[TYLKO U NAS] Prof. M. Ryba: W grze o termin wyborów prezydenckich ścierają się interesy partyjne
Jeżeli przełożylibyśmy wybory teraz, mogłoby dojść do sytuacji, w której kolejne wybory też ktoś chciałby przełożyć z uwagi na to, że wtedy nie pasowałoby coś komuś innemu – powiedział w poniedziałkowych „Aktualnościach Dnia” na antenie Radia Maryja politolog prof. Mieczysław Ryba.
Cały czas trwa dyskusja i przepychanka wokół terminu wyborów prezydenckich. Najbardziej realną opcją na ten moment są wybory korespondencyjne 17 maja. Nie jest to jednak jeszcze pewne rozwiązanie.
– Ścierają się tutaj nie tyle interpretacje prawne, co interesy. Jeszcze niedawno PO i Borys Budka mówili, że powinien zostać wprowadzony stan wyjątkowy. Natomiast, kiedy zaczęło się okazywać, że w sondażach Małgorzata Kidawa-Błońska jest notowana niżej niż na przykład Władysław Kosiniak-Kamysz, a zbliża się do niej nawet Szymon Hołownia, a rozmowy nie dały efektów, to znaczy, że ci kandydaci uważają, że trzeba stanąć do wyborów i chcą pokonać Kidawę-Błońską i zagarnąć tort opozycyjny, to Borys Budka wystąpił z propozycją wprowadzenia ustawy, która wprowadzałaby stan klęski żywiołowej, co oznaczałoby wybory w maju, ale przyszłego roku. Generalnie chodzi o interesy. W przekonaniu Borysa Budki wybory w maju tego roku będą klęską dla PO, a jeśli tak, to będą klęską dla samego Borysa Budki – podkreślił prof. Mieczysław Ryba.
Gość Radia Maryja zaznaczył jednocześnie, że strony polityczne chcą wywalczyć dla siebie jak najkorzystniejsze rozwiązanie.
– Po stronie Zjednoczonej Prawicy stoi jednak argument konstytucyjny. Wybory muszą się odbyć w takim, a nie innym terminie. Intencje opozycji obnażył natomiast Roman Giertych, który stwierdził, że wybory majowe będą ważne wtedy, kiedy wygra kandydat opozycji, natomiast jeśli wygra Andrzej Duda, wybory trzeba oprotestowywać – zaznaczył politolog.
Zdaniem prof. Mieczysława Ryby jest możliwe, że większość rządowa nie znajdzie porozumienia w tej sprawie.
– Senat zrobi wszystko, by przedłużyć procedowanie nad zmianą ustawy po to, by wybory były jak najbardziej utrudnione. Ustawa wróci do Sejmu, a jeśli tam nie będzie większości bezwzględnej, a jest to możliwe z uwagi na stanowisko Porozumienia Jarosława Gowina, to wybory korespondencyjne nie będą mogły się odbyć. Tu jest największe zagrożenie dla PiS-u. Klasyczne wybory byłyby jednak zagrożeniem, co podkreślił również minister Łukasz Szumowski. Pytanie, czy Zjednoczona Prawica utrzymałaby się wtedy jako koalicja – powiedział wykładowca akademicki.
Jarosław Gowin jest bowiem zdania, że najwcześniejszym realnym terminem na przeprowadzenie wyborów jest sierpień.
– Nawet eksperci mówią, że z wirusem możemy zmagać się jeszcze przez długi czas. Sytuacja od strony gry politycznej jest bardzo trudna. Możemy mieć bowiem do czynienia z rządem mniejszościowym, a to nie będzie korzystne rozwiązanie dla Polaków. Poza tym wyobraźmy sobie, że te wybory miałyby się odbyć za rok. Czy kampania miałaby trwać tak długo w momencie, w którym należy skupić się na walce z kryzysem? – zastanawiał się prof. Mieczysław Ryba.
– Jeżeli przełożylibyśmy wybory teraz, mogłoby dojść do sytuacji, w której kolejne wybory też ktoś chciałby przełożyć z uwagi na to, że wtedy nie pasowałoby coś komuś innemu – wskazał gość „Aktualności dnia”.
Całą audycję „Aktualności dnia” z udziałem prof. Mieczysława Ryby można odsłuchać [tutaj]
radiomaryja.pl