Sens uprawiania filozofii

Na przestrzeni dziejów zawsze istniały i nadal istnieją różne nurty myśli filozoficznej i jej podziały. Zapytajmy, po co w ogóle zajmować się filozofią, skoro sami filozofowie nie dochodzą do porozumienia? Co tak podzielona filozofia może nam dać? Po co ją w ogóle uprawiać?

Cel filozofii
Jest rzeczą niewątpliwą, że filozofia stanowi najstarszą gałąź wiedzy. Był taki okres w historii, w którym jeden człowiek mógł ogarnąć całokształt wiedzy. Żył też taki człowiek, który – jedyny chyba pośród ludzi – znał tyle, ile nauka znać pozwalała. Sprawił to nie tyle jego geniusz (chociaż wyjątkowego geniuszu nikt Arystotelesowi – bo o nim mowa – nie odmawia), ile raczej stan ówczesnej nauki, która stawiała dopiero pierwsze kroki i pobieżnie opanowywała podstawowe prawa dotyczące zasadniczych dziedzin rzeczywistości. Nauką wówczas była tylko filozofia.
Taki stan rzeczy nie mógł trwać długo, gdyż z biegiem czasu drzewo filozoficznego poznania posiało nasiona, z których wyrósł bujny las nauk szczegółowych. W naukach tych poszczególnemu badaczowi, znającemu jedną tylko gałąź wiedzy (a najczęściej tylko jakiś jej fragment), naprawdę trudno się rozeznać. Poza tym naukowcy nie zawsze mają ostrą świadomość granic poznania naukowego i jego stosunku do filozofii i światopoglądu. Na skutek tego nierzadko mieszają światopogląd, filozofię i naukę. Niekiedy naukowcy (nawet bardzo wybitni, jak np. A. Eddington, W. Heisenberg, J. Jeans), osiągający znaczące wyniki w swojej specjalności, usiłują ekstrapolować jej metody i wyniki na zagadnienia filozoficzne wykraczające poza nią. Wypowiadają wtedy często co najmniej dziwne poglądy, słabo uzasadnione, niekiedy absurdalne.
Niełatwo ustrzec się od zbyt szerokich i nieuzasadnionych uogólnień, gdy nie posiada się jakiejś, minimalnej przynajmniej, znajomości filozofii i metod jej uprawiania. Dla dobra samej nauki jest potrzebne, a nawet konieczne, by naukowcy znali filozofię i specyfikę jej badań, aby nie zmieniać i nie przesłaniać trwałych zdobyczy nauki przez obiektywnie nieuzasadnione, choć subiektywnie niekiedy „genialne” syntezy.
Człowiek zawsze pozostaje istotą, którą nurtują tajemnice egzystencjalne. Chce więc wiedzieć, czym jest on sam, jakie jest jego przeznaczenie, jakie pochodzenie. Spontanicznie zastanawia się nad światem i jego sensem, nad jego naczelnymi prawami: zasadą tożsamości, niesprzeczności i racji ostatecznej (bytu), a także nad własnym poznaniem. Rodzą się, rosną i spiętrzają coraz to nowe tego rodzaju żywotne problemy, na które nauka szczegółowa nie daje (bo dać nie może) odpowiedzi, gdyż nie mieszczą się one w obrębie jej przedmiotu i metod. Również naukowiec, będąc żywym człowiekiem, a nie mając zaplecza filozoficznego, poczyna uprawiać domorosłą filozofię, która w wielu przypadkach przypomina dociekania filozofujących fizyków jońskich. Przynajmniej ogólna jej znajomość uchroniłaby go od zbędnych niekiedy poszukiwań.

Poznanie zdroworozsądkowe
Spontaniczne i zalążkowe koncepcje filozoficzne czerpiemy z języka potocznego. Chyba nie ma człowieka, który by jakoś po swojemu nie filozofował, tzn. nie starał się w jakiś sposób ustalić ostatecznych wiadomości o świecie i o sobie samym. Ta domorosła filozofia rozwija się wraz z mową, z językiem, który jest zarazem bazą i bardzo czułym narzędziem filozoficznego myślenia. W języku potocznym, przednaukowym, istnieje bardzo wiele sformułowań filozoficznych, oczywiście – ujętych nieprecyzyjnie. Wraz z językiem, którym się człowiek posługuje, dociera doń jakaś podstawowa życiowa mądrość, czyli zalążkowe ujęcia filozoficzne, które zasadniczo wystarczają w „normalnym” ludzkim życiu.
Przednaukowe i domorosłe filozofie nie stanowią ani zwartego układu poglądów, ani też nie potrafią skutecznie same siebie obronić przed wszelkiego rodzaju pseudopoznaniem, choćby ubranym w togę tzw. filozofii naukowej. Dlatego pojawia się konieczność uprawiania takiej filozofii, która z jednej strony byłaby metodycznym, uzasadnionym systemem myślenia, a z drugiej – nie odrywała się od rzeczywistości, nie podchodziła do niej z jakimiś mniej lub bardziej dowolnymi prekoncepcjami, ale starała się w niej samej wykryć takie prawa i zasady, które pozwolą rozumieć ją w jej podstawowych strukturach bytowych.

