W Radzie Dialogu Społecznego bez porozumienia w sprawie płacy minimalnej
Bez porozumienia w Radzie Dialogu Społecznego zakończyły się rozmowy w sprawie płacy minimalnej w przyszłym roku. To oznacza, że rząd do 15 września ma czas na podjęcie ostatecznej decyzji w tej sprawie.
Strona społeczna nie zgodziła się na propozycję rządu, by najniższe wynagrodzenie w 2023 r. wzrosło od stycznia do 3 383 zł, a od lipca do 3 450 zł brutto.
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej uzasadnia kwoty wysoką inflacją. Według rządowych szacunków z waloryzacji skorzysta przeszło 2,7 mln osób, a jej koszt wyniesie ponad 16 mld złotych.
Propozycje rządu popierają pracodawcy. Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, wskazuje, że podwyżka od lipca to prawie 6 tys. zł rocznie. Ostrożne kwoty – jak dodaje – są motywowane niepewną sytuacją gospodarczą.
– Z jednej strony mamy bardzo dobre liczby jeżeli chodzi o produkcję przemysłową, wysokość bezrobocia czy wzrost PKB. Z drugiej strony mamy bardzo złe dane dotyczące inwestycji i bardzo złe dane dotyczące inflacji. Wypuszczanie więcej pieniędzy na rynek w obecnej sytuacji może się źle skończyć, dlatego zalecana jest bardzo duża ostrożność. Jesteśmy za propozycją rządową, żeby zrobić to ostrożnie, czyli według minimum ustawowego. Drugi nasz postulat jest taki, żeby ustanowić stały parametr w stosunku do średniej płacy, aby to się odbywało automatycznie, a nie żeby co roku była awantura – mówi Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Związkowcy chcą by minimalne wynagrodzenie od 1 stycznia wzrosło do 3450 zł, a od 1 lipca do 3600 złotych. Argumentują to również wysoką inflacją i zabezpieczaniem osób najmniej zarabiających przed negatywnymi skutkami gospodarczymi.
RIRM
