Homilia o. Gabriela Bartoszewskiego OFM Cap wygłoszona podczas Mszy św. w intencji wszystkich Ofiar Katastrofy Smoleńskiej



Pobierz Pobierz

Homilia o. Gabriela Bartoszewskiego wygłoszona 10 października 2013 r.  w archikatedrze św. Jana w Warszawie podczas Mszy św. za ofiary katastrofy smoleńskiej

 

Czcigodny współbracia Kapłani!

Umiłowani Siostry i Bracia!

Przyłączam się do przekazanych nam pozdrowień przez księdza proboszcza i zapraszam do rozważania Słowa Bożego.

Wczoraj czytaliśmy w Ewangelii jak na prośbę uczniów Jezus nauczył ich modlitwy Pańskiej Ojcze nasz. A dzisiaj, jak słyszeliśmy w Ewangelii, również kontynuuje w formie przypowieści temat modlitwy. I Zbawiciel mówi: „Przyjacielu, użycz mi trzech chlebów, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”.

Petent z Ewangelii prosi o trzy chleby nie dla siebie, ale dla swego przyjaciela.

Pan Jezus z naciskiem mówi: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a otworzą wam (w. 9)”. Zauważmy, że same formy gramatyczne wyrażają wymownie myśl Chrystusa. Może modlitwa błagalna winna być wytrwała. Tę wytrwałość modlitwy, a równocześnie jej skuteczność, uwypukla Jezus w przypowieści: abstrahuje od dobroci serca przyjaciela, od uczuć przyjaźni, jakie ich łączą a wysłuchanie prośby łączy bezpośrednio z wytrwałą, natrętną prośbą. I Jezus zwraca uwagę. Choćby zniknęły wszystkie wyżej wspomniane motywy przyjaźni, pozostałby zawsze ostatni motyw zaufanie wytrwanie proszącego, który nawet nie podejrzewa możliwości, że nie zostanie wysłuchany. Stąd konkluzja przypowieści jest jasna: proście, szukajcie, kołaczcie wytrwale, a będziecie wysłuchani. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, kto szuka, znajduje, a kołaczącemu otworzą.

Ostatecznym źródłem ufności i pewności wysłuchania jest Ojciec z nieba. Nasza wytrwała modlitwa nie idzie w próżnię, lecz kieruje się do Ojca.

Modlitwa błagalna jest prośbą biednego, potrzebującego dziecka, skierowaną do dobrego, kochającego Ojca.

I Kościół dobrze odczytał lekcję Jezusa o modlitwie. Wszystkie swoje modlitwy, zwłaszcza mszalne, kieruje do Ojca przez Chrystusa. „Ojcze nieskończenie dobry pokornie Cię błagamy” (Pierwsza modlitwa Euchar.). „W miłosierdziu swoim o dobry Ojcze, zjednocz ze sobą wszystkie dzieci swoje…” (Trzecia modl. Euchar.). „Ojcze nasz” powtarzane w każdej Mszy św. przypomina nam, że trzeba się zawsze z zaufaniem zwracać do naszego Ojca, który jest w niebie.

Umiłowani!

Trzeba się modlić i nie ustawać. Ofiary katastrofy smoleńskiej, które zginęły w niewyjaśnionych okolicznościach, zostały powierzone naszej odpowiedzialności, a zwłaszcza naszej modlitwie. Szczególnie ten ostatni czas; te miesiące i tygodnie wymagają od nas modlitwy. Nasza obecność każdego miesiąca w tej archikatedrze jest modlitwą za tragicznie zmarłych pod Smoleńskiem. W pieśni „Święty Boże”, wołamy: „od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas Panie”. AKościół poucza, że tylko czas ziemskiego życia jest czasem decyzji, wolnego wyboru. Tylko czas na ziemi jest czasem nawrócenia, poprawy, jest czasem zasługującym. Można decyzje zmieniać i korygować, można innym pomagać.

Po śmierci człowiek już sam sobie nie może pomóc. Dlatego my tu na ziemi modlimy się za zmarłych. Ziemia jest zatem miejscem wyboru, miejscem decyzji. Jakże zatem ważne są ziemskie decyzje człowieka. Jakże ważna jest zatem druga część pozdrowienia anielskiego „Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej”. Stąd też modlitwa za tragicznie zmarłych pod Smoleńskiem jest tak ważna. Wszystkim ludziom, wszystkim Polakom dobrej woli winna leżeć na sercu. I o tym trzeba mówić i o to wołać.

Dobrze wiemy, że od trzech lat toczy się dochodzenie i poszukiwanie przyczyn niespodziewanej śmierci pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i delegacji katyńskiej. Od chwili tragedii działają dwie komisje rządowa i parlamentarna. Obydwa zespoły chcą dojść do prawdy, która chyba z biegiem czasu coraz bardziej się oddala.

I bolesne jest to, że w ostatnich tygodniach nastąpił publiczny ostry atak jednej komisji na drugą. Profesorom uczelni o wielkim dorobku, o sławie światowej publicznie odmawia się kompetencji naukowych. Jest to sytuacja straszna, prowadząca do jeszcze głębszego podziału i wykopywania przepaści miedzy Polakami. Jak można, publicznie domagać się od kogoś zaprzestania aktywnej działalności? Czy w wolnym demokratycznym kraju nie można podejmować niezależnych decyzji, prowadzić badań by odkryć zaistniałe mechanizmy i dojść do obiektywnej prawdy? A tym bardziej domaganie się zaprzestania badań i przeproszenia drugą stronę, na tym etapie czasu jest zadziwiające. Kogo przepraszać? I za co? Jest to brak elementarnego braku szacunku dla drugiego człowieka a zwłaszcza dla tragicznie zmarłych Rodaków i ich Rodzin.

Co więc w tej sytuacji robić? Jak się mamy zachować? Uczeni mają prawo prowadzić prace i wnikliwie badać przyczyny tragedii Pana Prezydenta i śmierci 95 Polaków i Polek. Jesteśmy im wdzięczni za ten trud i podejmowane wysiłki, które napotykają tyle przeciwności.

Co mamy robić my, którzy tu co miesiąc przychodzimy do tej katedry? Zachęcam i wzywam do pokornej i żarliwej modlitwy i to nie raz w miesiącu, ale codziennie. Chociażby krótkim westchnieniem, krótkim aktem strzelistym. Módlmy się i błagajmy Boga za żywych, za rządzących, uczonych i badaczy tej ogromniej i zagmatwanej historii. Niech nikomu z nich nie zabraknie odwagi i męstwa, a nade wszystko prawości. Prośmy o oświecenie umysłów i poczucie odpowiedzialności.

Błogosławiony Jan Paweł II w encyklice „Dives in Misericordia” (O Bożym Miłosierdziu) mówi: „Kościół nie może zapomnieć o modlitwie, która jest wołaniem o miłosierdzie Boga wobec wszelkiego zła, jakie ciąży nad ludzkością i jakie jej zagraża. (…) Człowiek współczesny czuje te zagrożenia. (…) Człowiek współczesny pyta nieraz z głębokim niepokojem o rozwiązanie straszliwych napięć, które spiętrzyły się w świecie i zaległy pomiędzy ludźmi”. Trzeba powiedzieć, że ten syndrom dotyka naszą Ojczyznę i dotyka Polaków.

Dlatego modlitwa jest potrzebna, co więcej jest konieczna. Modlitwa ma ogromną siłę duchową. Pokorna i ufna modlitwa dokonuje cudów. Dlatego módlmy się o przemianę, by w naszej Ojczyźnie Polacy umieli się szanować i porozumiewać, wspólnie troszczyć się o dobro wspólne. Módlmy się, by ci którzy zajmują się tą tragedią na podstawie faktów zrozumieli gdzie leży prawda i dążyli do jej odkrycia i ustalenia. Modlitwa niech będzie ufna wynikająca z żywej wiary. Niech będzie wytrwała o czym poucza Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii. Taka postawa jedynie może nas ocalić i zachować. Przyszłość, a zwłaszcza koniec życia każdego człowieka okaże skutki jego działań, czy były dobre czy były złe.

Pozwólcie, że do cmentarzyska smoleńskiego, do licznych grobów ofiar rozsianych po Polsce zastosuje jeszcze słowa Sługi Bożego Stefana Kardynała Wyszyńskiego wypowiedziane na Cmentarzu Wolskim w Warszawie 1 listopada 1961 r.

Prymas mówił: „Jesteśmy na cmentarzu ”Woli życia„. Nie tylko na Cmentarzu Wolskim, ale na cmentarzu woli życia, i to wiecznego życia. Przynosimy tutaj naszych najdroższych i składamy ich pod Krzyżem, bo krzyż przypomina Chrystusa, a Chrystus jest Drogą, Prawdą i Życiem. I On właśnie wzbudził w nas wiarę w Życie wieczne. Obok głosu natury, który jest w człowieku niezniszczalny, istnieje również pozytywna wola Ojca Niebieskiego, który pragnie byśmy żyli i to wiecznie żyli. (…) Zostawiamy tutaj prochy, ale dobrze wiemy, że to sam Pan i Ojciec Niebieski ich strzeże. Kościół święty uczy was szacunku do człowieka, nawet w obrzędach pogrzebowych. Kościół oddaje cześć zmarłym, ustawia ludzkie szczątki wysoko i okazując im cześć niemal świętych, mówi do wszystkich. ”Pan strzeże wszystkich kości sług swoich, żadna z nich nie zginie„. Kościół uczy ludzkość szacunku dla prochów ludzkich. Mniejsza z tym, czy byli to ludzie świeci, czy może – mali; czy prowadzili życie zwycięsko, czy też je przegrali! Bóg jest przecież Bogiem wszystkich i sprawia, że deszcz pada na dobrych i na złych, a słońce świeci dla jednych i drugich” (St. Wyszyński, Pisma zebrane, t. VII 1961,2008, s.479-481)

Słuchając tych słów Sługi Bożego wróćmy teraz do słów z pierwszego czytania, do słów proroka Malachiasza: „Mówi Pan Zastępów (…) Wtedy zobaczycie różnice miedzy sprawiedliwym a krzywdzicielem, miedzy tym, który służy Bogu, a tym, który Mu nie służy. Bo oto nadchodzi dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy wyrządzający krzywdę będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień, mówi Pan Zastępów, tak że nie pozostawi po nich korzenia, ani gałązki. A dla was czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego promieniach”. (Mal 3,20-20a)

Umiłowani!

Ostatnio ukazała się książka znanego poety i krytyka literackiego Wojciecha Wencla pt. „Listy z podziemia”. W tej książce autor diagnozuje przyczyny polskich problemów z wolnością i suwerennością oraz proponuje drogę skutecznej przemiany polskiej kultury i polityki.

Autor pisze jasno: „Tragedia smoleńska była częścią szerszego programu. Zaatakowano środowiska patriotyczne i Kościół katolicki, próbując dokończyć postmodernistyczną rewolucję”. „Obawiam się – że cel jest jasno sprecyzowany: Finis Poloniae – Koniec Polski”.

Kluczem do współczesności dla Wojciecha Wencla jest polski romantyzm, a „korzeniem Rzeczpospolitej – Chrystus”. A Smoleńsk jest dla Wencla „naszym Katyniem”. Punktem oparcia pisze autor: „to krzyż Chrystusa, z którego boku wypływa strumień życia”. Tym, co różni polską cywilizację od mentalności sowieckiej jest nie tylko potrzeba prawdy historycznej, ale także chrześcijańska miłość, która każe być stróżem swojego brata również po jego śmierci. I „ta czułość dla poległych odbudowuje wieczną wspólnotę polskiego losu, czyniąc z naszej historii niezawodny wehikuł zbawienia. Liczą się nie tyle okoliczności, liczy się to, jak przeżyjemy czas, który dostaliśmy. Skoro istotne jest tylko zbawienie, trzeba żyć tak, by swego życia się na końcu nie wstydzić”. Wreszcie Wencel dodaje: „Polska powstanie z wierności Chrystusowi i z Prawdy; z odwagi, niezłomności i cierpliwości Polaków. Powstanie kolejny raz. Zobaczycie”. (Gazeta Polska Codziennie, poniedziałek 30 września, 2013 r., s. 9).

Umiłowani!

Do tych mądrych słów kard. Wyszyńskiego i młodego poety trzeba dodać jeszcze jeden głos: „Polska nie jest sprawą prywatną, nie jest sprawą egoistycznych zamierzeń. Zatem wielkim złem, skierowanym przeciw Polsce, jest niszczenie patriotyzmu, burzenie wartości, na których zbudowana została nasza kultura, poniewieranie naszych świętości narodowych, a także chrześcijańskiej moralności. (…) Jest w naszej Ojczyźnie dużo do naprawienia, do skorygowania, do ulepszenia. Każdy z nas, na swoim stanowisku, w swojej rodzinie, wśród swoich znajomych i przyjaciół, może czynić dobro, może zmieniać świat ku dobremu. W modlitwie pamiętajmy o tym każdego dnia. Pamiętajmy o tym, ze kiedyś przed Boskim sądem zostaniemy zapytani: Co dobrego uczyniłeś dla swojej Ojczyzny?”. (Abp St. Wielgus, Moja umiłowana ojczyzna, Sandomierz 2010, s.74-75).

I na zakończenie wróćmy do głównej myśli Ewangelii. Trzeba się modlić i nie ustawać. Modlić się pokornie i wytrwale. A to rozważanie chcę zakończyć słowami modlitwy św. Franciszka z Asyżu:

„O Panie, uczyń nas narzędziem Twego pokoju,

Abyśmy siali miłość tam, gdzie panuje nienawiść,

Wybaczenie, tam gdzie panuje rozpacz;

Światło, tam gdzie panuje mrok;

Miłość, tam gdzie panuje smutek.

Spraw, abyśmy mogli nie tyle szukać pociechy, co pociesze dawać;

Nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć,

Nie tyle szukać miłości, co kochać,

Albowiem dając – otrzymujemy;

Wybaczając, zyskujemy przebaczenie,

A umierając, rodzimy się do wiecznego życia.

Przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana”. Amen

drukuj