Medialny chaos kontra prawda

Generowana w mainstreamowych mediach debata wokół kluczowych dla Polaków wydarzeń historycznych coraz częściej opiera się na prowokacjach. Ich celem jest dzielenie społeczeństwa i rozmydlanie historycznego sensu ważnych rocznic – alarmują eksperci.

Karykatury powstańców, nazywanie uczestników obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego „motłochem”, bojkot godziny W przed pomnikiem Gloria Victis czy narzekanie na wszechobecny temat Powstania Warszawskiego – tak lewicowe, po raz kolejny obnażające swoją antypolskość media próbują moderować debatę wokół 69. rocznicy tego ważnego dla Polaków wydarzenia.

Prym w budowaniu takiej narracji wiodą „Gazeta Wyborcza”, tygodnik „Wprost” czy portal Tomasza Lisa, na którym co jakiś czas pojawiają się prowokacyjne teksty, jak choćby komentarz opublikowany w poniedziałek z krzyczącym tytułem „Też masz dość Powstania Warszawskiego?”. Z kolei na łamach „Gazety Wyborczej” pojawił się wywiad z Władysławem Bartoszewskim, w którym padły skandaliczne słowa, obraźliwe wobec uczestników corocznych obchodów Powstania. „Teraz, zamiast czuć się uprawnionym moralnie współgospodarzem obchodów – nie obiektem czci, ale współgospodarzem – zastanawiam się: czy ja tam jestem na miejscu? Czy to jest miejsce zawłaszczone przez motłoch? Bo tak nazywam tych ludzi”. Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie już zaapelowało do Bartoszewskiego, żeby jak najszybciej przeprosił uczestników uroczystości za obraźliwe słowa.

Ta wypowiedź wpisuje się w nurt, wedle którego dyskusja wokół rocznicy 1 sierpnia ma dotyczyć rzekomego upolityczniania. Przez takie działania zatraca się istota problemu – nie mamy bowiem do czynienia z rzeczową debatą opartą na argumentach, bo oczywiste jest, że tak złożone wydarzenie historyczne musi wiązać się z różnymi punktami widzenia i ścierającymi się polemicznymi głosami. Problem w tym, że media takie jak „Gazeta Wyborcza” czy lewicowe tygodniki odwracają całkowicie sens i tworzą sztuczne problemy, którymi są m.in. rzekome faszystowskie aspiracje uczestników obchodów Powstania Warszawskiego.

Jak mówić o Powstaniu?

Doktor Hanna Karp, medioznawca z WSKSiM, ocenia w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”, że najbardziej uderzające jest to, iż w tak ważnym momencie, czyli 69. rocznicy Powstania Warszawskiego, debata publiczna nie jest skupiona wokół istoty zrywu i bestialstwa niemieckich okupantów. – Na wieść o Powstaniu Warszawa i jej mieszkańcy mieli przecież w ciągu 48 godzin zostać zgładzeni. Stolica europejskiego miasta miała zostać zrównana z ziemią, a ruiny, które po niej zostaną, spalone. Co zresztą ostatecznie się stało. Tymczasem cały ciężar dyskusji wokół Powstania został przekierowany na sztucznie wygenerowany konflikt. Jest on w moim przekonaniu kolejną próbą dzielenia Polaków. W obecnej narracji społeczeństwo próbuje się podzielić na dwa obozy – diagnozuje medioznawca.

Z jednej strony mamy obóz utożsamiany z Bartoszewskim, który uczestników obchodów pod pomnikiem Gloria Victis na łamach „Gazety Wyborczej” nazywa „motłochem” i który bojkotuje w pewnym stopniu obchody. Po drugiej stronie postawiono tych, którzy temat rzekomo „upolityczniają”. – Celowo tworzy się chaos poznawczy, który prowadzi również do tego, że rozmywa się po raz kolejny odpowiedzialność Niemców za zbrodnie wojenne i Rosjan za ich okrutną bezczynność. W zamieszaniu znikają z pola widzenia niemieckie i sowieckie zbrodnie tej wojny – zauważa Karp.

Jej zdaniem, na płaszczyźnie historycznej nie można ignorować różnych głosów polemicznych wokół samego Powstania. Natomiast w aspekcie naszej tożsamości narodowej kluczową sprawą jest podejmowanie tematu Powstania Warszawskiego w mediach w sposób godny. – Wydarzenia takie jak obchody zrywu sprzed 69 lat powinny być momentem zatrzymania się nad naszą historią, chwilą głębokiego poczucia wspólnoty i edukowania młodych Polaków. Natomiast w przestrzeni medialnej stają się one okazją do tego, aby po raz kolejny upokorzyć Polaków i odebrać im to, co dla nich najdroższe. Ostatnia okładka „Wprost” przedstawiająca powstańca z głową Myszki Miki jest nie tylko prowokacją, ale szyderstwem, formą upokorzenia Polaków, ośmieszenia ich. Odsłoniła – po raz kolejny zresztą – w pełny sposób prawdziwą twarz tego tygodnika – wskazuje. Z kolei słowa Władysława Bartoszewskiego – zdaniem medioznawcy – które również można odbierać jako prowokację, świadczą o tym, że nie rozumie on niestety rzeczywistości, którą komentuje.

– Postrzeganie obchodów Powstania Warszawskiego przez pryzmat upolitycznienia, określanie uczestników obchodów jako motłochu świadczy o tym, że nie potrafi on wznieść się wyżej, że sprawę tak ważną widzi niezwykle powierzchownie – podkreśla Karp. W jej przekonaniu, możemy oczekiwać, iż kolejna ważna rocznica, czyli rocznica Bitwy Warszawskiej, również będzie okazją dla głównego nurtu mediów do zaciemniania istoty, rozmywania sensu. Tak, by znów przemilczeć istotę tego wydarzenia i skierować uwagę na sztucznie wytworzone, upokarzające wszystkie strony spory i konflikty.

Z kolei prof. Włodzimierz Bernacki (PiS), politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, zauważa, że w mediach lewicowych mamy do czynienia przede wszystkim z próbą radykalnej zmiany w mówieniu o naszej przyszłości. – Snuje się pewną postmodernistyczną i popkulturową opowieść, w której nie ma głębszego sensu, w której nie usłyszymy o winie Niemców i Sowietów ani o odpowiedzialności aliantów, która miesza fakty, przeinacza i fałszuje sens Powstania Warszawskiego. Sposób mówienia o naszej historii zasadza się nie na tradycji, nie na patriotyzmie, ale na jakimś zaciemnianiu dążącym ostatecznie do wykorzenienia Narodu – analizuje politolog. Jak dodaje, puste słowa o pojednaniu, bojkot rzekomego upolityczniania czy próba ośmieszania powstańców przez karykatury – wszystko to prowadzi do zakłamywania i spłycania przeszłości. – Jeśli natomiast chodzi o wypowiedź Władysława Bartoszewskiego, trudno nie wspomnieć w tym miejscu o jego słowach na łamach niemieckich mediów o tym, że w czasie wojny bardziej bano się Polaków niż Niemców. Teraz swoimi kolejnymi skandalicznymi wypowiedziami traci wszelkie prawa, aby nazywać się autorytetem, choć tak chcą go nadal widzieć media pokroju „Gazety Wyborczej” – ocenia politolog.

Paulina Gajkowska

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl