twitter.com/wjakobik

[TYLKO U NAS] Red. W. Jakóbik: Jeśli chcemy zatrzymać Władimira Putina, to musimy być gotowi zapłacić koszty jego awantury w dolarach czy euro. To i tak jest niższa cena niż cena krwi, którą płacą Ukraińcy

Społeczeństwo ponosi koszty awantury Władimira Putina wobec Ukrainy. Ceny są rekordowo wysokie i ta sytuacja się pogłębi. Odpowiedzialna polityka energetyczna powinna polegać na tym, aby tłumaczyć obywatelom, że oni też będą mieli wkład w bezpieczeństwo energetyczne na przykład poprzez oszczędność energii. Wszyscy odczujemy zaciskanie pasa i w tym zakresie nie ma znaczenia, czy jesteśmy bogaci, czy biedni. Nie unikniemy kryzysu, ale jeśli chcemy zatrzymać Władimira Putina, to musimy być gotowi zapłacić koszty jego awantury w dolarach czy euro. To i tak jest niższa cena niż cena krwi, którą płacą Ukraińcy – mówił red. Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl, ekspert ds. energetyki, w audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.

Wojna ukraińsko-rosyjska obudziła Europę z energetycznego letargu. Okazało się bowiem, że wiele państw Wspólnoty jest uzależnionych od rosyjskich surowców. Sprzedaż surowców pozwoliła Rosji na zmodernizowanie arsenału militarnego, który jest wykorzystywany do ataku na niepodległą Ukrainę.

– Europa przypomina sobie o bezpieczeństwie dostaw energii i surowców jako jednym z fundamentów polityki energetycznej. Twarde bezpieczeństwo jest jej niezbywalnym elementem. Rosja przypomina o tym każdego dnia na Ukrainie. Z tej konstelacji wypływają określone wnioski w odniesieniu do naszej polityki energetycznej. Jeszcze nie jesteśmy gotowi, aby całkowicie pozbyć się paliw kopalnych, bo ich potrzebujemy i jesteśmy zależni od paliw kopalnych z Rosji. Ta zależność nam szkodzi, tworzy zagrożenia w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa, dlatego wskazane jest porzucenie rosyjskich surowców. Do ustalenia zostaje, czy jesteśmy w stanie zrobić to natychmiast. Z punktu widzenia twardego bezpieczeństwa musimy mieć plan na wypadek całkowitego zatrzymania dostaw ropy i gazu z Rosji. Nawet jeśli my się nie zdecydujemy na embargo, to wówczas Rosjanie mogą doprowadzić do tego, że surowce przestaną płynąć. Ze względów bezpieczeństwa już teraz musimy mieć plan – mówił redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl.

Militarna agresja wywołana przez Władimira Putina odciska swoje piętno właściwie na wszystkich.

– Społeczeństwo ponosi koszty awantury Władimira Putina wobec Ukrainy. Ceny są rekordowo wysokie i ta sytuacja się pogłębi. Odpowiedzialna polityka energetyczna powinna polegać na tym, aby tłumaczyć obywatelom, że oni też będą mieli wkład w bezpieczeństwo energetyczne na przykład poprzez oszczędność energii. Wszyscy odczujemy zaciskanie pasa i w tym zakresie nie ma znaczenia, czy jesteśmy bogaci, czy biedni. Nie unikniemy kryzysu, ale jeśli chcemy zatrzymać Władimira Putina, to musimy być gotowi zapłacić koszty jego awantury w dolarach czy euro. To i tak jest niższa cena niż cena krwi, którą płacą Ukraińcy – podkreślił ekspert ds. energetyki.

Rosja wielokrotnie wykorzystywała ropę naftową jako narzędzie nacisku.

– Polskie rafinerie mają wprowadzone obowiązkowe zapasy strategiczne, które zostały wprowadzone ze względu na regulację, jaka funkcjonuje w Polsce zgodnie z wytycznymi Międzynarodowej Agencji Energii. Nawet gdyby doszło do całkowitego zatrzymania dostaw ropy lub paliw z Rosji, to mielibyśmy zapasy na kilkadziesiąt dni. Warto przypomnieć, że w 2019 roku zmagaliśmy się z niską jakością ropy z Rosji, co spowodowało, iż rosyjska ropa nie płynęła do Polski przez 49 dni i udało się przetrwać. Tak samo byłoby teraz – zaakcentował red. Wojciech Jakóbik.

Całą audycję „Aktualności dnia” z udziałem red. Wojciecha Jakóbika można odsłuchać [tutaj].

 

radiomaryja.pl

drukuj