Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

Wierny w czasach Stalina

Szanowni Państwo!
„Teraz się rodzi poezja religijna / co krok nawrócenia / lepiej nie mówić kogo nastraszył / buldog sumienia / ale Ty co świecisz w oczach jak w Ostrej Bramie / nie zapominaj / że pisząc wiersze byłem Ci wierny / w czasach Stalina” – napisał ksiądz Jan Twardowski w wierszu pod tytułem „Teraz”.
Wbrew tytułowi, wiersz trochę się zdezaktualizował. Przedstawia raczej sytuację sprzed dwudziestu kilku lat, kiedy te „nawrócenia” przybierały charakter masowy i nawet ostentacyjny. Czy jednak były autentyczne i rzeczywiście spowodował je „buldog sumienia”? To już nie jest takie oczywiste, przede wszystkim ze względu na masowość i ostentację. Im większym nieprzyjacielem Pana Boga był taki nawrócony na poprzednim etapie, tym większą ostentacyjną pobożność prezentował na etapie obecnym. To znaczy – nie tyle „obecnym”, co ówczesnym – kiedy nasz nieszczęśliwy kraj wchodził w etap sławnej transformacji ustrojowej. Na etapie obecnym masowe i ostentacyjne nawrócenia raczej już nie występują. Za to coraz częściej zdarzają się ostentacyjne apostazje, to znaczy – wystąpienia z Kościoła katolickiego. Zarówno tamta, jak i obecna ostentacja skłania do podejrzeń, że ani jedno, ani drugie nie było i nie jest autentyczne – że jak wtedy padł rozkaz, żeby się masowo nawracać i uchwycić przyczółki w Kościele katolickim, tak dzisiaj, kiedy sanhedryn kręcący Unią Europejską najwyraźniej zamierza przyspieszyć proces „laicyzacji republiki” – karne szeregi dostały rozkaz dokonywania ostentacyjnych apostazji.
Poniekąd szczęśliwie się składa, bo dopiero na tle tych farbowanych lisów jaśnieje blask autentycznej wiary i służby Kościołowi katolickiemu i Polsce. A właśnie 25 maja zmarł ksiądz kanonik Tadeusz Szyprowski, ostatnio rezydujący w Niedrzwicy Kościelnej w Archidiecezji Lubelskiej. Ksiądz Tadeusz Szyprowski urodził się 6 lutego 1926 roku, a wyświęcony został 23 marca 1952 roku, a więc – „w czasach Stalina”. Już tylko starsi ludzie dobrze rozumieją, jak trudno było w tamtych czasach nawet zwykłym katolikom, a cóż dopiero – księżom? Toteż ten, kto pomyślnie przeszedł test wierności „w czasach Stalina”, może powiedzieć, że był „ogniem próbowany”. Warto o tym pamiętać, byśmy nie zatracili właściwej miary rzeczy, kiedy dzisiaj lekko mówi się o rozmaitych męczeństwach – ale na pluszowym krzyżu.
Księdza Tadeusza Szyprowskiego poznałem będąc chłopcem, którego on przygotowywał do pierwszej Komunii Świętej, jako wikariusz w Bełżycach. Imponował nam wielką siłą fizyczną, bo był potężnie zbudowanym meżczyzną, bezpośrednim sposobem bycia, a jednocześnie – wielką odwagą cywilną, której dowody składał zarówno na kazaniach, jak i na lekcjach religii w szkole. Z tamtych czasów zapamiętałem go jako człowieka, dla którego ewangeliczne: tak – tak, nie – nie – nie było frazesem, tylko sposobem życia.
Kiedy ksiądz Tadeusz Szyprowski został proboszczem w Matczynie, a ja wyjechałem na studia, straciłem z nim kontakt. Odtworzyłem go przed dziesięcioma laty, kiedy był już rezydentem w Niedrzwicy Kościelnej. Ilekroć znajdowałem się w pobliżu, starałem się go odwiedzać – co sprawiało mu wyraźną radość, chociaż nasze rozmowy o Polsce nie nastrajały optymistycznie. A ksiądz kanonik Tadeusz Szyprowski był Polską bardzo zatroskany, bo obok Kościoła, któremu jako kapłan służył przez 60 lat, Polska była jego drugą wielką miłością.
I wczoraj odbył się jego pogrzeb. Gdyby nie to, że w tym czasie znajdowałem się w samolocie lecącym do Kanady, na pewno byłbym w Niedrzwicy Kościelnej, by księdza kanonika Tadeusza Szyprowskiego osobiście pożegnać. Nie było mi to dane – więc niechaj chociaż w ten sposób odwdzięczę mu się za to, że otworzył przede mną drzwi Kościoła katolickiego.
Mówił Stanisław Michalkiewicz

drukuj