Homilia ks. bpa Antoniego Dydycza wygłoszona podczas pogrzebu śp. Jadwigi Kaczyńskiej



Pobierz Pobierz

Weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane dla was...”

Szanowny Panie Prezesie, pogrążony w bólu,
wraz z Bratanicą Martą, wnuczkami: Ewą i Martyną,
ze wszystkimi Krewnymi z Rodziny Kaczyńskich i Jasiewiczów,
z Przyjaciółmi i Bliskimi,

w ciągu tych ostatnich paru lat przeżył Pan wyjątkowy czas próby i czas świadectwa. W sposób szczególny ma to miejsce teraz po odejściu z tego świata do domu Ojca – świętej pamięci Pani Jadwigi, ukochanej Matki!

Czas próby – to cierpienie, najpierw tragiczna śmierć Brata, Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z Małżonką i 94 pozostałych Osób, dobrze znanych, zasłużonych dla Polski, bliskich też Panu.

Obecny czas próby jest wyjątkowy; najpierw długa i ciężka choroba Mamy, a teraz mimo wszystko niespodziewane Jej odejście z tego świata!

A co ze świadectwem?

Czas świadectwa jako takiego to czas Miłości, Miłość Brata, Małżonki oraz 94 Osób, jakże bliskich i zasłużonych dla Polski, a dzisiaj Miłość Mamy – to z kolei doświadczenie niepowtarzalne. Czas próby i czas świadectwa przemienił się w czas cierpienia i miłości. Niezgłębiona jest miłość. Ona nie może opuścić w tak wyjątkowym doświadczeniu. Wierzę, że miłość odniesie zwycięstwo przez nadzieję. I dlatego, wyrażając współczucie w próbie i świadectwie oraz w cierpie­niu, zatrzymujemy się przy miłości, życząc, aby dzięki miłości zwyciężyła na­dzieja. Módlmy się o to. Niech nadzieja zwycięża mocą, która płynie z Bożego Miłosierdzia i niech pociesza!

Ekscelencjo…,

Drodzy Bracia w kapłaństwie
wraz z o. Tadeuszem Rydzykiem na czele,
Szanowni Przedstawiciele Najwyższych Władz Rzeczypospolitej,
Urzędu Prezydenckiego oraz Rządu,
Dostojni Przedstawiciele Sejmu i Senatu z Marszałkami na czele,
Przedstawiciele świata nauki i kultury,
Służb mundurowych: Wojska Polskiego, Policji Państwowej,
Ochotniczych i Państwowych Straży Pożarnych, Służb Leśnych i Porządkowych,
Czcigodni Kombatanci, Druhny Harcerki i Druhowie Harcerze,
Działacze „Solidarności” i innych związków zawodowych,
Działacze partii politycznych z Prawem i Sprawiedliwością,
Przedstawiciele Służby Zdrowia,

Drogie Siostry Zakonne, które tak byłyście blisko śp. Jadwigi,
Przedstawiciele Przedsiębiorców i Pracodawców,
Rzemieślnicy, Robotnicy, Bezrobotni i pracujący na uchodźstwie, Rolnicy i Służby rolne,
Młodzieży, ucząca się, studiująca, pracująca i bezrobotna,
Przedstawiciele organizacji charytatywnych i opiekuńczych,
Dostojne Poczty Sztandarowe, Przedstawicielki Organizacji Żeńskich,
Słuchacze Radia Maryja i telewidzowie telewizji TRWAM
oraz innych mediów tu obecnych,
Wszyscy Uczestnicy, którzy przybyli z Kraju i Zagranicy,
Mieszkańcy Warszawy!

1. Jeśli Bóg z nami, któż przeciw nam?

Często powracamy do tej myśli, wyrażonej przez św. Pawła w Liście do Rzymian. W sposób jednakże szczególny jest ona obecna w nas zawsze wtedy, kiedy stajemy w obliczu śmierci. Wszelkie inne niepokoje, zagrożenia nie mają tej mocy oddziaływania na naszą wyobraźnię i na nasz umysł, jak to spotkanie z rzeczywistością odejścia kogoś z tego świata. Jeżeli tak jest zawsze, to cóż mamy powiedzieć, gdy to odejście dotyczy Osoby niesłychanie bliskiej, znanej i powszechnie szanowanej? A taką Osobą jest przecież Matka.

