Zaczyn ewangelizacji

Z o. dr. Zdzisławem Klafką CSsR, przełożonym Warszawskiej Prowincji Redemptorystów w latach 2002-2008, rozmawia Małgorzata Rutkowska




Różne są drogi do posługi w Radiu Maryja – w przypadku Ojca prowadziła ona przez urząd prowincjała polskich redemptorystów. Skąd pomysł, by po zakończeniu dwóch kadencji rozpocząć przygodę z katolickim medium?
– Jest takie niepisane prawo u polskich redemptorystów, że ustępujący prowincjał może sobie wybrać rodzaj posługi czy nawet wspólnotę. Po wygaśnięciu mojej kadencji przełożonego Warszawskiej Prowincji Redemptorystów poczułem, że może warto pójść do Radia Maryja. Miałem wystarczająco dużo czasu, żeby się przekonać, że to jest Boże dzieło, co potwierdzał fakt, że pomimo tylu burz, zawieruch Radio nie tylko trwało, ale nieustannie się rozwijało. Dlatego zaproponowałem mojemu przełożonemu, oczywiście decyzję pozostawiając jemu, że z radością pójdę do Radia Maryja, aby tam posługiwać i wspomóc moich współbraci na czele z charyzmatycznym założycielem ojcem Tadeuszem Rydzykiem. I tak się stało. Dodatkowym impulsem było dla mnie doświadczenie, czym są media. Media mogą wspaniale służyć człowiekowi, budować wzajemne więzi i relacje, ale z drugiej strony byłem też świadkiem, jak potrafią gardzić drugim człowiekiem, manipulować nim, wręcz niszczyć go. Do dzisiaj zastanawiam się, skąd u niektórych dziennikarzy tyle wrogości wobec osoby założyciela Radia Maryja, dlaczego nie chcą uczciwie przyznać, że wokół Radia stworzył się wielki ruch społeczny, że Radio pomaga ludziom odkryć swoją podmiotowość – tyle osób zapomnianych, samotnych doświadcza radości bycia w jednej Rodzinie, która razem się modli, wspólnie dzieli swoje niepokoje o teraźniejszość i przyszłość ukochanej Ojczyzny. Komu zagraża ta Rodzina? Dlaczego tak wielu Polaków nie ma odwagi zauważyć pozytywnych stron Radia Maryja? Tym bardziej więc uważałem, że powinienem przyłączyć się do ludzi, którzy pragną użyć mediów w celu szerzenia dobra, służenia prawdzie, szczególnie w celu prowadzenia człowieka do Boga.

I jak wypadła konfrontacja z rzeczywistością? Wcześniej, jako prowincjał, wielokrotnie stawał Ojciec w obronie Radia i współbraci w nim posługujących, ale teraz perspektywa się zmieniła. Być w środku tego Bożego dzieła to zupełnie inne doświadczenie?
– Minęły już trzy lata mojej posługi w Radiu Maryja. Faktycznie praca w tym miejscu jest wielką przygodą. Pierwszy wniosek, jaki mi się nasuwa, jest czysto ludzki, praktyczny: w tej chwili jeszcze bardziej doceniam pracę ojca Tadeusza Rydzyka i wszystkich zaangażowanych w to dzieło. Wcześniej też oczywiście ją ceniłem, nie postrzegałem jej jako problemu, choć nieraz otrzymywałem „wyrazy współczucia”, że mam tyle kłopotów z Radiem. Jednak to nie był problem, ale wyzwanie, które trzeba było podjąć. Dziś jeszcze bardziej doceniam posługę współbraci i świeckich, z którymi współpracujemy nie tylko w Toruniu, ale gdziekolwiek rozwija się Radio i dzieła przy nim powstałe. A przy okazji wiele się uczę, szczególnie sztuki dziennikarskiej – wcześniej nigdy nie studiowałem dziennikarstwa – za co jestem wdzięczny moim współbraciom i wszystkim, którzy pracują na rzecz ewangelizacji poprzez media.

Co to znaczy być dziennikarzem katolickim? Zwłaszcza dziś, gdy informacja jest traktowana jako „towar”, a media stały się „produktem”?
– W Radiu Maryja doświadczamy nieustannie, że bycie dziennikarzem to powołanie. Można się nauczyć pewnej teorii, ale to nie wystarczy. W Radiu Maryja dziennikarzem staję się z sekundy na sekundę przez spotkanie z drugim człowiekiem, któremu pragnę przekazać to, czego doświadczam. Nie mogę przekazać teorii – dzielę się moim doświadczeniem świata, Kościoła, nade wszystko moim doświadczeniem Pana Boga. Równocześnie ubogacam się doświadczeniem drugiego człowieka, jego wiedzą o stworzonym świecie, jego doświadczeniem Pana Boga, wspólnoty Kościoła. Dziennikarz katolicki szczególnie odpowiedzialny jest za przekazywanie rzetelnej informacji i obiektywnej prawdy służącej doskonaleniu ludzkich sumień. Media świeckie prześcigają się w przekazywaniu informacji o zabarwieniu sensacji. Ma się wrażenie, że interesuje je tylko jedno: zdobyć zainteresowanie odbiorcy, kupić go atrakcyjną „prawdą”. Nie biorą już odpowiedzialności za to, jakie są dalsze losy sensacyjnej informacji w duszy ludzkiej. Nie tak rzecz ma się z dziennikarzem katolickim. On musi brać odpowiedzialność za dalsze losy przekazanej przez niego informacji, prawdy. Nie da się przekazać wszystkiego, co na świecie jest prawdziwe. Dziennikarz katolicki używa inteligencji i wybiera do przekazu te prawdy, które uczynią odbiorcę lepszym, umocnią go w czynieniu dobra. Dziennikarz katolicki zawsze pozostaje też synem i córką Kościoła i dlatego wsłuchuje się uczciwie w jego głos, aby przypadkiem nie przekazywać wyłącznie subiektywnej prawdy. W Radiu Maryja i Telewizji Trwam mamy ten wielki atut, jakim jest stałe wsłuchiwanie się w głos Następcy św. Piotra i pasterzy Kościoła. Kontakt zaś ze słuchaczami daje szansę wsłuchiwania się w to, co Boży Duch pragnie powiedzieć przez każdego człowieka, pozwala nam też twardo stąpać po ziemi. Nikogo nie wolno nam lekceważyć.

W ten sposób formuje się najbardziej świadomą, odpowiedzialną za Kościół część laikatu. W dobie ofensywy sekularyzacyjnej ta rola Radia jest nieoceniona.
– Dzisiaj zasadniczo w mediach jest moda na „mądre” dyskusje o Kościele. Nie brak nam pasjonatów, którzy wszelkimi sposobami chcą „reformować” Kościół. Aż się człowiek dziwi, że w naszej ukochanej chrześcijańskiej Ojczyźnie tylu osobom zależy na „dobru” Kościoła. Pasterze Kościoła w Polsce, szczególnie przed zbliżającymi się Konferencjami Episkopatu, mają ułatwioną pracę, bo zanim kolegialnie podejmą aktualne wyzwania duszpasterskie, to w mediach mogą znaleźć wręcz gotowe już ich rozwiązania. Nawiasem mówiąc, bardzo zastanawiający wydaje się niekiedy w mediach dobór dyskutantów w reformatorskich dyskusjach o Kościele. Natomiast w Rodzinie Radia Maryja spotykam całkowicie inną mentalność. Z tego, co doświadczam na co dzień w tej Rodzinie, nie zauważam jakichś wielkich dyskusji o Kościele, by go zmieniać na nasz obraz i podobieństwo, ale pierwszą rzeczą, jaką można zauważyć, jest spontaniczne garnięcie się do modlitwy. Ta Rodzina tworzy najpierw wspólnotę modlitwy. To dzięki niej ludzie są radośni, gotowi do poświęceń, mają poczucie, że w jedności z hierarchią są bezpieczni, czują się wspólnotą Kościoła. Nie przesadzę, jeśli powiem, że autentycznie kochają Ojca Świętego, księży biskupów. To z wiary wypływa ta intuicja, że jeżeli wielu modli się w danej intencji, to ta modlitwa będzie naprawdę wysłuchana, w tej modlitwie doświadczają realnej obecności Chrystusa. Dobrze wiedzą, że tylko Chrystus i Jego słowo przebija mury wszelkich podziałów, kultur, dociera do serca każdego człowieka. W taki oto sposób rodzi się bardziej świadoma rodzina wierzących. Ludzie ci nie ograniczają się tylko do niedzielnej Eucharystii, codziennej modlitwy różańcowej i Koronki, ale nasze doświadczenie pokazuje, że w swoich domach sięgają po Katechizm Kościoła Katolickiego, książki o tematyce religijnej, patriotycznej, chcą wciąż pogłębiać swoją duchowość.

Dzisiaj słyszy się pytania o elitę Kościoła, przeciwstawiając wiarę „oświeconych” religijności ludowej. Dlaczego tak pogardza się wiarą prostych ludzi?
– Myślę, że chrześcijaństwo nie tyle ma się skupiać na tworzeniu wyjątkowych elit, o jakich często mowa w medialnych dyskusjach, ile winno zmierzać ku temu, co w formie testamentu pozostawił nam bł. Jan Paweł II – abyśmy razem czynili Kościół domem i szkołą komunii. Zapewne ktoś może się ze mną nie zgadzać, ale patrząc z bliska na Rodzinę Radia Maryja, uważam, że Radio Maryja i Telewizja Trwam pomagają wierzącym żyć świadomie duchowością komunii, w której zdobywają oni zdolność odczuwania wzajemnych więzi w wierze w tym Mistycznym Ciele Chrystusa, jakim jest Kościół, gdzie dzielą się wspólnymi radościami i kłopotami. Dla mnie elitą Kościoła są ci, którzy nie tyle dyskutują o Kościele, ile raczej budują go pokorną modlitwą, publicznie świadczą o prawdzie budowanej na Ewangelii; to ci, którzy czują się współodpowiedzialni za rany w Kościele, to ci, którzy oddają swoje życie za tę wspólnotę wiary, której są żywymi członkami. Przypatrując się naszej polskiej rzeczywistości, odnoszę wrażenie, że ci, którzy sami często uznają się za elity, w praktyce są katolikami teoretykami. Tacy z pasją pouczają pasterzy Kościoła i niekiedy z lubością traktują pozostałych swoich braci w wierze jako tradycjonalistów i nie z tej epoki.

Co przesądza o tym, że Rodzina Radia Maryja jest prawdziwą elitą?
– Mam zaszczyt uczestniczyć w organizowanych w wielu miejscach spotkaniach z Rodziną Radia Maryja, np. w czasie tzw. dni skupienia, które organizowaliśmy w ostatnim roku. Widać, jak ci ludzie są głodni Pana Boga, nie wystarcza im to, co już osiągnęli, ale chcą poddać się stałej formacji duchowej. Tak zasmakowali w sprawach Bożych, w duchowości, że wiedzą, iż to jest prawdziwy chleb, który daje pokój i szczęście. To są ludzie bardzo pokorni, chcą się nie tylko więcej modlić, ale też lepiej poznać całą duchowość wspólnoty, którą tworzymy jako chrześcijanie wokół Chrystusa. O ich elitarności świadczy też krytyczne podejście do tego, co dzieje się w sferze publicznej. Mają ogromne poczucie swojej godności i narodowej tożsamości. Pragną coraz bardziej poznawać historię naszej Ojczyzny. Upokarza ich kłamstwo rządzących i manipulacja informacją dotyczącą aktualnych spraw. Cierpią, kiedy pozbawiani są podstawowych praw demokratycznych, kiedy odbiera się im głos w dyskusji o sprawach fundamentalnych dla przyszłości Narodu. Nie zgadzają się z tym, aby o losie Narodu przesądzała tylko grupa partyjnych decydentów, nawet jeśli demokratycznie osiągnęli szczyty władzy. Ta radiowa Rodzina wie, że żadna struktura władzy nie może być arogancka, ale ma być służbą. Ta Rodzina posiada coraz większą świadomość, że Polacy są manipulowani przez media, rozgrywani przez polityków, którzy interesują się ludźmi tylko do czasu wyborów, a potem zostawiają ich samych z egzystencjalnymi problemami.

Niedawno w Szczecinie na zaproszenie metropolity szczecińsko-kamieńskiego ks. abp. prof. Andrzeja Dzięgi odbyło się spotkanie tamtejszej Rodziny Radia Maryja. Jakie zapadły na nim decyzje?
– To był ogromnie ważny, historyczny moment – ksiądz arcybiskup formalnie włączył Rodzinę Radia Maryja w struktury Kościoła szczecińsko-kamieńskiego. Jest to wydarzenie natury historycznej, gdyż to sam ksiądz arcybiskup zaprosił redemptorystów do współpracy z archidiecezją na rzecz formacji laikatu uwrażliwionego na sprawę ewangelizacji poprzez media. Słuchacze Radia Maryja tworzący Rodzinę Radia Maryja na tym terenie z wielką radością przyjęli tę inicjatywę pasterza Kościoła szczecińsko-kamieńskiego. To jeden z dowodów, że całkowitą nieprawdą jest to, co usiłują robić pewne środowiska w Polsce, dzieląc sztucznie Kościół na toruński i łagiewnicki. Uważam, że ktoś bardzo sprytnie tutaj działa, ten podział zresztą został wymyślony z inicjatywy pewnego polityka. Tymczasem widzimy, że nie ma problemu podziału Kościoła na Kościół łagiewnicki i toruński, bo Radio Maryja od początku nie działa na własną rękę, tylko w ramach zgromadzenia zakonnego i przy ścisłej współpracy z Konferencją Episkopatu Polski. Myślę, że to, co się dokonało w Szczecinie, pokazuje, jak Rodzina Radia Maryja tkwi w Kościele, kocha Kościół i chce być w Kościele świadomym i pokornym zaczynem ewangelizacji przez media.

Ruchy kościelne mają swoje charyzmaty. Dla wszystkich cechą rozpoznawalną Rodziny Radia Maryja jest społeczna aktywność – z modlitwy wyrasta czyn, który pobudza do działania. Dlaczego nie możemy alienować się od problemów, którymi żyje wspólnota narodowa?
– Słuchanie słowa rodzi w nas pragnienie modlitwy, a z niej rodzi się pragnienie świadectwa. Jak to się wyraża? Codziennie w Radiu mamy 10-minutową audycję „Mogę, chcę pomóc”, myślę, że to jest ten symboliczny promyk nadziei pokazujący, że usłyszane słowo musi się natychmiast przełożyć na życie – budzi wrażliwość pomocy drugiemu człowiekowi, współczucia dla jego potrzeb duchowych i materialnych. Nie ulega też wątpliwości, że Rodzina Radia Maryja kocha Polskę.
Słuchacze chcą poznawać historię swojego Narodu, stąd ich zmartwienie, kiedy widzimy, jak w edukacji zaniedbuje się ten przedmiot, jak selektywnie podchodzi się do pewnych aspektów najnowszej historii. Rodzina Radia Maryja w duchu odpowiedzialności za ojczyźniane wielowiekowe duchowe i materialne dziedzictwo nie może pozostać bierna wobec faktu niszczenia i sprzedawania narodowego majątku. Żadna kadencyjna władza państwowa nie może wykluczać obywateli ze współdecydowania o tej materialnej i duchowej spuściźnie z myślą o przyszłości. W tym względzie szczególnie stawiamy sobie za przykład bł. Jana Pawła II, który będąc pasterzem dla wszystkich, zawsze podkreślał swoją miłość do Ojczyzny i troskę o własne korzenie, których nie wolno nikomu podcinać. Radio Maryja wpisuje się całkowicie w ten wielki pontyfikat Jana Pawła II. Radiowa Rodzina ma świadomość, że nigdy nie zbuduje się zdrowych relacji z innymi narodami, jeżeli najpierw nie będzie się miało własnej tożsamości ojczyźnianej i nie będzie się najpierw kochało własnego Narodu.

Padło w naszej rozmowie spostrzeżenie o swoistej wymianie darów w Radiu Maryja między słuchaczami a posługującymi w tym dziele, o wzajemnym formowaniu się. Co Ojciec czerpie ze spotkań ze słuchaczami na antenie i poza studiem?
– Radio uczy zwyczajnej ludzkiej pokory przed słuchaczem, który zadaje niekiedy trudne pytania, dzieli się swoim widzeniem świata. Radio uczy nieustannego cierpliwego słuchania drugiego człowieka. Rozmowy z ludźmi pomagają mi odkrywać ich duchowe bogactwo i piękno, ich życiową mądrość, ale też ich zranienia, bezradność wobec złożonych niekiedy sytuacji życiowych. Odkrywam też własną ograniczoność dzięki słuchaczom, którzy inspirują do wciąż nowych poszukiwań, odkryć.
Słysząc czy czytając w mediach różne refleksje na temat Rodziny Radia Maryja, ukazujące tę rzeszę ludzi jako niedokształconą, zamkniętą twierdzę, na spotkaniach odkrywam, jak zupełnie odbiega to od rzeczywistości. Wyrażam współczucie dla osób, które mają tyle do powiedzenia na temat Radia, ale podejrzewam, że go w ogóle nie słuchają. Szczególnie niepokoi pogarda w ocenie Rodziny Radia Maryja, traktowanej jako ludzie niższej kategorii. A ja na spotkaniach z radiową Rodziną odkrywam, jak ci ludzie są szlachetni, autentyczni, jak pokornie służą we wspólnocie Kościoła i obywatelskiej. Jednoznacznie czują się na swój sposób odpowiedzialni za wspólnotę wiary i za Naród, podchodzą np. bardzo poważnie do sprawy wyborów, bardzo przeżywają, kiedy politycy łamią prawo Boże. Ci ludzie bardzo często uważani są za niedokształconych, ale to właśnie oni wykazują ogromną mądrość, chociażby w kwestii obrony życia. To właśnie oni natychmiast reagują sprzeciwem, wyczuwając niebezpieczeństwa, gdy próbuje się ustanawiać prawa, które są przeciwko człowiekowi. Razem jest nam łatwiej szukać i dochodzić do prawdy, bronić jej.

I bronić samego Radia oraz jego założyciela. Od początku istnienia rozgłośni podejmowane są działania, by wykluczyć ten głos z dyskursu publicznego, albo przynajmniej wyciszyć. Podobnie było przed XIX Pielgrzymką Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę…
– Przykład ostatniej burzy medialnej, gdy wszystkie najważniejsze autorytety ze świata polityki zabrały głos, wskazuje na realną sytuację w Polsce, gdzie borykamy się z tak wielkimi problemami natury ekonomicznej, moralnej. A tu nagle dwa zdania ojca Tadeusza Rydzyka wypowiedziane w Brukseli, zresztą wyrwane z kontekstu, wywołały niemal III wojnę światową, włącznie z interwencją polskiej dyplomacji zagranicznej. Dla mnie te wszystkie zarzuty były irracjonalne, chociażby wmawianie, że geotermia nie ma nic wspólnego z duchowością. To świadczy o poważnej ignorancji dotyczącej historii ekonomii. Za każdą współczesną strukturą ekonomiczną, która ma na myśli wspólne dobro, ukryty jest jakiś charyzmat, jakaś duchowość. Dobrze przecież wiemy, że charyzmat św. Benedykta zmienił całą Europę i ówczesną ekonomię. Podstawy złożonej rachunkowości narodziły się właśnie w opactwach, pierwsi teoretycy ekonomii to przecież franciszkanie, także ich słynne Monti di Pietá były pierwszymi bankami. Święty Jan Bosco wymyślił pierwszą we Włoszech umowę o pracę dla niepełnoletnich. Można by wiele wymieniać… Podczas konferencji w Brukseli mogliśmy usłyszeć od prof. Mariusza Oriona-Jędryska – szkoda, że media nie zauważyły innych wypowiedzi – że to właśnie Kościół katolicki stworzył podwaliny pod geologię: autorem pierwszego podręcznika był ks. Krzysztof Kluk, pierwszym szefem służby geologicznej w Polsce i na świecie – ks. bp Krzysztof Antoni Szembek, jeszcze przed rozbiorami, nie mówiąc o szkole geologiczno-górniczej zorganizowanej przez ks. Stanisława Staszica. Kościół wpisuje się jak najbardziej w rozwój ekonomii, która służy człowiekowi i wypływa z konkretnego charyzmatu. Nieprawdą jest więc, że ojciec Tadeusz Rydzyk sprzeciwia się swemu charyzmatowi zakonnemu, to jest bardzo nieprawdziwe i dowodzi ignorancji historycznej.

Założyciel redemptorystów św. Alfons Maria de Liguori na pewno posługiwałby się dziś nowoczesnymi mediami, by realizować charyzmat zgromadzenia.
– To prawda, że Radio Maryja w 100 proc. odpowiada intuicji św. Alfonsa Marii de Liguoriego, aby głosić Słowo Boże najbardziej ubogim. Myślę, że każdy uczciwy człowiek musi obiektywnie stwierdzić, że Radio Maryja pozwala się wypowiedzieć ludziom, którzy nigdzie indziej nie mogliby tego zrobić. Ile jest telefonów na antenie Radia, które są protestem, tu ludzie mogą wykrzyczeć swój ból, powiedzieć, że jest niesprawiedliwość, że występują u nas formy totalitaryzmu. Obserwując sytuację w ostatnich latach, widzimy, że w mediach obowiązuje jedna poprawność polityczna. Ilu jest dziennikarzy, którzy są w pełni świadomi, że muszą mówić i pisać, co każą im pracodawcy. A gdzie zagubiło się wołanie za czasów „Solidarności” o wolność słowa? A u nas w Radiu odbieramy odważnie i te telefony słuchaczy, którzy krytykują Radio Maryja. My tych ludzi wysłuchujemy.
Święty Alfons dbał o ludzi najuboższych, ale rozumiał też, że człowiek jest szczególnie ubogi, kiedy jest zdeptany w swojej godności, kiedy zatraca swoją godność poprzez wybór grzechu, życie w kłamstwie. Myśląc o przyszłości Kościoła i Narodu, musimy zadbać o formację sumienia konkretnego człowieka. Uważam, że doskonale to robią Radio Maryja, Telewizja Trwam, „Nasz Dziennik”, formując ludzi nie tylko od strony religijnej, ale integralnie.

I tego właśnie nie mogą znieść wrogowie Kościoła. Zaraz krzyczą, że Radio Maryja miesza się do polityki.
– Na bazie koncesji, której udzieliło nam państwo, musimy przynajmniej 8 proc. czasu antenowego poświęcać sprawom społecznym. To jest nasz obowiązek. Znawcy mediów dobrze wiedzą, czym grozi niewypełnienie koncesji. To oskarżenie o mieszanie się Radia Maryja w politykę stało się już stereotypowe. Osobiście w takich przypadkach przypominam moim dyskutantom słowa Jana Pawła II wypowiedziane w 1991 r. w Lubaczowie: „Potrzeba wiele wzajemnej życzliwości i dobrej woli, ażeby się dopracować takich form obecności tego, co święte, w życiu społecznym i państwowym, które nikogo nie będą raniły i nikogo nie uczynią obcym we własnej ojczyźnie, a tego niestety doświadczaliśmy przez kilkadziesiąt ostatnich lat. Doświadczyliśmy tego wielkiego katolickiego getta, getta na miarę narodu. Zarazem więc my, katolicy, prosimy o wzięcie pod uwagę naszego punktu widzenia: że bardzo wielu spośród nas czułoby się nieswojo w państwie, z którego struktur wyrzucono by Boga, a to pod pozorem światopoglądowej neutralności”.

Radio Maryja nieustannie się zmienia i rozwija, inicjuje nowe dzieła dla dobra całego Narodu, jak toruńska geotermia. Czy może Ojciec uchylić rąbka tajemnicy w kwestii planów, marzeń?
– Narzędzia ewangelizacyjne są udoskonalane na bazie środków, jakie mamy. Wiele inicjatyw ma tylko jeden cel: dobro wspólne naszego Narodu. Wielka stała się szkoda, że Fundację Lux Veritatis spotkała publiczna forma dyskryminacji, kiedy to rząd wstrzymał fundusze UE na naukowy odwiert geotermalny w Toruniu. Tym większa szkoda, że cały świat bije się o najtańszą energię. Często energia decyduje o autonomii danego państwa. Z nowych inicjatyw mogę podać – jak podkreśla na antenie ojciec Tadeusz Rydzyk – wejście w świat internetu. Myślę, że to jest następne pole, które Radio Maryja zagospodarowuje.

To bardzo ważne z uwagi na młodzież, która jest e-pokoleniem, postrzega świat poprzez media elektroniczne.
– Ogromną rolę w rzeczywistości Radia Maryja pełni Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, cieszymy się, że coraz więcej młodych chce u nas studiować. Młodzież bardzo interesuje się tym, co dzieje się w Radiu Maryja, a jest odcinana od tej prawdy. Zachęcałbym więc do rozmów z samymi studentami WSKSiM, którzy od samego początku mają praktyki na antenie najpierw internetowego Radia SIM, a potem w Radiu Maryja, w Telewizji Trwam itd. Z konkretnego doświadczenia wiemy, że najwięcej niedobrych, złośliwych telefonów mamy w Radiu podczas audycji dla młodzieży, zwłaszcza kiedy poruszane są tematy z zakresu moralności, np. czystości. Jakby się diabeł wściekał… Wydaje się, że kogoś denerwuje Radio Maryja z modlitwą, a zauważmy, że wielu katolików przechodzi do porządku dziennego nad tym, że polski internet jest pełen wulgaryzmów, dzieci, które wchodzą do sieci, muszą oglądać różnego rodzaju plugastwa. Ci, którzy się uznają za elity katolickie, chcą „reformować” Radio Maryja, a nie chcą zmieniać antykultury laickiej, która wdziera się do naszych sumień, zabijając wrażliwość na piękno. Przynajmniej ja nie zauważam w tym zakresie żadnych protestów. Dlaczego nie reagujemy na to wszystko, co nie formuje ani do dobra, ani do piękna naszych sumień, a pokazywane jest w telewizji publicznej? Dlaczego jesteśmy bierni, kiedy serwuje się nam brzydotę? Zaczynamy się karmić tym, co świat uznaje za piękno, a nie tym, co wypływa z nauki Ewangelii Chrystusowej.

Chwała Bogu, że mamy Radio, które jest antidotum na brud płynący z central antyewangelizacyjnych, że nie brakuje robotników w winnicy Pańskiej, gotowych być świadkami prawdy. Coraz więcej ludzi, nawet niekoniecznie gorliwych katolików, docenia tę rolę Radia Maryja i jest za nią wdzięcznych.
– Radio Maryja jest na pewno ogromnym darem Bożym. Nie do nas należy ocena naszej posługi. Zgadzam się jedynie z tym, że możemy już widzieć konkretne owoce działalności tego Radia. I jestem świadom, że mamy za co dziękować Panu Bogu, który dla swoich planów posługuje się słabymi ludźmi. Dlatego musimy szczerze powtórzyć ewangeliczną prawdę, że sługami nieużytecznymi jesteśmy, ale nie ma wątpliwości: Bóg potrzebuje każdego z nas, i to bez wyjątku. Korzystam z okazji, aby podziękować wszystkim słuchaczom i tym wszystkim, którzy czytają „Nasz Dziennik”, za to, że czują się odpowiedzialni za ewangelizację. Pomimo ataków, oszczerstw, pomówień staramy się zachować postawę ewangeliczną – nikogo nie chcemy na siłę zmieniać, każdego traktujemy jak brata, chcemy z każdym rozmawiać. Zapraszam zwłaszcza tych, którzy tyle o Radiu mówią negatywnego, aby spróbowali je oceniać na podstawie osobistego słuchania, a nie powtarzania zasłyszanych opinii. I jeszcze jedno, jeśli chcemy uchodzić za ludzi obiektywnych, to szukajmy prawdy nie tylko z jednego źródła, choć tym naprawdę jedynym źródłem prawdy jest bez wątpienia Ten, który powiedział o sobie: „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem”.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl