w życiu stara się odpowiadać jeszcze większą modlitwą – tak było zarówno kiedy zmarła jej niespełna dwuletnia córeczka, jak i gdy zamordowano ks. Jerzego Popiełuszkę. Zmodlitwy wypływa także jej przebaczenie oprawcom syna, za których również się modli – o nawrócenie.

Marianna Popiełuszko z domu Gniedziejko ukończyła 93 lata, choć z dowodu osobistego i informacji PESEL wynika, że urodziła się ponad wiek temu. Przyszła na świat w miejscowości Grodzisko na Podlasiu. W czasie wojny, w 1942 r., poślubiła Władysława Popiełuszkę, wspólnie przeżyli w zgodnym, szczęśliwym małżeństwie 60 lat. Marianna Popiełuszko prowadziła dom i 17-hektarowe gospodarstwo we wsi Okopy. Ale w centrum codziennych wydarzeń na wsi zawsze był i jest Bóg. Tego też uczyła swoje dzieci: Teresę, Józefa, Alfonsa (Jerzego – imię to przyjął wseminarium), Jadwigę i Stanisława.

– Kiedy rusycystka przyszłego księdza wezwała matkę do szkoły i uprzedziła: „Tym chodzeniem na Różaniec syn może sobie zepsuć stopnie”, pani Marianna odpowiedziała odważnie, że jest wolność wyznania –przypomina Katarzyna Soborak, notariusz w procesie beatyfikacyjnym księdza Jerzego Popiełuszki z Ośrodka Dokumentacji Życia i Kultu bł.ks. Jerzego Popiełuszki przy parafii pw. św. Stanisława Kostki w Warszawie. Była tak przekonująca, że nauczycielka więcej nie nękała ani dziecka, ani jego matki.

Modlitwa i czyn

W domu Popiełuszków pani Marianna dbała o codzienną modlitwę. Środy szczególnie poświęcała Matce Bożej, a piątki Sercu Jezusowemu. Rozmowa z Bogiem zawsze odbywała się na klęczkach.

W niedziele ojciec Władysław wiózł całą rodzinę furmanką do kościoła parafialnego w Suchowoli. Po drodze odmawiano Różaniec. Marianna każdą odległość odmierzała Różańcem, ile dziesiątek czy zdrowasiek zdoła odmówić do celu. Dodatkowo w maju była litania do Matki Bożej, w czerwcu do Serca Pana Jezusa, a w październiku nabożeństwo różańcowe. Pamiętano o uczczeniu świętych patronów danego dnia. W domu znajdowało się wiele obrazów świętych (teraz także syna męczennika), małżonkowie zadbali, by tuż obok domu stanęła kapliczka. W środy, piątki i soboty poszczono. Obecnie, jak mówią sąsiedzi z parafii w Suchowoli, pani Marianna zawsze obecna jest na Sumie o godz. 12.00. – Ma swoje stałe miejsce, siada zawsze z przodu, blisko ołtarza –mówi Janusz Wałuszko z Suchowoli.

Marianna Popiełuszko, spodziewając się trzeciego dziecka, ofiarowała je Panu Bogu. Nie wiedziała wówczas, czy będzie to syn, czy córka, bo ówczesna medycyna nie była tak zaawansowana. – Pani Marianna zdecydowała, że jeśli będzie to córka, chce oddać ją na służbę do zakonu, jeśli syn – do kapłaństwa – mówi Katarzyna Soborak.

Ale kiedy syn zaraz po skończeniu szkoły podstawowej, zafascynowany świętym Maksymilianem Kolbem, chciał wstąpić do franciszkańskiego zakonu w Niepokalanowie, matka studziła jego zapał, mówiąc, że za wcześnie na takie decyzje, gdyż jest jeszcze dzieckiem. W każdej sprawie zachowuje zdrowy rozsądek i trzeźwe spojrzenie.

A skąd fascynacja małego Jurka świętym z Niepokalanowa? – Chłopiec był zafascynowany czytaniem, co zaszczepiła w nim matka. Szczególnie lubił zgłębiać swoją wiedzę o Matce Bożej i historii z „Rycerza Niepokalanej”. To czasopismo Jerzy pożyczał od swojej babci – przypomina Halina Owsiejko, nauczycielka w Szkole Podstawowej im. Stanisława Staszica w Suchowoli, która pisała pracę magisterską o patriotyzmie księdza Jerzego.

Edukacja patriotyczna

Marianna Popiełuszko dbała o edukację swoich dzieci. Tę rozpoczynano, jak wszystko w domu, od modlitwy. – U nich w domu często odbywały się rozmowy na temat patriotyzmu, na temat wiary. To także budowało wartości chrześcijańskie u dzieci, które potem były przecież przekazywane także innym ludziom – podkreśla Halina Owsiejko.

– Jerzy miał wzór w matce, jak należy żyć, jak postępować. Starał się słuchać mamy, która bardzo dużo z nim rozmawiała –mówi nauczycielka.

Dodaje, że w domu Popiełuszków zawsze opowiadano o historii. – Jeszcze zanim dzieci poszły do szkoły, już w domu poznawały dzieje Polski – podkreśla Halina Owsiejko i przypomina, że choć na edukację Marianna Popiełuszko kładła duży nacisk, to jednak nie za wszelką cenę.

