fot. pl.wikipedia.org

[TYLKO U NAS] E. Kołomańska: Społeczeństwo nigdy nie spotkało się z kompleksowym podejściem do problemu martyrologii wsi polskiej

Dzień Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej upamiętania wkład wsi w odzyskanie niepodległości. To ona kultywowała tradycję, karmiła i wspierała oddziały partyzanckie, ratowała Żydów, a przy tym była wyzyskiwana przez okupanta niemieckiego i prześladowana przez okupanta sowieckiego. Nigdy nie zajmowano się tym tematem całościowo. Wieś pamięta, natomiast społeczeństwo nie spotkało się z kompleksowym podejściem do problemu martyrologii wsi polskiej. Każdy człowiek, który zginął podczas II wojny światowej, jest warty zapamiętania. To jest nasze przesłanie –  powiedziała Ewa Kołomańska, kierownik Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie, we wtorkowej audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.

12 lipca obchodzimy Dzień Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej. Tego dnia, 79 lat temu, Niemcy w brutalny sposób spacyfikowali świętokrzyską wieś Michniów. Zamordowali ponad 200 osób i spalili doszczętnie wszystkie zabudowania. [czytaj więcej]

– To narodowe święto, które upamiętnia wkład polskiej wsi w odzyskanie niepodległości w czasie II wojny światowej. To dzień, w którym mówimy o męczeństwie mordowanych mieszkańców wsi. Byli oni mordowani od początku wojny przez Wehrmacht, Sowietów oraz nacjonalistów ukraińskich. Polska wieś w czasie II wojny światowej karmiła i wspierała oddziały partyzanckie, ratowała Żydów, a przy tym była wyzyskiwana przez okupanta niemieckiego i prześladowana przez okupanta sowieckiego – wskazała Ewa Kołomańska.

Kierownik Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie zwróciła uwagę, że wieś nie tylko wspomagała oddziały partyzanckie i ratowała Żydów, ale także kultywowała polską tradycję.

– Wkład polskiej wsi był ogromny. Ona dostarczała swoich synów i córki do oddziałów partyzanckich. Mieszkańcy wsi, mimo obłożenia kontyngentami na rzecz Niemiec, dostarczali żywność do miast, kiedy była reglamentacja kartkowa, a także do gett. Oni byli za taką pomoc prześladowani – powiedziała.

Niemieckie zbrodnie na polskiej wsi dokonywały się już w pierwszych dniach września 1939 roku. Gość Radia Maryja zaznaczyła, że „akcje te były raczej spontaniczne”.

– Często były związane z walkami z polskim wojskiem. Tam, gdzie odbywały się bitwy lub potyczki, tam pacyfikowano wieś. Robiono to w sposób chaotyczny. Próbowano np. wypróbować sprzęt. Sprawdzano, czy można przejechać czołgiem przez drewnianą chałupę, czy można spalić człowieka miotaczem płomieni. Takie przypadki były w 1939 roku. To był czas, w którym mordowano bez widocznego powodu. W 1940 roku pacyfikacje były związane z działalnością partyzantów. (…) Przykładowo, na Zamojszczyźnie chciano przygotować tereny pod kolonie niemieckie. Chciano pozbyć się Polaków i osiedlić na tamtych terenach Niemców – podkreśliła kierownik Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie.

Ewa Kołomańska powiedziała, że „w polskiej pamięci historycznej o tym temacie mówiło się w latach 60. czy 70., kiedy badano zbrodnie hitlerowskie”.

– Nigdy nie zajmowano się tym tematem całościowo i kompleksowo. Wieś pamięta, natomiast społeczeństwo nie spotkało się z kompleksowym podejściem do problemu martyrologii wsi polskiej. (…) Ogrom strat II wojny światowej powoduje, że wszystko jest przytłaczające. Czasami chcemy pominąć pewne rzeczy, żeby nie „licytować się”, czy dana martyrologia jest ważniejsza od innej. Każdy człowiek, który zginął podczas II wojny światowej, jest warty zapamiętania. To jest nasze przesłanie – wskazała gość „Aktualności dnia”.

Cała rozmowa z Ewą Kołomańską dostępna jest [tutaj].

radiomaryja.pl

drukuj