fot. PAP/Marcin Obara

[TYLKO U NAS] Ks. bp R. Kamiński: Wydarzenia z sierpnia 1920 roku nie mają sobie równych w historii Polski i wielu innych nacji

Myśmy jakby zmartwychwstali do bytu narodowego w listopadzie 1918 roku. Przecież każdy rozumie, że to był swoisty zlepek różnych kultur pozaborowych, ludzie biedni, rozbici i teraz tworzy się długo oczekiwany status Ojczyzny. Już pod koniec stycznia, więc 1920 roku, Marszałek Piłsudski musiał wysłać pierwsze oddziały na rubieże wschodnie nowej Rzeczpospolitej, żeby dały odpór, ponieważ rozpoczęły się działania zaczepne armii bolszewickiej, a za kilka miesięcy stworzy się już regularny front i ta hojność serca, a więc wszystko to, co mamy, damy, żeby uratować Ojczyznę – powiedziałbym – nie ma wydarzenia jakby równego w historii, pewnie i Polski, i wielu innych nacji – powiedział ks. bp Romuald Kamiński, ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej.

Już 15 sierpnia będziemy obchodzić 100. rocznicę „Cudu nad Wisłą”. Jest to bardzo ważne wydarzenie dla Polski, ale w sposób szczególny dla diecezji warszawsko – praskiej.

– Jeśli mówimy o Bitwie Warszawskiej i wymieniamy miejsca bitew, ważne strategicznie punkty czy odniesione zwycięstwa, to dzieje się to na terenie obecnej diecezji warszawsko-praskiej, a więc jesteśmy poniekąd gospodarzami tego terenu i to dziedzictwo staramy się jakoś ogarnąć – to po pierwsze. Po drugie, kiedy Ojciec Święty Jan Paweł II był na terenie naszej diecezji, najpierw w Radzyminie, a potem przed katedrą św. Floriana, to powiedziałbym bardzo dobitnie, włożył niejako na nasze serca tę powinność dbania, troski o całe dziedzictwo roku 1920 – zaznaczył ks. bp Romuald Kamiński.

Duchowny przypomniał, że dla Jana Pawła II rok 1920 miał też wymiar osobisty. Prosił, abyśmy nigdy o tym dziedzictwie nie zapomnieli.

– Rzeczywiście staramy się robić to wszystko, co jest potrzebne, żeby przyszłym pokoleniom ten przekaz we właściwej formie podać, żeby nic nie uszczknąć z tego wielkiego dziedzictwa. Przynajmniej raz w roku mobilizujemy się do tego, żeby wspominać i to nie chodzi tylko o to, że to się dokonuje tylko na obszarze kościelnym, ale włączają się w to szkoły, samorządy, więc bogactwo upamiętnienia i tego bardzo fizycznego, i w formie przekazu czy wygłaszanych konferencji, organizowanych uroczystości jest tutaj, na tym terenie rzeczywiście bogate – podkreślił ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej.

Ks. biskup zaznaczył, że obchody 100. rocznicy „Cudu nad Wisłą” rozpoczęły się już 5 sierpnia od nowenny.

– Trwamy w tej nowennie, a ona jest jakby uformowana na podobieństwo tej nowenny, która była obchodzona w 1920 roku od 6 do 14 sierpnia włącznie. My także włączyliśmy w to pielgrzymowanie naszych diecezjan, natomiast w czwartek rozpoczyna się, nazwę to tak trochę po sportowemu, maraton uroczystości, bo aż 5 kolejnych dni – powiedział ksiądz biskup.

Do uczczenia sierpniowych uroczystość wpisuje się szczególne wydarzenie.

Ponad rok temu z potrzeby serca zrodziła się taka inicjatywa, żeby w sposób fizyczny, namacalny podziękować Matce Bożej za to wszystko, czego dokonuje orędując za nami wtedy i dzisiaj, i oczywiście na przyszłość. Stanął już przy świątyni św. Jana Pawła II w Radzyminie, na przedpolach starego Radzymina, piękny pomnik, statua Matki Bożej Łaskawej, wykonany z brązu, na pięknym postumencie i chcemy w tym czasie, w niedziele odsłonić i poświęcić tę statuę, i oczywiście uroczyście zawierzyć Matce Bożej naszą codzienność – zaznaczył ks. bp Romuald Kamiński.

W 1920 roku stolica trwała w modlitwie.

– 8 sierpnia był dniem powszechnej modlitwy Warszawy i narodu. Przed wystawionym Najświętszym Sakramentem trwały tłumy mieszkańców stolicy i przyjezdnych. Natomiast modlono się także do wielkich patronów stolicy: błogosławionego wówczas Andrzeja Boboli i Władysława z Gielniowa. Bł. Andrzej Bobola i święty rzeczywiście bardzo mocno wrył się w pamięć naszych rodaków i także dzisiaj, to jest tak żywy święty, któremu – jak niektórzy mówią – bardzo na Polsce zależy – dodał ordynariusz warszawsko-praski.

Jak podkreślił ks. bp Romuald Kamiński – oficerowie biorący udział w działaniach wojennych bardzo doceniali obecność kapłanów wśród wojska.

– Trzeba wiedzieć, że to naprędce sformułowane wojsko. Ono przecież od wielu miesięcy było ciągle w bitwie, a ostatnie miesiące przed tym, co nazywamy „Cudem nad Wisłą”, to wojsko ciągle było w odwrocie, więc brak zaopatrzenia i nadwyrężona psychika z racji cofania się, i świadomość, że jeśli nam się nie uda tutaj na Wiśle zatrzymać wojska bolszewickie, to przecież otworem stoi cała Europa i ta zaraza rozleje się na inne państwa, a może i nawet poza Europę. Dlatego dar w postaci umocnienia ducha, wsparcie modlitwą świadomości, która została wzbudzona w żołnierzach, że obok idą kapłani, którzy nie własną mocą, ale mocą Bożą i szczególnymi mocami wyproszonymi przez Matkę Bożą, ich wspierali – powiedział duchowny.

W rozmowie na antenie TV Trwam ksiądz biskup podkreślił, że trzeba mieć wyobraźnię sytuacji, jaka panowała w 1920 roku.

– Myśmy jakby zmartwychwstali do bytu narodowego w listopadzie 1918 roku. Przecież każdy rozumie, że to był swoisty zlepek różnych kultur pozaborowych, ludzie biedni, rozbici i teraz tworzy się długo oczekiwany status Ojczyzny. Już pod koniec stycznia, więc 1920 roku, Marszałek Piłsudski musiał wysłać pierwsze oddziały na rubieże wschodnie nowej Rzeczpospolitej, żeby dały odpór, ponieważ rozpoczęły się działania zaczepne armii bolszewickiej, a za kilka miesięcy stworzy się już regularny front i ta hojność serca, a więc wszystko to, co mamy, damy, żeby uratować Ojczyznę – powiedziałbym – nie ma wydarzenia jakby równego w historii, pewnie i Polski, i wielu innych nacji – podsumował ks. bp Romuald Kamiński.

radiomaryja.pl

drukuj