– U nich zawsze Pan Bóg był w centrum życia. Pani Marianna wychodziła ze słusznego założenia, że jeśli On będzie na pierwszym miejscu, wszystko będzie na właściwym miejscu. Ajeśli w szkole coś nie wychodzi, mimo wszelkich starań, to lepiej trochę odpuścić, bo jeśli Pan Bóg zechce, to i tak wyprowadzi z tego dobro – wyjaśnia nauczycielka z Suchowoli.

Kiedy syn został księdzem, pani Marianna nie mówiła już o nim jako o Jurku. Od tej chwili był to dla niej „ksiądz Jerzy”. To wszystko z szacunku do kapłanów. Ale cieszy się, gdy duchowni – bracia w kapłaństwie jej syna – zwracają się do niej „Mamo”.

Mądrość i skromność

Osoby spotykające się z panią Marianną przyznają, że jest ciepłą, prostolinijną kobietą, tak dla swoich bliskich, jak i dla ludzi spotykanych w różnych sytuacjach. – Często jeździłam jako dziecko do babci na wakacje i zawsze była dla mnie dobrą, kochającą babcią – mówi Grażyna Siemion, wnuczka Marianny Popiełuszko. – Wielokrotnie spotykałam się z mamą księdza Jerzego. Jest to wyjątkowa osoba, zawsze życzliwa – podkreśla Katarzyna Soborak.

Janusz Wałuszko przywołuje przede wszystkim wielką skromność pani Marianny, a także jej wyjątkowość. – Jak się jej słucha, to inaczej się potem rozumie świat. Spotkania z nią są bardzo budujące, takie uspokajające. Wie, co powiedzieć. Zawsze są to krótkie, ale mądre słowa. Ona zna także wiele mądrych cytatów, które mimo sędziwego wieku doskonale pamięta i często przywołuje – mówi.

– Najbardziej zapamiętam spotkanie z panią Marianną z lata 2012 roku, kiedy odwiedziłam ją w jej domu w Okopach. Mama księdza Jerzego jest niezwykłą osobą, każda rozmowa z nią to wyjątkowe przeżycie. Pamiętam, że wówczas w pewnym momencie zapytałam o tamte październikowe dni 1984 roku. Pani Marianna wspominała… Powiedziała: „Kto we łzach sieje, w radości żąć będzie”. To zdanie pamiętam do dziś. Miała niezwykle pogodną twarz – wspomina Marta Jacukiewicz, dziennikarka, absolwentka Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

Katarzyna Soborak wraca myślą do wyjazdu wraz z dziennikarzami szlakiem księdza Jerzego i konferencji z Marianną Popiełuszko.

– Bardzo mi się podobało zakończenie spotkania z dziennikarzami, kiedy pani Marianna powiedziała, że jeśli jeden z dziennikarzy powie nieprawdę, to potem wszyscy dziennikarze cierpią, bo ludzie tracą do nich zaufanie, dlatego należy zawsze głosić prawdę – wspomina Katarzyna Soborak i podaje więcej przykładów trafnych spostrzeżeń Marianny Popiełuszko.

– Jednej dziennikarce na pytanie, czy modli się do swojego syna, odpowiedziała: „Modlę się do Pana Boga”. A czy otrzymuje łaski za wstawiennictwem syna? „Radzę zacząć się modlić, to się pani przekona” – mówi Katarzyna Soborak.

Kierownik Kościelnej Służby Informacyjnej przy kościele św. Stanisława Kostki dodaje, że gdy się słucha Marianny Popiełuszko, to widać, jak bardzo mądrą osobą jest Mama, chociaż nie ma wyższego wykształcenia.

–Na każde pytanie, które się jej zada, czy kiedy prosi się o wypowiedź dotyczącą jakiegoś problemu, zawsze w taki sposób odpowie, że człowiek rzeczywiście zaczyna się nad tym zastanawiać. Na przykład jeśli jest jakiś problem, ktoś się z czymś boryka, to pani Marianna mówi, że to jest wola Boża, zawsze trzeba się z nią zgodzić, bo człowiek musi cierpieć, bo Jezus też cierpiał. Jej odpowiedzi są bardzo budujące – przyznaje Katarzyna Soborak. Wskazuje, że to zasługa matki, że wychowała błogosławionego kapłana.

– Z jej strony płynie wielka nauka matki świętego – podkreśla kierownik Kościelnej Służby Informacyjnej przy kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu.

Z Radiem Maryja

Mimo sędziwego wieku pani Marianny Popiełuszko nie opuszcza poczucie humoru. – Kiedyś na antenie Radia Maryja zapytałem panią Mariannę, ile liczy wiosen. Bez chwili wahania odpowiedziała: „Tyle samo co zim” –wspomina o. Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia Maryja.

Pani Marianna bardzo ceni Radio Maryja. Kiedy w czerwcu tego roku odbierała honorowe obywatelstwo województwa kujawsko-pomorskiego, zażyczyła sobie odwiedzić siedzibę rozgłośni i wspólnie modlić się na jej antenie. – Bardzo pragnęła przyjechać do Radia Maryja. Wiem, że codziennie tego Radia słucha – podkreśla ksiądz Paweł Nowogórski, dyrektor Centrum Edukacji Młodzieży im. Księdza Jerzego Popiełuszki w Górsku pod Toruniem.

Kiedy zdrowie pozwala, pani Marianna uczestniczy także w uroczystościach Radia Maryja, takich jak kolejne rocznice powstania rozgłośni w Toruniu czy lipcowe modlitwy dziękczynienia za katolicki głos w naszych domach na Jasnej Górze.

Katarzyna Cegielska

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl