Walka o prawdę historyczną
Nie milkną komentarze po internetowym nagraniu video, w którym żydowska organizacja Ruderman Family Fundation ze Stanów Zjednoczonych wzywa USA do zerwania relacji z Polską. Klip filmowy mówił o „polskim holocauście”. Użycie takiego określenia stanowczo potępiają organizacje żydowskie działające w Polsce.
Specjalne oświadczenie wydał Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Rzeczypospolitej Polskiej.
„Padają w nim słowa „Polish Holocaust” – „Polski Holokaust”, na które to określenie nigdy się nie zgodzimy. Jest kłamliwe i szkodliwe – czytamy w dokumencie.
Film został potępiony m.in. przez izraelską ambasadę w Polsce. Ostro o klipie wypowiedział się David Harris, dyrektor generalny American Jewish Committee. Uznał ten materiał za jednostronny.
„Był Holokaust, który został wymyślony, zorganizowany od strony operacyjnej i który był prowadzony przez nazistowskie Niemcy. To właśnie Trzecia Rzesza sformułowała plany odnośnie >>ostatecznego rozwiązania<< kwestii żydowskiej. Nic z tych rzeczy nie jest oczywiste w klipie wideo” – napisał David Harris.
W filmie, który miał być reakcją na nowelizację ustawy o IPN, padają żądania, aby Stany Zjednoczone zerwały stosunki z Polską. Kłamliwy klip po licznych protestach internautów i organizacji, także żydowskich, został usunięty z serwisu YouTube.
Szybkie usunięcie spotu może mieć swój kolejny cel – podkreśliła prawnik mec. Agnieszka Zdanowska ze Stowarzyszenia Patria Nostra.
– Może jest tak, że jest to świadoma, krótka wrzutka, a zniknięcie ma jeszcze spotęgować efekty dyskusji na ten temat. Być może, gdyby ten klip był dłużej, to ten efekt pijarowy byłby znaczniej mniejszy – zaznaczyła Agnieszka Zdanowska.
Fundacja rodziny Ruderman usunęła materiał, ale nadal na swojej stronie zamieszcza petycję o zerwanie stosunków USA z Polską.
Na antypolski spot szybko zareagowała też Fundacja Filmowa Widnokrąg, która przypomina prawdziwy przebieg II wojny światowej [zobacz].
Wyprodukowany przez fundację Rudermana film, to także wojna propagandowa z Polską i z polskimi obywatelami. Z tej wojny cieszy się tylko jedna strona: Rosja – wskazał Marek Opioła, przewodniczący sejmowej Komisji do Spraw Służb Specjalnych,
– Agenci wpływu, osoby, które tak naprawdę funkcjonują na terenie Europy Zachodniej – i nie tylko, również za Atlantykiem – skrzętnie są wykorzystywani przez służby specjalne, lecz nie tylko przez służby specjalne, ale też przez działania propagandy ze strony Federacji Rosyjskiej – akcentował Marek Opioła.
Historia kłamstwa na temat polskiego udziału w masowym mordowaniu Żydów jest powielana właściwie od II wojny światowej. W 1943 r. radio niemieckie usiłowano obarczyć Polaków odpowiedzialnością za likwidację Getta w Warszawie. Potwierdzają to dokumenty Armii Krajowej, które trafiły do delegatury Rządu RP na kraj.
Z historii kłamstwa. Jak już w 1943 r. radio niemieckie usiłowano obarczyć Polaków odpowiedzialnością za likwidację Getta w Warszawie. Info przejął Oddział VI KG AK i przekazał do Delegatury Rządu RP na Kraj. Dok. z @aan_gov_pl pic.twitter.com/1KdKI8p8ZQ
— Mariusz Olczak (@Olczak_Mariusz) 21 lutego 2018
„Radio Niemieckie rozprzestrzenia wiadomość jakoby ludność Warszawy oburzona zbrodnią katyńską przeprowadza likwidację getta warszawskiego? Dziś otrzymałem również wiadomość jakoby 23 kwietnia został wydany w Berlinie dodatek nadzwyczajny w duchu powyższej tezy propagandowej” – czytamy w piśmie AK.
Podobne działania ze strony Niemiec miały miejsce już wcześniej – dodał dr Mateusz Szpytma, wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej.
– Na przykład były wytyczne Heinricha Himmlera z roku 1941 przy planie „Barbarossa”, mówiące o tym, żeby wywoływać lub wspierać spontaniczne pogromy na Żydach na Kresach Wschodnich, więc Niemcy od zawsze starali się pokazywać Polaków jako antysemitów – podkreślił dr Mateusz Szpytma.
Także minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz podkreślił, że spot w żaden sposób nie zagraża stosunkom polsko-amerykańskim. Dodał, że, co prawda, Stany Zjednoczone zwróciły się do Polski z pewnymi sugestiami dotyczącymi interpretacji ustawy o IPN, jednak nie chodzi o treść ustawy, a o jej pewną interpretację. Premier Mateusz Morawiecki odnosząc się do tych słów zaznaczył, że obecna nowelizacja ustawy nie jest jedyną tego typu propozycją w polskim prawodawstwie.
– Między rokiem 2006 a 2008 już podobne prawo – a w dużym stopniu nawet bardziej rygorystycznie egzekwowalne wtedy ze względów proceduralnych – obowiązywało, i nikt przeciwko temu nie protestował – zwrócił uwagę szef rządu.
Prezydent RP Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o IPN i w trybie kontroli następczej skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Szef państwa polskiego chce, by Trybunał zbadał, czy karalność za przypisywanie Polakom zbrodni niemieckich nie ogranicza w sposób nieuprawniony wolności słowa.
TV Trwam News/RIRM