„Człowiekowi potrzebny jest wielkanocny poryw nadziei, by się wydźwignąć z upadku ducha” – Niedziela Zmartwychwstania z Prymasem Tysiąclecia
„Okrzyk zwycięskiej radości płynie dziś przez cały świat Boży na skrzydłach uczuć wolnych serc, pogodnych oczu i życzliwych twarzy. Oto »wesoły nam dzień dziś nastał, którego z nas każdy żądał!«. Jakżeż głęboko odetchnął dziś świat, gdy z grobowca ludzkości został odwalony kamień śmierci” – podkreślał ks. kard. Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, w jeden z wielkanocnych poranków.
Zmartwychwstanie Pańskie to najważniejsza uroczystość w Kościele. Wspominamy tego dnia prawdę o zwycięstwie Życia nad śmiercią – Jezus Chrystus powstał z martwych. Alleluja! Prymas Tysiąclecia mówił, że „Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego jest niebywałym triumfem Bożej miłości – poruszającej serca i umysły każdego wierzącego”.
„Zmartwychwstał Pan prawdziwie! (Łk 24,34). Okrzyk zwycięskiej radości płynie dziś przez cały świat Boży na skrzydłach uczuć wolnych serc, pogodnych oczu i życzliwych twarzy. Tak tęsknie oczekiwaliśmy tej chwili, jak zeschła ziemia oczekuje blasku dnia, jak więzień oczekuje wolności! Bo cóż właściwsze człowiekowi nad wolność, nad życie, nad radość?! A oto »wesoły nam dzień dziś nastał, którego z nas każdy żądał!«. Wierzyliśmy, że przyjść musi, że przyjdzie! A wiarę wydobywaliśmy i z potrzeby serca, i z przedziwnych dążeń natury ludzkiej, i z obietnic Chrystusa. Ojciec niebieski włożył swą stwórczą dłonią w dusze nasze łaknienie życia. A Boży Syn, zwyciężywszy szatana, zło i śmierć, przekonał świat, że człowiek jest stworzony nie dla szatana, lecz dla Boga, nie dla zła, ale dla uczynków światłości, nie dla śmierci, lecz dla życia. Odzyskujemy dziś wiarę w Boże przeznaczenie człowieka. Jakżeż głęboko odetchnął dziś świat, gdy z grobowca ludzkości został odwalony kamień śmierci” – napisał ks. kard. Stefan Wyszyński 5 kwietnia 1953 r., kiedy walka komunistów z Kościołem osiągała apogeum.
Niespełna pół roku później Prymas Tysiąclecia został uwięziony w Rywałdzie przez bezpiekę. Przed Wielkanocą w 1954 r. odprawił rekolekcje na podstawie książeczki „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza à Kempis. Myślą przewodnią była ascetyka więzienna jako środek stosowany przez Pana Boga – od początków chrześcijaństwa – do uświęcenia człowieka.
„Chrześcijanie zaczęli »karierę« więźniów bardzo wcześnie, bo od czasów pierwszych kazań świętego Piotra Apostoła w Jerozolimie” – wskazywał.
Niedogodności duchowe i cielesne istniejące podczas przebywania w więzieniu nie przesłaniały radości poranka zmartwychwstania w kolejnych latach. W „Zapiskach więziennych” ks. kard. Stefan Wyszyński opisał Wielkanoc przeżywaną w Prudniku 10 kwietnia 1955 roku.
„Valde mane odprawiliśmy rezurekcję w naszej kapliczce: bez procesji, natomiast z jutrznią śpiewaną i Te Deum. I te święta spędziliśmy wspólnie: i w kaplicy, i przy stole, i w czasie popołudniowych „posiedzeń”. Było wiele śpiewu i radości na piętrze, głęboka cisza i powaga na parterze i na drugim piętrze. Ludzie, których pozbawiono radości religijnych, siedzą jak ptaki z podwiązanymi skrzydłami. Żal nam tych ludzi. Zaryzykowałem powiedzieć dziś zastępcy, który mnie odwiedził: »Życzę Panu wiele pogody i radości«. Odpowiedział szeptem: »Dziękuję«. Na dole, schodząc na ogród, powiedziałem »starszemu panu«: »Daj Boże, zdrowie«. Usłyszałem też odpowiedź: »Dziękuję«. Zatrzymaliśmy się nieco przy stoliku dyżurnego. Zachęcaliśmy go, aby bronił się przed smutkiem, bo nie wypada zwycięzcom, aby mieli takie miny pogrzebowe. Zresztą, na świecie wszystko zmartwychwstaje. Trzeba zachować wolę życia. Uśmiechnął się z aptekarską ostrożnością” – czytamy.
W książce „Miłość na co dzień” wydanej w Rzymie w 1971 r. Prymas Tysiąclecia zwrócił uwagę, że Chrystus po zmartwychwstaniu nie rozpamiętywał bólu i smutku doświadczonego od ludzi podczas Drogi Krzyżowej oraz ostatnich chwil ziemskiego życia. Wertując karty Ewangelii, nie znajdziemy w okresie po powstaniu z martwych słów zawodu ze strony Jezusa, choćby z powodu zaparcia się Go przez umiłowanego ucznia Piotra.
„Chrystus po zmartwychwstaniu zapłacił ludziom detaliczną dobrocią, serdecznością, bliskością i radością za zniewagi doznane przed śmiercią. Jakże On jest wielkoduszny i wspaniałomyślny! O, mógł po zmartwychwstaniu dobrze »zapłacić« faryzeuszom, doktorom zakonnym, Herodowi i Piłatowi, a nawet uczniom, którzy Go opuścili (…). Wszystkim! Wszystkim! Mógł przecież zapytać: »A gdzieżeście to, synaczkowie, podziewali się, gdy Ja byłem na krzyżu?«. Na szczęście Chrystus o nic takiego nie pytał. Tak się zachowywał, jak gdyby tego wszystkiego nie było” – zaznaczył.
Ks. kard. Stefan Wyszyński przekonywał, iż z lekcji danej nam przez Syna Bożego możemy nauczyć się stylu postępowania z otaczającymi nas ludźmi.
„Z tymi, którzy jak drzazga »wleźli nam za paznokieć«, którzy dotrzymali obietnicy: »ja ci pokażę«, którzy noszą »jak kura jajko« drobną urazę w sercu i raz po raz »wygrymaszają się«, aby nam powiedzieć: »pamiętam« i – »nie zapomnę!« (…). Chrystus uczy nas umiejętności obcowania z sobą i przekraczania wszystkiego, co mogłoby dla nas być przykre i bolesne. Uczy nas zapomnienia. To, co było, minęło! (…). Oto styl Chrystusa Zmartwychwstałego. Ma być on naszym stylem życia, pracy i odnoszenia się do ludzi (…). Niech dom każdego z nas będzie domem radości Bożej, domem przyjaźni, życzliwości, dobroci i swojskości, gdzie nie pamięta się uraz i nie mówi się o doznanych krzywdach, bo panuje miłość, która wszystko zwycięża, zapomina i przebacza” – podkreślał duchowy przywódca polski.
Jak wielką wagę ks. kard. Stefan Wyszyński przykładał do przeżywania Świąt Wielkanocnych, akcentują słowa zapisane w 1981 r., na kilka tygodni przed zakończeniem przez Prymasa ziemskiej wędrówki.
„Moja Wielkanoc jest daleka od radości »Alleluja«. Największym bólem moim było to, że nie mogłem być w Wielki Czwartek ze świętym prezbiterium odnawiającym przyrzeczenia. Podobnie nie mogłem ucałować nóg Kościoła świętego warszawskiego w liturgii wielkoczwartkowej. To ból równy temu, jaki przeżyłem w 1954, 5 i 6 roku, siedząc w więzieniu w czasie Wielkiego Tygodnia (…). Człowiekowi potrzebny jest wielkanocny poryw nadziei, by się wydźwignąć z upadku ducha” – wskazywał Ksiądz Kardynał.

Ks. Prymas Stefan Wyszyński umywa nogi mężczyznom podczas liturgii Wielkiego Czwartku w warszawskiej Katedrze św. Jana
radiomaryja.pl