Specyfika poznania filozoficznego
O wiele bogatsza staje się więc myśl tego, kto zna filozofię wraz z jej historią. Jest to przecież najstarsza z nauk, najbogatsza w doświadczenia, mająca w ciągu wielu stuleci w swojej służbie najtęższe umysły ludzkości. Nikt nie może być obojętny wobec tego, co najbardziej dotyczy samego człowieka i spraw z nim nierozdzielnie związanych. Tu znajomość poglądów filozoficznych, jakie pojawiły się w ciągu dziejów myśli ludzkiej, ogromnie poszerza horyzont poznawczy. Z tej znajomości może skorzystać nie tylko człowiek-naukowiec, ale także nauka, którą uprawia.
Zapoznanie się z zagadnieniami filozoficznymi daje więcej aniżeli tylko wiedzę o różnorodnych sposobach wyjaśniania rzeczywistości – ono kształci samą myśl człowieka, wyrabia mechanizm namysłu-refleksji, który jest przecież nieodzowny przy odpowiedzialnym badaniu rzeczywistości, a także przy spełnianiu innych działań ludzkich na jakimkolwiek odcinku życia. Różnorodność bowiem problemów najbardziej żywotnych dla człowieka zmusza do myślenia i szukania odpowiedzi, które najbardziej zbliżają się do obiektywnego stanu rzeczy. Ponadto w samej metodzie filozofii jako nauki tkwi refleksja, która w innych dziedzinach nauki nie występuje tak jasno.
Rozważając celowość uprawiania filozofii od strony jej przedmiotu – rzeczywistości – można stwierdzić najpierw, że dzieje filozofii to nie jakieś cmentarzysko myśli ludzkiej, to nie nagrobna tablica z datami narodzin i śmierci różnych poglądów. Nie są dzieje filozofii tylko zbiorem nieudanych pomysłów, które jedynie dlatego warto znać, żeby nie powtarzać błędów.
Trzeba wyróżnić wybrany aspekt i supozycje jakiejś prawdy filozoficznej. Byt jest mnogi i różnorodny. Badany w określonym aspekcie i przy określonych założeniach okazuje jakieś jedno swoje „oblicze”. Ujmowany w innym aspekcie, uwyraźnia się w innym obrazie. I nie można dwóch różnych ujęć nazwać nieudanymi, gdy naprawdę zaakcentowano tylko różne aspekty rzeczywistości. W ocenie twierdzeń filozoficznych trzeba na to zwrócić uwagę. Wówczas się zobaczy, że wiele systemów filozoficznych, badając rzeczywistość w różnych aspektach i przy różnych supozycjach, dochodzi do prawd się dopełniających.

Integralność filozofii czy walka systemów?
Wszystkie systemy filozoficzne do pewnego stopnia przyczyniają się do poznania rzeczywistości, wszystkie systemy filozoficzne jakoś pogłębiają naszą wizję świata. W tej chwili prawdopodobnie jeszcze nie dorośliśmy do syntetyzowania różnych kierunków filozofii, a nawet do ostrego sprecyzowania najróżnorodniejszych aspektów badań filozoficznych. W tej chwili (może to i dobrze) trwa jeszcze walka między różnymi systemami filozoficznymi. W ogniu walki zapominamy często o aspektach i tych odmiennych supozycjach, które przyjął nasz przeciwnik. Walka jest potrzebna dla myśli. Gdyby nie było walki, nie byłoby rozwoju myśli. Dyskusja jest więc nieodzowna. Ale w jej trakcie trzeba powoli zacząć zdawać sobie sprawę z tego, do jakich prawd (i przy jakich supozycjach) prowadzą różne systemy filozoficzne.

Problem błędu w filozofii
Niewątpliwie, jak w każdej rzeczy ludzkiej, tak i w filozofii zdarzają się błędy, i to czasami zasadnicze. Jesteśmy bytami przygodnymi, a więc wielostronnie ograniczonymi także w naszym poznaniu. Przygodność cechuje nie tylko nasze życie, ale i naszą myśl. Jeśli nasze życie kończy się śmiercią, to często i w naszej myśli pojawia się „śmierć” w postaci błędów. Stąd tyle fałszywych twierdzeń w systemach filozoficznych. Jest w nich jednak także wiele prawdy. Żaden system filozoficzny nie może być czystym fałszem – to nonsens. Fałsz czysty sam by się zupełnie zatracił, sam by siebie zniszczył. Nie byłoby w ogóle systemu. Jeśli są systemy filozoficzne, to na pewno są w nich jakieś ujęcia prawdziwe. Chodzi o to, byśmy byli zdolni odróżnić to, co prawdziwe, od tego, co nieprawdziwe, i zdać sobie sprawę z warunków osiągania prawdy i powodów fałszu. Nie wolno nam odrzucać cudzej myśli dlatego, że jej autor się nam nie podoba. Gdy znajdujemy prawdę, winniśmy ją przyjąć, skądkolwiek by ona nie pochodziła: czy od oponenta, czy od przyjaciela. Tam, gdzie będzie fałsz, winniśmy się odciąć, gdziekolwiek by się on nie znajdował: czy we mnie, czy u przyjaciela, czy wreszcie u przeciwnika. Filozofii chodzi o prawdę, o poznanie świata – i to jest jej najwyższą wartością.
Z poznania świata, poznania jak najbardziej obiektywnego, rzeczowego i poważnego, może się dopiero zrodzić głęboka kultura – pod warunkiem jednak, że w miarę wzrostu poznania będzie wzrastał wysiłek twórczy także w dziedzinie moralności.

Formacja filozofa
Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na dwie fazy formowania się filozofa. W pierwszej – filozof „się tworzy”, w niej uczy się myśleć i wyrabia w sobie mechanizm krytycznego namysłu-refleksji. I wówczas – ze względów czysto metodycznych – trzeba, aby początkujący filozof przeszedł określoną szkołę filozoficzną. Nie ma mowy o rzetelnej filozofii bez szkoły filozoficznej. Lepsza gorsza szkoła niż żadna. Szkoła ma nie tylko zapoznać go z systemem, ale nade wszystko ma w nim wyzwolić myśl – to jest rzecz najważniejsza. W pierwszej fazie formacji filozoficznej nie można się rozpraszać, nikt nie nauczy się porządnie myśleć, gdy będzie trzymać dwie sroki za ogon. Trzeba najpierw wyhodować jedną „srokę”, a dopiero później, gdy się w sobie wykształci sprawności poznawcze i dojdzie do rozumienia danej problematyki, można przystąpić do prawdziwego filozofowania.
Tu dopiero rodzi się filozof, który nie jest już niewolnikiem własnej szkoły i który w stosunku do niej potrafi się zdystansować oraz szukać trafnych rozwiązań, także w innych systemach myślenia filozoficznego. Dopiero wtedy bowiem jest się zdolnym dostrzec prawdę w rozmaitych, nawet najbardziej sobie wrogich systemach filozoficznych, jeśli w ogóle można mówić o „wrogości” w poznaniu.
W procesie formowania się filozofa zachodzi więc podwójne niebezpieczeństwo: albo zasklepienia się w systemie szkoły – wówczas gdy weźmie ona w niewolę jego myśl, albo zbyt szybkiego przejścia do samodzielnego szukania rozwiązań, a wskutek tego – popadnięcia w bałaganiarstwo myślowe. Adept filozofii sam jeszcze nie wie, co wie, a już stara się osądzać inne systemy. Jeśli jednak w szkole filozoficznej dojdzie się do jakiegoś rozumienia rzeczywistości – wówczas można wspólnie (a nie pojedynczo, bo jesteśmy istotami społecznymi) z przedstawicielami różnych kierunków filozoficznych podążać do prawdy. W ogóle nie trzeba się bać pracy zespołowej w filozofii – myślenie samotne, niekontrolowane, niepoddane dyskusjom, może doprowadzić do wielu błędów; zespół łatwiej ujawnia.

o. prof. dr hab. Mieczysław. A. Krąpiec OP
drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl