Felieton „Spróbuj pomyśleć”: Wszystko już było


Pobierz Pobierz

Szanowni Państwo!

Dawno, dawno temu sławna dziennikarka Oriana Fallaci przesłuchiwała cesarza Etiopii Hajle Selasje na okoliczność, dlaczego nie modernizuje swojego państwa, kiedy na świecie codziennie dzieje się coś nowego? Cesarz wił się jak piskorz, ale Oriana Fallaci była nieubłagana i molestowała go bez litości. Widząc, że nie ma rady, zirytowany Hajle Selasje powiedział: „proszę pani, na świecie nigdy nie dzieje się nic nowego!”

Nawiasem mówiąc, wkrótce potem Etiopia została zmodernizowana przez pułkownika Mengistu Hajle Mariama, który przy pomocy Kubańczyków zaprowadził tam komunizm, mordując przy okazji wszystkich tych, którzy nie wykazywali dostatecznego entuzjazmu do nowoczesności. Jak się zatem okazuje, modernizacja nie wszystkim wychodzi na zdrowie, co zresztą też jest od dawna wiadomo. Czyżby więc Hajle Selasje rzeczywiście miał rację i na świecie rzeczywiście nie działo się nic nowego?

Wszystko to być może, o czym łatwo możemy się przekonać, kiedy przyjrzymy się aktualnej sytuacji w Polsce. Oto dynamicznie rozwija się u nas ruch obywatelskiego nieposłuszeństwa. Jego prekursorem był Leszek Balcerowicz, odmawiając stawienia się przed tak zwaną „bankową” komisją śledczą. Wkrótce przyznał mu rację Trybunał Konstytucyjny, unieważniając przy okazji sejmową uchwałę powołującą sama komisję. Zachęceni tym przykładem naukowcy z różnych uczelni odmówili złożenia oświadczeń lustracyjnych, a profesor Geremek własnej odmowie nadał rozgłos międzynarodowy, ściągając na polski rząd falę krytyki całej bratniej prasy. I znowu Trybunał Konstytucyjny przyznał rację nieposłusznym obywatelom, uznając przy okazji sama ustawę lustracyjną za częściowo niezgodną z konstytucją.

Są to wszystko sprawy, wydawać by się mogło, bez precedensu, ale rzut oka za historię Polski pokazuje, że wszystko już było. W dawnej Polsce znany był na przykład oboźny koronny Samuel Łaszcz, który podobno kazał sobie podbić delię prawomocnymi wyrokami sądowymi. W jego osobie mamy niewątpliwego prekursora ruchu obywatelskiego nieposłuszeństwa i niedościgniony wzorzec obywatela nieposłusznego.

Ruch obywatelskiego nieposłuszeństwa rozwinął się u nas zwłaszcza w czasach saskich, czemu sprzyjało częste zrywanie sejmów. W rezultacie nie można było niczego uchwalić, no a skoro niczego nie uchwalano, to nie było też czego przestrzegać. W czasach saskich wystarczyło, żeby jeden poseł zerwał sejm, a czynność ta powodowała unieważnienie wszystkich uchwał poprzednich, choćby nawet podjęte były jednomyślnie.

Dlatego też ościenne dwory zainteresowane utrzymaniem w Polsce demokracji, której istotnym elementem był właśnie ruch obywatelskiego nieposłuszeństwa, starały się przekupywać posłów, żeby tylko zerwali sejm. Dzisiaj takie przekupywanie posłów jest oczywiście surowo zabronione, ale na szczęście ruch obywatelskiego nieposłuszeństwa zyskuje wsparcie ze strony Trybunału Konstytucyjnego. Sejmy nie są więc już zrywane, ale to nie ma znaczenia, bo jak trzeba, to każdą ustawę uchylić może Trybunał Konstytucyjny i to zupełnie bezinteresownie.

Wszystko jest zatem w jak najlepszym porządku. Demokracja, której najważniejszym elementem staje się ruch obywatelskiego nieposłuszeństwa, rozwija się u nas i umacnia do tego stopnia, że tylko patrzeć, jak ponownie aktualna stanie się starodawna formuła, według której „Polska nierządem stoi”.

Ciekawe, że historia powtarza się również i w tym punkcie, iż państwa ościenne, tak zatroskane o rozwój demokracji i ruchu obywatelskiego nieposłuszeństwa w Polsce, u siebie preferują raczej surowość. Najwidoczniej i w XVIII wieku uważali, podobnie jak uważają teraz, że co dobre dla Polski, to niekoniecznie musi być dobre dla, dajmy na to, Niemiec, czy Rosji. Zresztą nie tylko dla nich. Weźmy taki Irak. Tam też rozprzestrzenia się ruch obywatelskiego nieposłuszeństwa, ale jest on energicznie zwalczany, między innymi przy udziale wojsk polskich. Najwyraźniej to, co dobre, a nawet zbawienne dla Polski, musi być głęboko szkodliwe nawet dla Iraku.

Skoro już tyle historycznych precedensów udało nam się znaleźć, to przypomnijmy jeszcze jeden. Oto w czasach stanisławowskich znalazła się grupa faszystów, którzy postanowili nie tylko okiełznać triumfujący republikanizm, ale nawet podnieśli zbrodniczą rękę na demokrację. Ci faszyści, w konstytucji 3 maja restaurowali dziedziczną monarchię zamiast powszechnych wyborów, a w innej ustawie pozbawili szlachtę-gołotę prawa głosowania na sejmikach, gdzie wybierano posłów. Dzisiaj konstytucję 3 maja natychmiast zaskarżyłby do Trybunału Konstytucyjnego Sojusz Lewicy Demokratycznej i wszystko zakończyłoby się wesołym oberkiem, ale wtedy trybunałów konstytucyjnych jeszcze nie wymyślono, toteż gwarantka naszej demokracji, imperatorowa Katarzyna, nakazała sporządzić stosowny manifest, który następnie własnym nazwiskiem firmował Seweryn Rzewuski, ogłaszając go w miasteczku Targowica, wtedy jeszcze na terytorium Polski. Manifest ów wzywał wszystkich do obrony wolności i demokracji przed faszystowską konstytucją 3 maja. Naturalnie słowo „faszyzm” w manifeście Konfederacji Targowickiej się nie pojawiło, bo jeszcze nie zostało wynalezione, ale poza tym dokument ów bardzo przypominał dzisiejsze deklaracje profesora Geremka.

Widać na tych przykładach wyraźnie, że kontynuacja jest większa, niż myślimy, więc chyba cesarz Hajle Selasje mógł mieć rację mówiąc, że na świecie nigdy nie dzieje się nic nowego. Bo też, powiedzmy sobie szczerze – cóż nowego niby miałoby się dziać, skoro agentura i zdrada są tak stare, jak historia ludzkości?

Stanisław Michalkiewicz

drukuj