„Matka, która wszystko rozumie,

sercem ogarnia każdego z nas.

Matka zobaczyć dobro w nas umie,

Ona jest z nami w każdy czas”.

Tak śpiewamy o Matce Najświętszej, ale też tak myślimy o każdej Matce, tak wreszcie sobie wyobrażamy Matkę, którą dzisiaj żegnamy w tej świątyni.

Mama – „To była ciepła, dobra i mądra kobieta. Dziś dołączyła do syna, do którego tak tęskniła przez ostatnie dwa lata. Znowu mogą być razem”. Tak mówi Syn, który był przy Niej do końca, a w tych słowach odnajdujemy to samo, co w pieśni, dopiero co przytoczonej.

Taką wszakże mogła się stać. To dlatego, bo Jej życiowym drogowskazem były treści zawarte w Kazaniu na Górze, w ośmiu błogosławieństwach. To one, te błogosławieństwa, wprowadzane w życie dają tę moc, że niczego się nie lękamy, ponieważ świadomość obecności Boga jest w nas silna. A Kazanie na Górze, to nic innego, jak wizja człowieka odnowionego w Chrystusie, odrodzonego w Jego miłości. To wizja człowieka nowego. Mijają epoki, różne cywilizacje, ale ta wizja nigdy się nie starzeje, bo jest to wizja zrodzona w wieczności i ku wieczności prowadząca.

2. Cóż to znaczy, że jesteśmy błogosławieni?

Pytamy o to samych siebie. Pytamy Chrystusowych świadków żyjących na przestrzeni wieków. Błogosławieni to znaczy szczęśliwi, to także oznacza tych, którzy przez swoje całe życie podążali do ostatecznego celu. Są różne sposo­by patrzenia na to. Zawsze wszakże, kiedy stajemy przy trumnie, bez obaw wyznajemy, że to Chrystus ma rację, gdyż od dwóch tysięcy lat zawsze się sprawdza­ją Jego nauki. I naprawdę ci są szczęśliwi, którzy są ubodzy w duchu, którzy nieraz smucić się muszą choćby po stracie ukochanego syna; cisi, oraz ci, co poszukują sprawiedliwości, nie mówiąc o miłosiernych, czy też czystego serca; spokojni, gotowi cierpieć. Błogosła­wieni to w końcu ci, którzy cierpliwie znoszą urągania, prześladowania, nie zapominając o kłamstwach. To do nich Chrystus odnosi tę szczególną zapowiedź: „Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie”.

Panie Prezesie, Droga Wnuczko z Rodziną, „cieszcie się i radujcie”, bo Pani Jadwiga, Mama, Babcia i Prababcia zasłużyła w swoim ziemskim życiu na wielką nagrodę, na zamieszkanie w domu Ojca, obok Męża, obok Rodziców, obok Syna i wielu innych bliskich osób, których może myśmy nawet nie znali.

Św. Paweł przecież wyraźnie usuwa wszelkie wątpliwości, sta­wiając pytanie: „Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? (…) Kto może wydać wyrok potępienia?” i wreszcie: „Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej?” Nie ma takiej siły, jeśli tylko staramy się, aby życie nasze przebiegało zgodnie z tym, do czego nas zachęca Pan Jezus w Kazaniu na Górze.

3. Przypatrzmy się więc życiu śp. Pani Jadwigi.

A mamy na myśli życie, życie Matki, życie Polki, człowieka nauki i pracy, którego młodość zbiegła się z drugą wojną światową, a następnie przez całe lata trzeba było ratować godność ludzką w sytuacjach, niestety, mało komfortowych. Ale za Psalmistą Mama Pani Jadwiga mogła powtarzać:

„Pan moim światłem i zbawieniem moim,

Kogo miał(a)bym się lękać?”, a następnie:

„O jedno tylko proszę Pana, o to zabiegam,

Żebym Mógł(a) zawsze przebywać w Jego domu,

Przez wszystkie dni życia.”

Do tego domu już dotarła, tego możemy być nawet pewni, bo nie może być inaczej mając na uwadze tych, którzy potrafili na ziemi stworzyć dom. Tragicznie zaś zmarły syn Leszek, za życia mówił, że dom Państwa Kaczyńskich, „To nie był dom surowy. To był przede wszystkim dom starannego wychowania. Dom, w którym się czyta głośno ważne lektury, rozmawia z dziećmi o świecie”. A Jarek dodaje: „Za ten ogromny wysiłek włożony w nasze wychowanie (mama) zapłaciła na przykład własną karierą. Mama wkładała w nasze wychowanie olbrzymią ilość cza­su i energii, (…) i w ogóle zajmowała się nami bardzo aktywnie, niezależnie od tego, czy pracowała, czy nie (była krótka przerwa w pracy w latach 1956-1960)”. Skąd czerpała siły, aby tak pięknie wypełniać posłannictwo Matki i Żo­ny? Odpowiedź daje sama Pani Jadwiga: „Mam już 85 lat i jestem naprawdę bardzo chora. Nie będę już długo żyć. I bardzo się z tego cieszę. Natomiast muszę jeszcze trochę pożyć dla Jarka. Codziennie odmawiam różaniec, mam swoje modli­twy. Wydaje się, że one ochraniają Jarka, tu na ziemi.”

Być może w tym wyznaniu Matki zaskoczyły nas te słowa: „Nie będę już długo żyć. I bardzo się z tego cieszę.” Niepotrzebnie czulibyśmy się zaskoczeni. Słowa te mówią prawdę, gdyż po licznych zmaganiach z życiem, wychodząc naprzeciw temu, co dobre, mogła i miała prawo tak myśleć. Wiedziała bowiem, że Pismo Święte jest Księgą Życia i Prawdy, a ono przypomina, że kto żyje wiarą, może być spokojny o przyszłość: „Wierzę, że będę oglądała dobra Pana, w krainie żyjących”. Te słowa bywają śpiewane na każdym niemal pogrzebie.

Co więcej, miała też prawo nie zapominać o zaproszeniu Pana Jezusa: „Pójdźcie błogosławieni Ojca mojego, Weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane dla was od założenia świata” (Mt 25, 34). Skoro tak to wszys­tko wygląda z perspektywy wiary, co w Roku Wiary należy z mocą podkreślić, to wielu z nas chciałoby dowiedzieć się czegoś więcej o życiu Zmarłej.

5. Kim była Pani Jadwiga?

Otóż Jadwiga Kaczyńska z domu Jasiewicz urodziła się 31 grudnia 1926 roku w rodzinie o tradycjach ziemiańskich, wychowana w duchu chrześcijańs­kiego etosu polskiej inteligencji. W domu było wiadomo, że praca i wszelka działalność winny w jakiejś mierze być ukierunkowane na dobro Polski. Taki etos był czymś oczywistym, zwłaszcza od czasu Powstania Styczniowego. Pan Aleksander Jasiewicz, ojciec jako inżynier był przed drugą wojną światową po­mysłodawcą utworzenia Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. To były też lata, kiedy ruch spółdzielczy walnie dopomógł naszym rodakom w wyjściu ze straszli­wego kryzysu gospodarczego początków lat trzydziestych.

Jadwiga mając piętnaście blisko lat, po wybuchu drugiej wojny światowej wstąpiła do Szarych Szeregów. Służyła w zastępie „Złoto”, w drużynie im. Emilii Plater. Pełniąc posługę sanitariuszki znalazła się na Kielecczyźnie, otrzymu­jąc pseudonim „Bratek”. Potem, od 1944 roku pracowała na oddziale chirurgii w starachowickim szpitalu. W Starachowicach też w roku 1946 ukończyła liceum. Podejmuje następnie studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Lubiła książki, wiele czytała, a książki ją polubiły i tak niepostrzeżenie stała się prawdziwą erudytką.

I książki usiłowały zawłaszczać życiem młodej absolwentki polonistyki. Rozpoczęła wkrótce pracę w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk. Zajmowała się głównie dokumentacją, a w związku z tym bliskimi i potrzebnymi były zawsze słowniki. W latach 1946-48 działała w Sodalicji Mariańskiej, aż ta została rozwiąza­na przez państwo. Nauczała w liceach warszawskich, nigdy nie rozstając się z literaturą, będąc na bieżąco ze wszelkimi wydarzeniami kulturowymi.

Wszyscy świadkowie mówią, że była piękną kobietą. W roku 1948 wychodzi za mąż, za Rajmunda Kaczyńskiego, żołnierza Armii Krajowej, uczestnika Powstania Warszawskiego, odznaczonego orderem Virtuti Militari. W roku zaś 1949 przycho­dzą na świat synowie: Jarosław i Lech. Od tej pory poświęciła się całkowicie ich wychowaniu, opartemu na chrześcijańskich zasadach, ucząc umiłowania Polski, głównie przez własny przykład i zaszczepienie miłości do książki. Wspierała demokratyczną opozycję, mimo iż słyszała o interesowaniu się Nią ze strony Służby Bezpieczeństwa. Była autorką wielu monografii bibliograficznych; wstą­piła do „Solidarności”, a swoim synom na trwałe zaszczepiła poczucie obowiązku służby dla Kraju. W jednym z wywiadów wyznała: „Istnieje coś takiego jak patrio­tyzm, miłość do Ojczyzny, która każe robić rzeczy nawet niebezpieczne, takie które (komuś) się nie podobają. (…) Można działać z takich pobudek, wyłącz­nie z takich pobudek”.

Łatwo jej było wpajać tego rodzaju przekonania, gdyż miała wspaniały dar opowiadania, co więcej, połączony z dużym poczuciem humoru. Zawsze zaś troszczyła się, aby opowiadać piękną, staranną polszczyzną. Zresztą, tak naprawdę to innej polszczyzny nie ma. Lubiła ludzi, rozmowy i spotkania. Zawsze pogod­na i życzliwa.

Natomiast przez ostatnie lata pobytu na ziemi musiała zmagać się z chorobą. Chorowała przewlekle, ale znosiła cierpienia dzielnie. Miała zawsze zapewnioną pomoc lekarską i obecność syna. W ostatnich latach Jej życia otrzymała duchowe i życiowe wsparcie ze strony zakonnic, Franciszkanek od Cierpiących, zgromadzenia Założonego przez Ojca Honorata. A na podsumowa­nie tej skróconej biografii wypada w Roku Wiary wyznać po prostu: Wierzyła w Boga i była bardzo wdzięczna za dar w postaci Radia Maryja i Telewizji TRWAM.

6. Żegnamy Matkę Polkę.

Żegnamy Ją cały sercem. Jednocześnie trudno w takim momencie nie odwołać się do tych ludzi, którzy szanowali każdą matkę, kobietę, albo którzy żyjąc w tym samym czasie, przynajmniej w przybliżeniu mają coś do powiedzenia o polskiej matce. Pragnę więc w tym miejscu odwołać się do bł. Jana Pawła II i przytoczyć Jego słowa wypowiedziane w czer­wcu 1994 roku.

„Pragnę w tym miejscu pochwalić w sposób szczególny wszystkie polskie matki, kobietę polską, która w przeszłości naszego narodu odegrała wielką rolę. Była często cichą, ale jakże ofiarną bohaterką; bohaterką życia rodzinnego, boha­terką wychowania domowego , bohaterką życia społecznego. Dodawała otuchy Mę­żom, synom, wnukom, wtedy kiedy musieli sami okazać swoje męstwo na placu boju. Tak było w roku 1939, tak jest i dzisiaj. Trzeba dzisiaj inne­go męstwa, męstwa – można powiedzieć – w życiu cywilnym. Ale to męstwo w życiu cywilnym, czasem nie mniej kosztuje niż męstwo na placu boju. Pragnę więc oddać cześć wszystkim kobietom polskim, które w ten sposób spełniły swoje posłannic­two apostolskie, apostolat świeckich, który jest udziałem wszystkich ochrzczo­nych – mężczyzn i kobiet, jest w szczególny sposób udziałem kobiet w rodzinie”.

Te słowa Bł. Jana Pawła II dedykuję śp. Jadwidze, gdyż wiem, jestem głęboko przekonany, że gdyby Ojciec Święty był tutaj, z pewnością by je wypowiedział. A bł. Jan XXIII, który był papieżem w latach 1958-1963, zakochany w rodzinie ludzkiej pisał w prostocie: „Tam, gdzie jest mama, która ma wiarę, która się modli, która po chrześcijańsku wychowuje dzieci, tam nie może zabraknąć łaski niebieskiej, która sprawia, że dojrzewają owoce poprzez gorycz próby”. Natomiast u św. Augustyna czytamy: „Dajcie mi modlące się matki, a uratuję świat.”

I tak jest z pewnością. O tym przekonuje nas życie i działalność Pani Jadwigi. O tym mówi cała nasza historia. To w sposób szczególny warto podkreś­lić w odniesieniu do Powstania Styczniowego z racji na 150. rocznicę jego wybu­chu. Rozproszone oddziały partyzanckie zawsze bowiem mogły liczyć ze strony kobiet na kurierską posługę, medyczną pomoc, gospodarcze zaplecze i szczerą modlitwę. Kończąc te roz­ważania warto pomyśleć o przyszłości, naszej zwłaszcza, aby miała wszędzie coś z tych ideałów.

7. Coś jak testament i matczyne przesłanie.

Trudno się rozstać ze swoją Matką Synowi. To samo można powie­dzieć o Wnuczce i Prawnuczkach, o Krewnych i bliskich, ale i o nas wszystkich tutaj zgromadzonych. Z pewnością Matka chciałaby nas do czegoś zachęcić, a po­nieważ bardzo lubiła literaturę, niech mi wybaczy, że zacytuję jedną ze strof poematu pt. „Pacierz za matką” pióra OR-OT – Artura Oppmana:

„Niech się święcą te wieczorne chwile,

Te za matką mówione pacierze!

Życie złudzeń odbiera nam tyle,

Lecz tych wspomnień sercu nie odbierze.

One pełne tajemniczej siły,

Nęcąc duchy lat dziecięcych snem,

Od kolebki strzegą do mogiły

Naznaczonych tym matczynym chrztem”.

O jakże ważny to chrzest. Dziękuję Ci, Mamo Jadwigo, jak dziękuję wszystkim naszym Matkom. Ale Tobie w sposób szczególny. To przecież Ciebie żegnamy. Dziękuję Ci za wspaniałe wychowanie synów: Prezydenta Rzeczypospolitej, już męczen­nika i Premiera. Dziękuję Ci za ten Twój wyjątkowy patriotyzm, za Twoją Miłość do Polski. Za te słowa, które nieraz miałem szczęście usłyszeć w telefonie, zaw­sze ciepłe, pełne zachęty, jakby nie było choroby. Dziękuję za utrwalenie wizerunku Matki Polki w licznych umysłach i sercach, Dziękuję także i za to, że mogliśmy dzięki Tobie i w Tobie często uświadamiać sobie, że największym przeżyciem dla człowieka zawsze jest to, które się łączy ze spotkaniem piękna i miłości. A piękno i miłość najwyraźniej i najczęściej spotykają się w osobie Matki i dzięki Niej docierają do nas.

Dlatego pamiętamy dobrze, że

„Dzisiaj światu potrzeba dobroci,

by niepokój zwyciężyć i zło.

Trzeba ciepła, co życie ozłoci –

trzeba Boga, więc ludziom nieśmy Go, tak jak Ona”,

A Ty, szlachetna Matko, razem z Najświętszą naszą Opiekunką Niebieską wspomagaj nas, otaczaj opieką swego Syna i całą Rodzinę. Pamiętaj w niebie  również o Polsce, a my zawsze będziemy wdzięczni za Prezydenta, Premiera i za Twoje wielkie, matczyne serce. Amen!

drukuj