Homilia wygłoszona przez ks. bpa Józefa Szamockiego podczas inauguracji roku akademickiego 2008/2009 w WSKSiM


Pobierz Pobierz

Umiłowani Siostry i Bracia, świadkowie tego ważnego w życiu każdej uczelni wydarzenia, jakim jest inauguracja roku akademickiego.
„Błogosławieni którzy słuchają Słowa i zachowują je” (Ga 3,22-29; Łk 11,27-28). Tak usłyszeliśmy dzisiaj w Ewangelii. Zapewniał o tym Pan Jezus. A więc moi drodzy poczujmy się wszyscy w tej chwili szczęśliwi, błogosławieni. I to nie tylko z tej racji, że jesteśmy tu razem, ale że możemy słuchać Bożego Słowa. Poczujcie się szczęśliwi wy wychowawcy, nauczyciele akademiccy razem z księdzem rektorem na czele. Poczujcie się szczęśliwi wszyscy, którzy troszczycie się o tą uczelnię. Myślę o parlamentarzystach, o ludziach świata nauki, biznesu, ale także o ludziach, którzy być może teraz trwają razem z nami i przez transmisję radiową czy telewizyjną także zaglądają do tej uczelni i czują się szczęśliwi. Poczujcie się szczęśliwi ojcowie tego miasta z panem prezydentem na czele. Poczujcie się szczęśliwi ojcowie redemptoryści z o. Tadeuszem, który już teraz jako senior spośród kapłanów jest obecny, jest ojcem także tego dzieła i tak powoluteńku przekazuje pałeczkę w młodsze pokolenia. Poczujcie się szczęśliwi i wy, drodzy studenci, zwłaszcza roku pierwszego, bo to myślę wielka przygoda rozpoczynać naukę w uczelni wyższej. Poczujcie się szczęśliwi także i wy, drodzy zaproszeni goście, być może bliscy, znajomi, krewni. Także i kochane siostry zakonne. A więc na moment raz jeszcze wróćmy na moment do dzisiejszej Liturgii Słowa. Niech Pan Jezus, Ten, który określił nas błogosławionymi mówi do nas w sercu: „Błogosławieni którzy słuchają Słowa i zachowują je”. A my dodajmy szybciutko, bo bohaterem dzisiejszej Ewangelii jest przede wszystkim Maryja, „bądźmy tak błogosławieni i tak szczęśliwi jak Ona”.
Bowiem to św. Łukasz, moi drodzy, przedstawia Maryję Matkę Jezusa już od pierwszych stron Ewangelii w tej wewnętrznej postawie zasłuchania i dyspozycyjności. Znamy przecież te opowiadanie z Nazaret, a później pierwsze świadectwo, iż jest błogosławiona, czyli szczęśliwa, bowiem „uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana” wypowiedziała św. Elżbieta, kiedy Maryja jeszcze nie cieszyła się dziecięciem, Jezusem pieszcząc Go w swoich dłoniach i tuląc do serca. Ale cieszyła się Jego poczęciem pod sercem w tej scenie, kiedy przyszła w odwiedziny z pomocą do swej krewnej. Moi drodzy, ta scena, o której żeśmy usłyszeli miała miejsce podczas nauczania Jezusa. I co Jezus zrobił? On tylko potwierdził to, o czym już wiedziała św. Elżbieta i czuli niektórzy inni ludzie, że Jego Matka uczestniczy błogosławieństwie szczęśliwych, którzy słuchają Słowa i je zachowują. Bowiem podejmując okrzyk kobiety z tłumu, daje Jezus swoim słuchaczom wyjątkową lekcję. Lekcję o tym czego im brakuje. A brakuje im słuchania Jego orędzia, albo kiedy nawet i słuchają, brakuje im tego, że nie wprowadzają usłyszanych treści w czyn, czyli w praktykę życia codziennego. A to bardzo ważne, moi drodzy, bo tylko w ten sposób, mocą Słowa przemieniamy swoje życie, stajemy się bliscy Jezusowi i jeszcze najważniejsze – stajemy się Jego najbliższą rodziną. Chodzi o to aby Ewangelia stała się normą naszego życia, bo wtedy, jak uczy św. Paweł w liście do Galatów „dzięki tej wierze jesteśmy synami, dziećmi Bożymi w Chrystusie”.
Moi kochani, dotykamy tutaj decydującej o naszym zbawieniu prawdy objawionej, niewymyślonej przez człowieka. Prawdy objawionej, iż zbawienia dostępuje ten kto wierzy. Ale kto wierzy w Jezusa, kto przyjmuje Jego jako Słowo, które ma moc przemieniać ludzkie życie. Bo dopiero zjednoczenie z Nim przez wiarę staje się skutecznym murem obronnym przeciwko atakom złego ducha, który posiadł ludzkie serce po dramacie grzechu pierworodnego. Paweł osobiście zrozumiał tę prawdę po swoim nawróceniu, kiedy spotkał u bram Damaszku zmartwychwstałego Pana i wtenczas jednoznacznie odciął się od wyznawanej dotąd prawdy Starego Przymierza, iż można zbawić się samemu byle tylko spełniać uczynki nakazane Prawem. Zrozumiał Paweł, że skoro Jezus stał się człowiekiem a tym samym jednym z nas, naszym bratem i pozostał przy tym umiłowanym Synem Ojca, to tylko On, który doskonale rozumie nas w naszym ziemskim losie, naszej przygodności, naszym doświadczaniu pokus, grzechu, a także i przekraczania bram śmierci, to tylko On może nas doprowadzić do domu Ojca, do Królestwa, które Bóg przygotował dla człowieka. Popatrz, Pan Jezus nie oskarża udręczonych grzechami, które – jak św. Paweł bardzo sprytnie zauważył – określało właśnie prawo. Lecz Pan Jezus przygarnia, uzdrawia łaską przebaczenia, a gdy nie jesteśmy w stanie wypełnić przepisów prawa chce nam służyć pomocą i mówić, że najważniejsza w tym wszystkim jest wieź z Nim u miłość. Dzięki wierze więc stajemy się dziećmi Bożymi, bo Bóg jest miłością, a godność tę otrzymujemy na chrzcie. I w tym kontekście, jak naturalne więzy krwi najbliższej rodziny Jezusa, naprawdę drugorzędne stają się sprawy określające ludzi, takie jak: pochodzenie, stan majątkowy, a nawet – uśmiechnijmy się do siebie – i wykształcenie. Bo ważniejsze jest to, kim się jest przed Bogiem, o tym decyduje zjednoczenie z Chrystusem. Ono sprawia, że Bóg widzi w nas najpierw swego Syna Jezusa, a drugorzędne staje się to, czy jestem mężczyzną, czy kobietą, niewolnikiem, czy panem, a nawet czy poganinem, czy też wybranym poprzez Boga w Starym Przymierzu Żydem. A więc przyodzianie się w Chrystusa, w łaskę życia nadprzyrodzonego, które to oznacza dogłębną przemianę człowieka, początek nowego, wiecznego życia. To przyodzianie się w Chrystusa decyduje o wszystkim. Ono też właśnie przez wiarę a nie przez więzy krwi czyni z każdego człowieka, który przyjmuje Słowo, prawdziwym potomkiem Abrahama. Bowiem Abraham był pierwszym, który uwierzył. Stajemy się więc razem dziedzicami obietnicy zbawienia.
Moi kochani tajemnicą chyba tej szkoły (myślę, że nie trzeba tego bardzo mocno udowadniać) w przeciwieństwie do tylu innych o podobnym profilu nauczania, jest odkrywanie podczas nauki nie tylko tajemnic ludzkich słów, ludzkiej mowy, która jako narzędzie do wykorzystania w mediach, w kontakcie tworzy kulturę, daje obraz świata, która także komunikuje ważniejsze wydarzenia i przesłania. Tu w tej szkole obok tego warsztatu przede wszystkim chcemy uczyć się tego, co najważniejsze dla człowieka, wsłuchać się w Słowo Prawdy i ludzkim słowem wcielać nie tylko w osobiste życie, ale także i w kulturę całego narodu. To przecież Ono Wcielone Słowo w ludzkie słowa Piastów, Jagiellonów, aż po najnowsze czasy kształtowało to wielkie dziedzictwo, któremu na imię Polska. Podobnie jak kształtowało Europę a nawet wiele zakątków na świecie i kształtuje po dzień dzisiejszy. Dla nas bodajże ważniejsze, kochani, jest odkrywanie tego Słowa pisane przez duże „S”, które było od początku, za nim świat powstał. A on powstał jak wiemy właśnie Jego mocą. Ważniejsze jest odkrywanie tego Słowa, które swoją mocą stworzyło po raz pierwszy człowieka na obraz i podobieństwo Boga ukrytego w Adamie, a objawionego najpełniej w Chrystusie. Adam – pierwszy człowiek, on odkrył moc Słowa, ale także i przeżył dramat. Chciał swoim słowem przeciwstawić się Słowu Bożemu, od którego przecież wszystko się wywodzi. I zamiast kontynuować stwarzanie i rozwój lepszego świata po prostu zaczął go psuć. Bez odkrycia i zgłębiania tej mocy słowa, człowiek naprawdę pozostaje pod wpływem innego słowa, tego które w raju skusiło ludzi do tworzenia świata bez Boga. Świata – dodajmy, bo od razu to mamy jak na dłoni wypisane już w Księdze Rodzaju, a owoce kosztujemy po dzień dzisiejszy – świata wśród łez, cierpienia, bratobójczej walki niejednokrotnie zakończonej śmiercią, tak jak Kain zabił Abla. A więc świata w nienawiści, egoizmie. Jednym słowem zamiast świata, w którym ludzie byliby szczęśliwi, błogosławieni, czuli się po prostu przeklęci. Prędzej czy później ta prawda i tak zostaje zdemaskowana, bo źródłem tego słowa, które stworzyło ten zamęt w sercu człowieka i stwarza go nadal, jest słowo szatana, ojca kłamstwa. A kłamstwo przetrwać nie może, obraca w ruinę, jak wszystko co na świecie pochodzi od złego zmierza po prostu od razu do unicestwienia. To jest istota działania szatana. Powróćmy raz jeszcze do Ewangelii. Wydarzenie opisane przez św. Łukasza, ukazuje, że Maryja cieszyła się wśród ludzi wielką czcią. Moi drodzy, ważne to dla nas, bo my także jesteśmy tutaj w szkole Maryi, tej Niepokalanej, która dając światu Słowo Prawdy pokonała tym samym słowo kłamstwa szatana. Zresztą zapowiedziana już w propoewangelii. I Ona, jak pouczał nas Papież Jan Paweł II, Gwiazda Ewangelizacji patronuje i wskazuje podstawowe drogi naszej chrześcijańskiej formacji, ale także i formacji studentów tej uczelni. Tutaj jak na pierwszym froncie, czujemy to wszyscy, nadal się toczy walka dobra ze złem, Logosu z Szatanem. Sami doświadczamy tego na co dzień. Być może osobiście też sami kuszeni słowem szatana, by porzucić obraną drogę życia, by dać się zwieźć i pójść na skróty. Kochani studenci i wychowawcy, nauczyciele, profesorowie, do waszej szkoły obok talentu posługiwania się słowem i obrazem, naprawdę potrzebne jest powołanie do ukazania prawdy o tym co nam wierzącym daje prawdziwe szczęście. A ze słów Jezusa wynika, że szczęście Maryi wybiega daleko poza Jej macierzyństwo. Chociaż jest Matką Jezusa, za co ją podziwiają i chwalą, to przede wszystkim Ona jest pierwszą, która w pełni przyjęła Słowo Boga i wypełniła je w swoim życiu. To dlatego wszystkie pokolenia nazywają Ją szczęśliwą, błogosławioną. Każdy kto jak Ona słucha Słowa Bożego i wypełnia je w życiu, staje się naprawdę szczęśliwy. I tak patrząc dziś na was, spoglądając na siebie nawzajem, myślę że chcemy dostrzec i dostrzegamy w zwłaszcza w tych, którzy tu się uczą studentach, szczęście. I oby byli także i naszym szczęściem, błogosławieństwem. Amen.

drukuj