W Krakowie pożegnano Zofię Sokołowską „Dzidzię”, uczestniczkę zamachu na Koppego
Zofia Sokołowska „Dzidzia”, ostatnia uczestniczka Akcji Specjalnej „Koppe” spoczęła na cmentarzu Rakowickim w Krakowie – poinformował w środę krakowski Oddział IPN. Łączniczka AK miała 95 lat.
Zofia Sokołowska w szeregi Armii Krajowej wstąpiła w 1942 r. Służyła w Związku Odwetu. Przyjęła pseudonim „Dzidzia” i otrzymała przydział do służby łączności. Była łączniczką przewożącą pocztę i prasę konspiracyjną oraz kurierką dostarczającą broń i materiały dywersyjne. Wiosną 1944 r. znalazła się w grupie dziewcząt wyznaczonych do przygotowania i uczestniczenia w akcji mającej na celu likwidację Wilhelma Koppego, wyższego dowódcy SS i policji w Generalnym Gubernatorstwie. Była jedną z kilku łączniczek, które sygnalizowały przejazd auta wiozącego Koppego. W 1944 r, po sformowaniu Samodzielnego Batalionu „Skała”, brała udział w akcji „Burza”.
W 2016 roku brała udział w uroczystościach rocznicowych Akcji Specjalnej „Koppe”. Gościła także na sesji naukowej, poświęconej akcji, zorganizowanej w 70. rocznicę tego wydarzenia. W zeszłym roku została odznaczona Medalem Stulecia Odzyskania Niepodległości.
Zamach na SS-Obergruppenführera Wilhelma Koppe był jedną z najważniejszych prób likwidacji czołowego funkcjonariusza niemieckiej machiny terroru w Generalnym Gubernatorstwie w ramach tzw. Akcji Główki. Podczas służby w tzw. Kraju Warty zasłynął wyjątkową brutalnością. Wiosną 1940 r. zorganizował masowy mord przy użyciu samochodowych komór gazowych na 1558 niemieckich i ok. 500 polskich niepełnosprawnych pacjentach z ośrodka opiekuńczego w Działdowie. W listopadzie 1943 r. został członkiem tzw. rządu Generalnego Gubernatorstwa. Na przełomie stycznia i lutego 1944 roku wydał rozkaz rozstrzelania 100 więźniów osadzonych w więzieniu na Montelupich w odwecie za nieudany zamach na generalnego gubernatora Hansa Franka.
Akcję, w której bezpośrednio wzięło udział 19 żołnierzy batalionu „Parasol” i pięć łączniczek, przeprowadzono 11 lipca 1944 r. około godziny 9.20 na trasie przejazdu Koppego z Wawelu, gdzie kwaterował, do siedziby urzędu, w którym pracował. Akcja nie byłaby możliwa bez wsparcia kilkudziesięciu osób z Kedywu Okręgu Krakowskiego Armii Krajowej.
Sygnałem do rozpoczęcia ataku na pojazd niemieckiego dygnitarza miały być strzały zespołu odpowiedzialnego za wyeliminowanie samochodu z ochroną, ale tego dnia limuzynie Koppego nie towarzyszyła obstawa. Brak auta ochrony wywołał kilkusekundowe zawahanie. W tym czasie mercedes Niemca ominął ciężarówkę próbującą zatarasować mu przejazd i rozpoczął ucieczkę. Wybuchła strzelanina, w której zginął oficer jadący z Koppem. Sam Koppe został ranny.
Po akcji żołnierze „Parasola” rozpoczęli odwrót z Krakowa. Grupa powracająca samochodami została zaskoczona przez Niemców pod miejscowością Udórz na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. W strzelaninie zginęli: Wojciech Czerwiński „Orlik” i Stanisław Huskowski „Ali”. Kilku żołnierzy zostało rannych, troje z nich: Halina Grabowska „Zeta”, Tadeusz Ulankiewicz „Warski” i Bogusław Niepokój „Storch” zostało schwytanych przez Niemców i trafiło do więzienia w Krakowie, gdzie zostali zamordowani.
Wilhelm Koppe nie został osądzony za zbrodnie dokonane podczas II wojny światowej. Zmarł w 1975 w Bonn w wieku 79 lat.
PAP